Bucza, Chersoń, Czernihów, Irpień, Kijów, Oczaków – m.in. do tych miejsc dotrze kolejny transport humanitarny, który wyruszył spod bydgoskiego domu prowincjalnego Zgromadzenia Ducha Świętego.
W trasę wyjechały cztery busy, wszystkie wypełnione po dach. – Nie sądziliśmy, że transport będzie aż tak duży. Pojechał ogrom darów, które zostały zebrane, zakupione przez zgromadzenie i Fundację Polska – mówi jej prezes Magdalena Szperkowska.
Organizacja podjęła współpracę ze zgromadzeniem w pierwszych dniach wojny. Wówczas misjonarze otworzyli serca i drzwi swojego domu, dając schronienie uchodźcom. Z czasem, który pokazał, że konflikt za wschodnią granicą szybko się nie zakończy, pomyślano o wsparciu na miejscu. – „Jedno serce i jedna dusza” – to dewiza Klaudiusza Poullart des Places, założyciela naszego zgromadzenia, która wciąż owocuje, także w kontekście takich działań – podkreśla przełożony polskiej prowincji, uczestnik konwoju o. Marek Myśliński CSSp.
Wyjazd poprzedziło intensywne przygotowanie. – Każdy uczestnik konwoju jest zaangażowany całym sobą. Żadna z osób nie jedzie na wycieczkę, by zobaczyć wojnę, ale z potrzeby własnego serca. Z przekonaniem, że muszę dać coś od siebie. To są również dziesiątki ludzi w parafiach i instytucjach, które odpowiedziały na apel. Nasz dom zakonny od ponad roku tętni życiem, a jego drzwi wciąż się nie zamykają – dodaje z radością o. Marek Myśliński CSSp.
W lutym fundacja ze zgromadzeniem zorganizowały spotkanie, dziękując za dotychczasowe wsparcie. Zapewniając jednocześnie, że pomoc będzie kontynuowana. – Był moment zawahania, w którym nie mieliśmy darów, a teraz znowu wszystko ruszyło. Wieziemy ze sobą dużo medykamentów, około 40 nowych wózków inwalidzkich od belgijskiej firmy. Będziemy w trzech szpitalach – dwa znajdują się w Kijowie, a jeden w Oczakowie. Ten ostatni został przeniesiony z Chersonia, w którym cały czas trwają wojenne działania. Jedziemy do Czernichowa. Rozmawiałem z władzami wyzwolonego miasta, które pomimo tego jest ostrzeliwane. Z 400 tys. mieszkańców pozostało około 80 tys. – powiedział Krzysztof Szperkowski z Fundacji Polska.
Każde miejsce, do którego dotrze konwój zostało zaplanowane. – Czujemy pewną ekscytację. Ona wynika z rozmów z osobami, które czekają, a panująca tam sytuacja jest dla nich koszmarem. W Czernihowie zostało 2 tys. osób, żyjących wyłącznie dzięki dostarczonym darom. To z jednej strony momenty, kiedy na oczach dzieje się historia, którą – jak Bóg da – będziemy mogli opowiadać swoim wnukom, a z drugiej chwile, gdzie czuję w sercu, że zrobiłem coś dobrego. Może nasza pomoc uratuje życie, a w innym podtrzyma chęć walki i przetrwania – dodał jeden z kierowców, Sławomir Rybka.
Darów, które trafiły pod dach Zgromadzenia Ducha Świętego jest tyle, że organizatorzy konwoju myślą już o kolejnym. – Mam w sercu cichą nadzieję, że działania zgromadzenia, fundacji, to szerokie otwarcie się na drugiego, jeszcze bardziej nas ze sobą połączą i zaowocują niejednym dobrem – dodał prowincjał o. Marek Myśliński CSSp.
Z uczestnikami transportu humanitarnego spotkał się bp Krzysztof Włodarczyk, udzielając wszystkim pasterskiego błogosławieństwa. – Dziękuję wam bardzo, że taka wspólnota się zawiązała. Wspaniałej ekipie, która ma otwarte serce i podejmuje pewne wyzwanie. To błogosławieństwo Boże jest nie tylko po to, by uchroniło was od nieszczęścia. Także po to, by ta misja została wypełniona jak najlepiej – mówił bp Krzysztof Włodarczyk. – Ktoś mnie zapytał, kiedy ta wojna się zakończy? Na to pytanie nie ma odpowiedzi. Przez cały czas „trwa modlitewne bombardowanie do nieba”. Każdego dnia wołam o pokój i nadzieję w ludzkich sercach, zwłaszcza mieszkańców Ukrainy i wszystkich uchodźców oraz o nawrócenie dla agresorów – dodał bp.
Tekst i zdjęcia: Marcin Jarzembowski
Za: www.duchacze.pl