W wieku 79 lat w klasztorze Zgromadzenia Sióstr z Maryknoll w Nowym Jorku zmarła s. Janice McLaughlin, która przez wiele lat była misjonarka w dzisiejszym Zimbabwe a w latach 2009-15 stała na czele swej wspólnoty zakonnej. Zasłynęła w 1977 roku przede wszystkim dzięki ujawnieniu w mediach łamania praw człowieka w ówczesnej Rodezji.
Urodzona i wychowana w Pittsburghu, McLaughlin wstąpiła do zakonu sióstr z Maryknoll w 1961 roku. Później kilka lat pracowała w Afryce, po czym w 1977 roku przybyła do Rodezji, rządzonej wówczas przez białą mniejszość reżim z premierem Ianem Smithem.
Działając tam w katolickiej komisji „Sprawiedliwość i Pokój” i wykorzystując jej kontakty w całym kraju przekazała światu wiadomości o istnieniu w tym kraju obozów koncentracyjnych, w których przetrzymywano ok. 600 tys. więźniów i o stosowaniu tam tortur. Jej raport o nieludzkich warunkach panujących w tych obozach ogłoszono w Katolickim Instytucie Stosunków Międzynarodowych (w Londynie?).
W odpowiedzi na te dane władze Rodezji aresztowały siostrę w sierpniu 1977 roku, oskarżając ją o „terroryzm”. Osadzono ją w więzieniu o najwyższym stopniu zabezpieczenia w Chikurubi koło Salisbury (dziś Harare), ale po trzech tygodniach wydalono ją z kraju. Uwięzienie amerykańskiej zakonnicy paradoksalnie przyniosło jej rozgłos. „Reżim w Rodezji próbował mnie uciszyć, tymczasem aresztowanie sprawiło, że zaczęli się mną interesować ludzie na całym świecie i zaczęto czytać moje raporty” – wspominała po latach.
Po powrocie do Stanów Zjednoczonych s. McLaughlin pracowała dwa lata w waszyngtońskim Biurze ds. Afryki – organizacji katolickiej, która m.in. informowała kongresmenów o sytuacji na Czarnym Lądzie. Później w ramach Projektu Zimbabwe przez dwa lata pracowała w Mozambiku wśród uchodźców.
KAI