Kadisz jest jedną z najważniejszych modlitw w judaizmie, będąca składnikiem wszelkich żydowskich modłów zbiorowych. Jest to doksologia w języku aramejskim, wysławiająca Imię Boga, wyrażająca poddanie się Jego woli oraz wzywająca rychłego nadejścia królestwa Bożego. Jest odmawiana przez żałobników. Z zasady poza żałobnikiem kadisz odmawia kantor.
Wczoraj odbył się pogrzeb zakonnicy. “Jak to jest mieć 110 lat i 7 miesięcy? Jak właściwie takie życie dobrze skończyć? Jak temu niezwykłemu życiu towarzyszyć w chwili pogrzebu, kiedy zdajemy sobie sprawę, że ono się zmienia, ale nie kończy?” – zastanawiał się w homilii o. Tomasz Nowak OP. Mówił, że zaszczytem jest uczestniczyć w uroczystości, która dotyczy życia, nie śmierci. “Cieszmy się i uwielbiajmy Boga za to, że możemy tu dzisiaj być” – nawoływał dominikanin.
Wspominając początki życia zakonnego s. Cecylii, o. Nowak podkreślał, że wstąpiła do dominikanek jako młoda, starannie wychowana i wykształcona kobieta, w okresie, kiedy odradzała się polska niepodległość. Trafiła na Wileńszczyznę, gdzie powstała nowa fundacja zakonna. Klasztor jednak się tam nie utrzymał z powodu prześladowań i wojennych trudności. “Może właśnie po to siostry w tych czasach tam były, żeby ocalić kilka istnień. Siostry w Wilnie przechowywały w swoim klasztorze wielu Żydów, pomagały sierotom” – opowiadał zakonnik.
Dodał, że właśnie za to zmarła mniszka została odznaczona tytułem Sprawiedliwy wśród Narodów Świata. “To taka prosta posługa: być z tymi, którzy są słabi, nie radzą sobie ze złem, które jest w świecie. Ta prostota bardzo często przychodzi w najtrudniejszych momentach, gdy nie ma miejsca i czasu na wielkie mądrości, tylko trzeba być z drugim człowiekiem i służyć mu tak, jak potrafimy” – podkreślał.
Duchowny wyznał, że dla s. Cecylii przez całe życie najważniejsze było miłosierdzie. “W Wilnie miała szczęście spotkać ks. Michała Sopoćkę i poznać to, co się wtedy dopiero rodziło. Przylgnęła do miłosierdzia Bożego” – mówił. Podkreślał także jej maryjną pobożność. – To takie proste: chodzić na Eucharystię, która jest szczytem miłosierdzia i chodzić z różańcem, żeby być opiekunką dla ludzi – zauważył.
Kapłan zachęcał do tego, by naśladować prostotę s. Cecylii. – Uwierzmy w to, że można być prostaczkiem, czyli jak małe dziecko uczyć się tego, co proste i tym służyć. Niech nas pociąga to, co pokorne. Nie pozwólmy ulec złudzeniu i dać się pociągać temu, co wielkie. Uciszmy serca – wzywał.Po Mszy św. ciało s. Cecylii Marii Roszak spoczęło w grobowcu zakonnym sióstr dominikanek na cmentarzu Rakowickim.
Zmarła 16 listopada w wieku 110 lat siostra Cecylia Maria Roszak od 1938 r. przebywał w Wilnie, gdzie dominikanki chciały założyć nowy klasztor w Kolonii Wileńskiej. Siostry pracowały na pięciohektarowym gospodarstwie, oddalonym od miasta. Mieszkały w drewnianym domu z niewielką kaplicą. Tam zastała je wojna.
W trakcie okupacji niemieckiej siostry pomagały okolicznej ludności, a także ukrywały kilkunastoosobową grupę Żydów. Wśród ukrywanych byli m.in.: Aba Kowner, Arie Wilner, Chaja Grosman, Edek Boraks, Chuma Godot i Izrael Nagel, późniejsi działacze ruchu oporu w getcie wileńskim i warszawskim. W 1943 r. Niemcy aresztowali przełożoną, a klasztor zamknęli. W 1944 r. s. Cecylia została przeoryszą, a po wojnie, w ramach ekspatriacji, przyjechała wraz z dwiema siostrami do Krakowa.
Za: www.deon.pl