O nawróceniu z protestantyzmu na katolicyzm, o swoim powołaniu dominikańskim i o rosnącym znaczeniu różańca w XXI w. opowiedział w rozmowie z amerykańską platformą katolicką NCR o. Lawrence Lew. Jest on przeorem klasztoru dominikańskiego w Londynie, rektorem tamtejszego Sanktuarium Różańcowego a od 2019 r. generalnym promotorem Różańca Świętego w zakonie.
Jak to nieraz bywa w wypadku wielu byłych protestantów, nawróconych na katolicyzm, jak choćby Donald Calloway MIC czy profesor teologii ze Steubenville w USA Scott Hahn, owi neofici stają się najgorliwszymi propagatorami różańca i czci do Najświętszej Marii Panny. Podobnie było w wypadku o. Lawrence’a. Urodził się on w Kuala Lumpur – stolicy Malezji, w rodzinie ewangelikalnych protestantów. Jako nastolatek wraz z rodziną przeniósł się do Singapuru i tam rozpoczął naukę w znanej szkole katolickiej, prowadzanej przez braci szkolnych.
„Początkowo odkryłem katolicyzm intelektualnie. Z pewnością byłem ciekaw, w co wierzą moi katoliccy koledzy z klasy, ale szczerze mówiąc, chciałem im pokazać, że się mylą i że protestantyzm ma rację. Na szczęście Bóg jest miłosierny i ma swoje poczucie humoru. Im więcej czytałem o tym, w co wierzą katolicy i czego naucza Kościół katolicki, tym bardziej zdawałem sobie sprawę, że jest on kontynuacją Kościoła apostolskiego i że to, czego Jezus nauczał swoich apostołów, przez wieki przekazywał ten Kościół. Kiedy to sobie uświadomiłem, naprawdę nie miałem wyboru: musiałem zostać katolikiem” – wyznał o. Lew.
Po uzyskaniu dyplomu z angielskiego prawa cywilnego na Uniwersytecie w Leeds i wstąpieniu do diecezjalnego seminarium duchownego w tym mieście, zainteresowało go też życie zakonne. „W zasadzie wygooglowałem nazwy wszystkich zakonów, o których kiedykolwiek słyszałem. Trafiłem na stronę internetową angielskiej prowincji dominikańskiej, która miała wszystko, czego szukałem w życiu zakonnym: wspólnotę, głęboką tradycję habitu, śpiewane oficjum chóralne, piękną liturgię, życie wspólnotowe i życie apostolskie w przepowiadaniu i nauczaniu, a przede wszystkim św. Tomasza z Akwinu. Wszystko jakoś się ułożyło” – wspominał rozmówca portalu.
Podkreśliwszy, iż dominikanie są „Zakonem Maryi”, odwołał się z jednej strony do faktów historycznych, z drugiej do związanych z nimi legend. Charyzmat zakonu polega bowiem, jak się wydaje, na łączeniu dużej wiedzy teologiczno-historycznej z wrażliwością na piękno duchowe. Widać to m.in. w wydanej w 2022 r. przez Ignatius Press książce o. Lewa „Mysteries made visible. Praying the Rosary with Sacred Art.” (Tajemnice stają się widzialne. Modląc się na Różańcu wraz ze sztuką sakralną).
Mówiąc o „maryjności” swego zakonu autor przytoczył pewną legendę. „Jest taka piękna opowieść, że Matka Boża błagała swojego Syna o dar zakonu, który nauczałby, głosił i naprawiał błędy i postrzegano to jako akt Bożego miłosierdzia, że taki zakon powstał. A ponieważ nasz Pan wysłuchał modlitw Maryi, został on nazwany Zakonem Maryi”. Zdaniem o. Lewa „jest jeszcze wiele innych pięknych historii maryjnych związanych z naszym zakonem”, na przykład to, że biały szkaplerz noszony przez dominikanów podarowała im Matka Boża, która obdarzyła ich również różańcem i „jest to najcenniejszy dar, jaki powierzyła zakonowi”.
