Włoski misjonarz podsumował pierwszy dzień pobytu papieża w Mongolii

Jest jedno zdanie w przemówieniu prezydenta, które uważam za bardzo ważne. Powiedział on, że ta wizyta Franciszka – pierwszego papieża, który odwiedza Mongolię, otwiera nową fazę w stosunkach między państwem mongolskim a Stolicą Apostolską – w ten sposób pierwszy dzień tego historycznego wydarzenia, 2 września, scharakteryzował w rozmowie z KAI ewłoski kapłan o. Ernesto Viscardi ze Zgromadzenia Matki Bożej Pocieszenia (Consolata), od 20 lat misjonarz w Mongolii.

 

Piotr Dziubak (KAI): Jak minął pierwszy oficjalny dzień pobytu Franciszka w Mongolii?

o. Ernesto Viscardi: To był bardzo intensywny dzień przede wszystkim dla papieża a nie dla nas. Dziś rano Franciszka powitali oficjalnie przedstawiciele władz państwowych, zwłaszcza prezydent. Uroczystość odbyła się na głównym placu stolicy, gdzie znajduje się pomnik Czyngis chana. Oddano papieżowi honory należne głowie państwa. Następnie spotkał się on z politykami, przedstawicielami rządu, naukowcami. Kiedy papież rozmawiał z prezydentem Mongolii, na zewnątrz odbywały się widowiska teatralne przedstawiające tradycje historyczne.

Później w wielkiej sali parlamentu wygłoszono oficjalne przemówienia. Najpierw prezydent Uchnaagijn Chürelsüch, nawiązując do historii Mongolii, przypomniał stosunki z Państwem Kościelnym, jakie mieli dawni władcy tego państwa; wizytę franciszkanów w 1246 roku. Następnie wspomniał o tym, że Mongolia jest państwem bez broni jądrowej, krajem zaangażowanym w budowanie pokoju i ochronę środowiska naturalnego.

Jest jedno zdanie w przemówieniu prezydenta, które uważam za bardzo ważne. Powiedział on, że ta wizyta Franciszka – pierwszego papieża, który odwiedza Mongolię, otwiera nową fazę w stosunkach między państwem mongolskim a Stolicą Apostolską.

KAI: To bardzo ważne. W dalszym ciągu trwają rozmowy na temat przygotowywanej umowy dwustronnej między obu stronami.

– Tak właśnie. Podkreśliłem sobie to zdanie prezydenta. Jeśli jest ono prawdziwe, to coś pozytywnego i pięknego wkrótce się wydarzy w stosunkach między Watykanem a Mongolią.

Papież w swoim przemówieniu również odniósł się do historii tego kraju, przywołując dwa obrazy. Pierwszym była jurta. Kiedy się z niej wychodzi i spojrzy się przed siebie, widać nieskończoność terenu, a zatem przypomina nam ona, kontynuował Ojciec Święty, że nie możemy zamykać się w małych przestrzeniach, żale musimy spoglądać na ogrom rzeczywistości, świata, w którym żyjemy.

Nawiązując do jurty papież zwrócił uwagę, że do jej środka z góry wpada światło. To mówi nam, że mamy nie tylko wielką przestrzeń wokół nas na stepach, ale że musimy również spoglądać ku górze. Nasza tradycja zawsze nas tego uczyła. Franciszek pochwalił wolność wyznania narodu mongolskiego, dodając, że wynika to z tradycji i historii i że prawo pozwala na wybór i praktykowanie religii.

KAI: Jak pielgrzymkę Franciszka komentują media w Mongolii? Czy miał Ojciec okazję spojrzeć na dzisiejsze wydanie –gazet, portali?

– Nie bardzo było kiedy to robić. Jestem bardzo zajęty w tych dniach. Z tego, co słyszałem, media mongolskie bardzo pozytywnie relacjonują tę pielgrzymkę. Zanim jeszcze Franciszek przyjechał do Mongolii, w tutejszych stacjach telewizjach było dużo materiąłów o nim i o Kościele katolickim.

KAI: To chyba pierwszy raz dzieje się w historii telewizji mongolskiej? Wcześniej raczej było to nie do pomyślenia.

– 20-minutowe materiały o papieżu i o naszym Kościele rzeczywiście były wcześniej nie do wyobrażenia. To prawda. Pośród wielu pięknych rzeczy, które dzieją się przy okazji tej wizyty, trzeba powiedzieć, że Ojciec Święty nadaje widzialność Kościołowi katolickiemu w Mongolii, o jakiej nikt by wcześniej nie marzył. Nasz Kościół tutaj nigdy nie miał możliwości, żeby tak dużo codziennie o nim mówiono, pisano i pokazywano w mediach publicznych. Nas jest bardzo mało, nie odgrywamy żadnej roli. Kardynał Giorgio Marengo, prefekt apostolski Ułan Bator, udzielił państwowym środkom przekazu dużych wywiadów. Nikt wcześniej z tutejszych mediów nie prosił go o wywiad.

