Pozostała część to siostry starsze i chore, których służba polega przede wszystkim na modlitwie i darze cierpienia w intencji ludzi.
Jest to znacząca, jak sądzę, obecność w polskiej rzeczywistości także ze względu na bogactwo i różnorodność charyzmatów. Obecność, można bez przesady powiedzieć – od wieków i działanie mające na celu dobro Narodu: jego rozwój we wszystkich dziedzinach duchowej, społecznej, kulturowej i cywilizacyjnej . W konkretach oznacza to: Pracę ok. 4400 sióstr zaangażowanych w dziedzinie edukacyjnej i wychowawczej (jako katechetki, nauczycielki w szkołach i na wyższych uczelniach, przedszkolanki, wychowawczynie w różnego typu placówkach wychowawczych).
Wśród nich – ok. 2270 to katechetki zatrudnione w większości w szkołach państwowych i obejmujące swym oddziaływaniem ok. 450 tys. dzieci i młodzieży. Pracują one na takich samych zasadach jak nauczyciele świeccy, z tym jednak, że praca katechetki czy nauczycielki to nie tylko zajęcia klasowe, ale też podejmowanie innych inicjatyw na rzecz dzieci i młodzieży: współpraca z parafią, prowadzenie różnych grup jak chóry, koła misyjne, biblijne, różańcowe, Eucharystyczny Ruch Młodych i inne; organizowanie wakacji i ferii zimowych. Np. w 2011 roku 1436 sióstr zorganizowało różne formy wyjazdów w czasie wakacji letnich i ferii zimowych dla ponad 53 tysięcy dzieci i młodzieży (53 665).
Uczestnicy takich wyjazdów z reguły wywodzą się ze środowisk uboższych finansowo, z rodzin, których nie stać na pełny (a nierzadko nawet żaden) wkład finansowy w opłacenie wakacji swoim dzieciom. Druga sfera, w której tradycyjnie siostry zakonne są licznie obecne, to służba ludziom cierpiącym w charakterze lekarek, pielęgniarek, opiekunek środowiskowych itp. Tak aktualnie pełni w Polsce swoją misję 1568 sióstr, pracując w szpitalach, domach opieki zdrowotnej, a także w parafiach, jako opiekunki środowiskowe. Znaczna liczba sióstr jest zaangażowanych bezpośrednio w pracę o charakterze charytatywnym (pomoc potrzebującym, rodzinom wielodzietnym, osobom chorym samotnym i starszym, dzieciom, coraz częściej – więźniom). Trudno określić to w liczbach, ponieważ poza formami zinstytucjonalizowanymi tej pomocy niemal każda wspólnota zakonna i ogromna większość sióstr ma w tej dziedzinie swoje zadania i osoby, którym pomaga. Dochodzą też ciągle nowe formy pomocy, bo potrzebujących jest coraz więcej. Często jest to praca nieodpłatna.
Nadal, mimo poszerzenia po 1989 roku działalności w kierunkach związanych z charyzmatem poszczególnych zakonów, duża grupa sióstr (ok. 1600) pracuje w parafiach i w instytucjach kościelnych (kurie, seminaria duchowne, domy biskupie, domy księży emerytów, i.in., w tym na uczelniach (49), w rozgłośniach radiowych i telewizyjnych (21), w Caritas (54). Niemała grupa sióstr (276), które realizują powołanie poprzez inne formy aktywności zawodowej (duszpasterstwo rekolekcyjne, poradnictwo psychologiczne, rodzinne, pedagogiczne itp.), wykorzystując indywidualne predyspozycje i dobre przygotowanie profesjonalne. Tam, gdzie jest to możliwe i konieczne, siostry pracują w oparciu o umowy o pracę i otrzymują wynagrodzenie stosownie do przepisów i kwalifikacji. Często jednak, szczególnie w dziedzinie charytatywnej czy poradnictwie, pracują nieodpłatnie. Jest to po prostu świadomy wybór ze strony wspólnot, aby w ten sposób służyć ludziom.
Jeśli chodzi o tzw. dzieła prowadzone przez siostry warto przypomnieć, że są one przykładem świadczącym o ogromnej żywotności zakonów, który po 1989 roku podjęły trud wyjścia z uniformizacji narzuconej przez ówczesne władze i polityki zamknięcia ich „w zakrystiach”, prowadzonej przez władze komunistyczne. Dynamiczny powrót do form obecności w społeczeństwie zgodnych z charyzmatem poszczególnych zgromadzeń, był naznaczony wieloma trudnościami. Łatwo bowiem zniszczyć i przerwać tradycje. Trudniej odbudować i to nie tylko zdewastowaną najczęściej strukturę materialną, budynki, ale przede wszystkim – przygotować ludzi do pracy i przeprowadzić żmudny proces dostosowywania się do ciągle zmieniających się wymagań także prawnych, który ciągle jeszcze trwa.