Promotor Różańca nie przeczy, że podobne do niego modlitwy były znane już od samych początków chrześcijaństwa. Uważa on jednak, iż „o ile wkład św. Dominika w powstanie tej modlitwy pozostaje sporny, o tyle można z całą pewnością powiedzieć, że modlił się on na różańcu i propagował go, aby nawracać niewierzących. W rzeczywistości co najmniej tuzin papieży wspominało o związkach św. Dominika z różańcem i tradycyjnie przypisuje mu się rozpowszechnienie i spopularyzowanie tej praktyki”.
Bodaj najważniejsza w tym wywiadzie jest pasja, z jaką o. Lew mówi o owocach modlitwy różnicowej. „Jako nawrócony protestant początkowo twierdziłem z dumą, że nie sądzę, abym potrzebował Marii. Wszystko, czego potrzebowałem, to nasz Pan Jezus Chrystus jako nasz Zbawiciel, i Trójca Przenajświętsza. Ale nikt naprawdę nie może żyć jako chrześcijanin, nie znając Matki Bożej, ponieważ Bóg zechciał, abyśmy poznali i pokochali Jezusa przez Maryję” – wyznał zakonnik.
Podkreślił następnie niezaprzeczalną rolę Maryi w dziejach zbawienia i że to właśnie przez Jej „tak” Bóg stał się człowiekiem oraz jak bardzo stosowne jest odmawianie różańca, aby uczcić Ją i Jej Syna przez Jej modlitwę. Krótko mówiąc Bóg stał się człowiekiem, aby człowiek mógł stać się Bogiem, jak powiedział św. Atanazy – przypomniał o. Lawrence. Dodał, że wszystko to podsumowuje to, o co chodzi w różańcu: jest to przedstawienie tajemnic naszego zbawienia, jak zauważył wielki dominikański nauczyciel Reginald Garrigou-Lagrange (1877-1964). „Patrzymy nie tyle na chronologię życia Chrystusa, ile na teologiczną historię tego, co On dla nas uczynił: Chrystus stał się człowiekiem, umarł za nasze grzechy i zmartwychwstał, abyśmy mogli zmartwychwstać i zostać przebóstwieni z Nim. (…) Kiedy głoszę różaniec, zasadniczo mówię o tym, jak możemy uczestniczyć w życiu Chrystusa, jak Jego życie nas przebóstwia i uświęca dzisiaj” – powiedział angielski dominikanin.
Przypominając o niepokojącym poziomie izolacji społecznej, samotności i emocjonalnego niepokoju, spowodowanego niedawną pandemią o .Lew zauważył „prawdziwe rozprzestrzenianie się różańcowych grup modlitewnych, które modliły się za pośrednictwem Zooma i innych środków…Wspólna modlitwa zbliża ludzi i myślę, że jest to wielka siła różańca: on nas jednoczy i prowadzi nas prosto do serca Kościoła powszechnego. Uznajemy, że jesteśmy obcowaniem świętych, a różaniec jest darem Maryi dla całego Kościoła” – wskazał rozmówca NCR.
Nawiązując do faktu, iż w świecie dzisiejszym, podobnie jak w czasach św. Dominika (XIII w),. nie brakuje różnych herezji i wojen, tak postrzega on rolę tej modlitwy w odniesieniu problemów współczesnych: „Dominikanie mają piękną tradycję podążającą za łacińskim słowem «ros», które oznacza również «rosę». Według tej tradycji św. Dominik odkrył, że herezji się nie wykorzeni dopóty dopóki modlitwy nie wzniosą się jak rosa z ziemi. Jest to więc piękna idea, że modlimy się duchowymi kroplami rosy, które przynoszą orzeźwienie i nowe życie spieczonemu światu. Świat staje się wysuszony przez grzech, przemoc, podziały i wojny. Różaniec jest zatem tym bardziej potrzebny, abyśmy mogli nawodnić ziemię rosą łaski Bożej, rosą Ducha Świętego. Tym właśnie jest różaniec: jest oddaniem się, jak Maryja, do dyspozycji łaski Bożej, aby być posłusznym Bogu, powiedzieć Mu «tak». Dąży on do stworzenia nowego stworzenia, do zaprowadzenia pokoju na świecie” – zakończył swą wypowiedź generalny promotor Różańca.