Telewizja publiczna śledzi wizytę papieża krok po kroku. Obecnie Kościół w tym kraju ma bardzo dużą widzialność w mongolskim społeczeństwie. To bardzo pozytywny aspekt pielgrzymki papieża Bergoglia.

KAI: Czy miał już Ojciec okazję spotkać z bliska papieża?

– Wszyscy misjonarze w Mongolii mieli okazję uścisnąć papieżowi rękę. W czasie spotkania przypomniał nam znaczenie ponownego odkrycia Oblicza Pana. Zapytał, dlaczego zostajemy misjonarzami? Dlaczego wyruszamy, żeby głosić Ewangelię? Dlatego chcemy wspomnieć o największym misjonarzu Boga, którym jest sam Jezus?

Franciszek mówił nam o roli i znaczeniu wspólnoty, o Kościele, który jest uważny, prosty, biedny i który dba o rzeczywistość człowieka. Również nam, misjonarzom, papież zostawił bardzo cenne przesłanie.

KAI: Czy rozmawiał może Ojciec ze swoimi znajomymi w Mongolii, jak oni odbierają tę wizytę?

– Jeszcze nie miałem takiej okazji. Myślę, że jutro na pewno uda mi się usłyszeć znajomych Mongołów. Dzisiaj cały dzień byliśmy w bardzo ograniczonej strefie dostępu. Trzeba było mieć specjalne zaproszenie, żeby tam się dostać. Trudno było więc porozmawiać z parafianami.

KAI: Ojciec znał kulisy przygotowań tej pielgrzymki. Czy coś Ojca zaskoczyło po przyjeździe papieża? Czy były jakieś zdarzenia poza oficjalnym programem?

– Papież ma zawsze tekst swojego przemówienia, ale zwykle zmienia go, improwizuje, nawiązuje do czegoś, co nie jest napisane. Zatrzymuje się i improwizuje, poruszając sprawy, które uważa za ważne albo może go bardzo interesują. To też jest piękne.

Pozytywnie zaskakuje mnie jego rodzinność i spontaniczność, gdy rozmawia z ludźmi. Przy okazji oficjalnych przemówień jest bardzo formalny albo – jak mówimy we Włoszech – wręcz sztywny, nie jest taki spontaniczny. Kiedy sytuacje oficjalne się kończą, od razu widać, jak Bergoglio “staje się sobą” i znowu jest spontaniczny.

Pod koniec dzisiejszego popołudniowego spotkania z papieżem my, wszyscy misjonarze zrobiliśmy sobie z nim zdjęcie. Stanęliśmy wokół Franciszka, byliśmy blisko niego. Niektórzy klęczeli do zdjęcia, inni stali obok papieża. On był cały czas zadowolony od ucha do ucha i mówił: bardzo się cieszę, że tu jestem z wami! (śmiech). Był bardzo dowcipny i spontaniczny. Każdemu z nas, gdy podchodziliśmy do niego, coś powiedział od siebie. Każdy misjonarz miał swoją chwilę z Ojcem Świętym.

KAI: Co papież powiedział Ojcu, jeśli mogę zapytać?

– Obok papieża stał kardynał Giorgio Marengo. Byliśmy razem w tym samym zgromadzeniu, zanim on został biskupem. Jesteśmy tu razem od 20 lat. Przedstawiając mnie Franciszkowi, powiedział: „A to, Ojcze Święty, ojciec Ernesto, najstarszy z misjonarzy w Mongolii. On ma największe doświadczenie na misjach. Wcześniej był przez 20 lat w Afryce”. Papież śmiejąc się powiedział: „Ah, najstarszy? To pewnie największy cwaniak!”.

Taki właśnie jest papież Franciszek. Spontaniczny nawet w żartach. Nie tylko uściskał nam dłoń, ale każdemu z nas, misjonarzy, powiedział coś szczerze i od serca.

Trzeba będzie na spokojnie wczytać się w jego słowa, które do nas w tych dniach skierował, żeby lepiej zachować i zrozumieć znaczenie tego przesłania.

Niedziela będzie również miała intensywny program. Już o godz. 7 rano musimy być w katedrze. Pojedziemy stamtąd trochę za miasto, gdzie odbędzie się spotkanie międzyreligijne. Papieżowi bardzo na tym zależy. Będą obecni przedstawiciele buddyzmu i islamu, Kościołów protestanckich, ksiądz prawosławny. A po południu w Step Arena zostanie odprawiona Msza święta, której będzie przewodniczył papież. To są bardzo intensywne i bogate dni. Emocji naprawdę nie brakuje.

Piotr Dziubak (KAI Rzym) | Ułan Bator
Za: ekai.pl

Wpisy powiązane

Kościół na świecie 2024 – najważniejsze wydarzenia

Franciszkańskie zdumienie wyśpiewane w centrum Rzymu

Kalendarz wydarzeń Roku Jubileuszowego 2025