Siostry prowadzą dzisiaj (stan na 1.01.2011) jako dzieła własne: 345 przedszkoli; 104 szkoły, od podstawowej do wyższej (1); 64 bursy, internaty i akademiki. Prowadzą 98 świetlic dla dzieci, często są to prawdziwie świetlice dla dzieci z ulicy; ponadto – pogotowia opiekuńcze (4), ośrodki resocjalizacyjne i terapeutyczne (8), ośrodki wychowawcze i szkolno-wychowawcze (9). Ponad 150 różnego typu domów opieki i pomocy: zakłady opiekuńczo-lecznicze dla dzieci (5) i dla dorosłych (29), pielęgnacyjno-opiekuńcze – 5 i rehabilitacyjne – 5; domy pomocy społecznej dla dzieci (53) i dla dorosłych (56), ponadto domy opieki prywatne (bez dotacji – 41) i 5 domów dziennego pobytu. W ramach działalności charytatywnej – 24 stołówki dla ubogich, dom dla bezdomnych kobiet z dziećmi i przytulisko dla bezdomnych i pracują w 5 innych, 7 domów samotnej matki. W ramach opieki zdrowotnej i ochrony życia – siostry prowadzą 1 szpital własny i pracują w 156 szpitalach państwowych i prowadzonych przez innych; prowadzą 1 hospicjum i pracują 18 w prowadzonych przez innych; mają 13 okien życia. Prowadzą 16 gabinetów lekarskich i poradni psychologicznych i pracują w 36 prowadzonych przez innych.
Zgromadzenia prowadzą 65 własnych domów rekolekcyjnych proponujących różne formy pogłębienia duchowego. Mają też 61 domów wypoczynkowych dla świeckich. Przytoczone liczby mają charakter orientacyjny. Nie zawierają wszystkich informacji o pracy sióstr i podejmowanych inicjatywach, na rzecz społeczeństwa najczęściej lokalnego. Nie zawierają też pełnej informacji o pracy sióstr w instytucjach prowadzonych przez państwo, podmioty kościelne (parafie, diecezje, Caritas), a także stowarzyszenia katolików świeckich. Można chyba bez przesady powiedzieć, że jest znaczący wkład w życie społeczne kraju i to często w przestrzeniach uboższych i wręcz żyjących w zagrożeniu biedą i opuszczeniem. Dzieła prowadzone przez zakony są też miejscami pracy dla osób świeckich, a więc źródłem zarobkowania dla wielu ludzi, określonym przez prawo pracy dla zatrudnionych.
Nie potrafię przytoczyć liczby tych miejsc pracy, ale jest ona znaczna. Niektóre z tych dzieł są dofinansowane przez państwo, często przez samorządy: przedszkola, szkoły, zakłady opieki różnego rodzaju. Jest to swoista droga „przez mękę” naznaczona niepewnością co do wypłacalności i zmieniających się często przepisów. Dla przykładu: przedszkola powinny otrzymywać kwotę nie niższą niż 75% tej, które otrzymują przedszkola publiczne. W praktyce osiągniecie tego pułapu jest niezmiernie trudne i zmienia się w zależności od konkretnych samorządów. Na tzw. organie prowadzącym, a więc na zgromadzeniu spoczywa obowiązek dostosowania danego dzieła do obowiązujących ( i często zmienianych) wymagań, bieżące remonty, inwestycje itp. Jeśli weźmie się też pod uwagę założenie, że nasze, tzn. zakonne dzieła, powinny być otwarte nie dla najbogatszych, ale dla ludzi o przeciętnych i raczej niższych zarobkach i że często pobierane czesne nie jest jednakowe dla wszystkich, ale jest uzależnione od możliwości rodziców, trudno postrzegać prowadzone przez siostry dzieła jako znaczące źródło dochodu dla zgromadzenia.
Czy prowadzone przez nas dzieła są społeczeństwu potrzebne? Jak dotąd ich istnienie i zapotrzebowanie wyrażane poszukiwaniem miejsc w przedszkolach, szkołach i zakładach wskazuje na to, że ludzie cenią sobie pracę sióstr i jej potrzebują. Staje się ona jednak coraz trudniejsza nie tylko ze względu na malejącą liczbę zakonnic, ale przede wszystkim na pogarszającą się sytuację prawną.
Dla przykładu: Ustawa o wspieraniu rodziny i systemie pieczy rodzinnej z 9 czerwca 2011 r.
decyduje, że niepubliczne placówki opiekuńczo-wychowawcze (w tym domy dziecka) mogą działać na dotychczasowych zasadach do czasu wygaśnięcia umowy z powiatem, nie dłużej niż przez okres 5 lat od wejścia w życie w/w ustawy (od 1 stycznia 2012 r.).
Ustawa określa nowe zasady:
w placówce nie może być więcej niż 14 dzieci (w placówce typu rodzinnego – do 8 dzieci), z tym że jeszcze przez 9 lat może być do 30 dzieci;
w placówce (oprócz rodzinnej) mogą przebywać dzieci powyżej 10 roku życia, z tym, że jeszcze przez 9 lat mogą przebywać dzieci powyżej 7 roku życia;
w budynku może się mieścić tylko jedna placówka, chyba, że są wydzielone lokale jako odrębna nieruchomość.
Ile z zakładów prowadzonych przez siostry będzie w stanie przekształcić się i dostosować do tych wymagań? Skąd wziąć na to pieniądze?
Co z dziećmi? Kto się nimi zajmie? Czy państwo, samorząd, czy gmina pochodzenia dziecka, będą w stanie stworzyć sieć i odpowiednią liczbę placówek typu rodzinnego? Przecież od kilku dziesiątków lat mówi się o tym i pisze, ale rezultaty nie nastawiają optymistycznie…
W dniu 1 lipca 2011 r. weszła w życie nowa ustawa z dnia 15 kwietnia 2011 r. o działalności leczniczej, która wszelką działalność leczniczą kwalifikuje jako działalność gospodarczą. Na mocy tej ustawy dotychczasowa działalność charytatywno–opiekuńcza w zakresie opieki zdrowotnej została przekształcona w działalność gospodarczą, a zakłady opieki zdrowotnej: zakłady opiekuńczo-lecznicze, rehabilitacyjne, hospicja itp. stały się przedsiębiorstwami w rozumieniu przepisów kodeksu cywilnego.
Nie wchodzę w tej chwili w sprawy prawne (przepisy te ingerują bowiem w status prawny kościelnych podmiotów prowadzących działalność charytatywno-opiekuńczą jako niegospodarczą działalność statutową, zagwarantowaną przez konkordat i ustawę z dnia 17 maja 1989 r. o stosunku państwa do Kościoła katolickiego w Rzeczypospolitej Polskiej, naruszając zasadę poszanowania autonomii oraz wzajemnej niezależności, jak również współdziałania dla dobra człowieka i dobra wspólnego [por. art. 25 Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej z dnia 2 kwietnia 1997 r.]).
Natomiast:
Kościelne osoby prawne prowadząc tego typu placówki lecznicze pragną wypełniać swoją misję, której celem nie są zyski, ale służba człowiekowi najbardziej potrzebującemu pomocy, ciężko i często nieuleczalnie choremu, natomiast prowadzenie działalności leczniczej w formie działalności gospodarczej zmienia ten charakter, gdyż działalność gospodarcza ze swej natury jest nastawiona na zysk.
Prowadzenie działalności leczniczej w formie działalności gospodarczej nakłada szereg obowiązków, generujących dodatkowe koszty. Poważną konsekwencją jest pozbawienie możliwości korzystania z darowizn na działalność charytatywno-opiekuńczą, które w dużej mierze uzupełniają brakujące fundusze przekazywane przez Narodowy Fundusz Zdrowia, gdyż stawki osobo-dni są często niewystarczające na bieżącą działalność, nie mówiąc o remontach i dostosowywaniu do obowiązujących standardów.
Istnieją też inne mniej widoczne dla opinii społecznej ograniczenia, które znacznie utrudniają możliwość pozyskiwania pomocy na rzecz potrzebujących, np. zapowiadany koniec istnienia Banku Żywności, który wspomagał pomagających biednym i bezdomnym poprzez przekazywanie żywności.
Mimo tych wszystkich niepokojów i trudności patrzymy na perspektywy życia konsekrowanego i możliwości służby ludziom, zarówno w naszym kraju, jak i w wołającej o nową ewangelizację Europie, z nadzieją. Być może trzeba ciągle na nowo, w świetle nowej wyobraźni miłosierdzia, zmieniać formy pracy i pomocy, szukać nowych, docierać do miejsc naznaczonych współczesnymi formami moralnej i materialnej biedy i niewolnictwa, przekonani, że „Europa wciąż potrzebuje świętości, proroctwa, działalności ewangelizacyjnej i służby osób konsekrowanych” (Ecclesia in Europa, 37).
Za: ekai.pl.