USA: zrabowane podczas 1 wojny światowej rękopisy wracają do klasztoru w Grecji

Nowojorski dom aukcyjny Swann Auction Galleries przekazał uroczyście 28 kwietnia prawosławnemu arcybiskupowi Ameryki Elpidoforowi część zrabowanych w 1917, w czasie I wojny światowej, 900 rękopisów. Należały one do greckiego klasztoru stauropigialnego (tzn. podlegającego głowie Kościoła, a nie miejscowemu biskupowi) Matki Bożej „Eikosifoinissa”, zwanego też Kosinitsa w północnej Grecji i obecnie wysłano je ze Stanów Zjednoczonych z powrotem do Grecji.

Emocjonujące dzieje tych zabytków i jak trafiły one do Galerii Swann, przedstawił dziennik „New York Times”. W 1917 na wspomniany klasztor, którego początki sięgają V wieku, napadli grasujący w północnej Grecji maruderzy bułgarscy. Według listu miejscowych władz do poselstwa Grecji w Sofii, wysłanego kilka dni później, „ok. 60 bandytów wtargnęło do klasztoru, pobiło mnichów i wywiozło stamtąd (setki) manuskryptów, które załadowano na 24 wozy zaprzężone w muły”. Część tych dokumentów wylądowała później w Ameryce, m.in. właśnie w Swann Action Galleries na Manhattanie. Trzy z nich, pochodzące z XVI i XVII w., kupił w 2008 anonimowy marszand, który jednak po jakimś czasie zwrócił je, gdy zorientował się, że pochodzą one z kradzieży.

Prawie 10 lat przeleżały one tam na półkach, po czym ponownie je „odkryto” – być może na fali procesów o zwrot podobnych dokumentów, które podlegający Konstantynopolowi Kościół prawosławny w Ameryce toczy m.in. z uniwersytetem Princeton. Poza tym część zrabowanych rękopisów z Kosinitsy oddały już Muzeum Biblijne w Waszyngtonie i Luterańska Szkoła Teologii w Chicago. Z kolei Biblioteka i Muzeum Morgana (Morgan Library & Museum) w Nowym Jorku zgodziła się na „dłuższe wypożyczenie” do klasztoru XII-wiecznego rękopisu – darowizny z 1926 r., który – według Patriarchatu Konstantynopola – też został zrabowany.

Zdaniem greckich źródeł kościelnych z 2015 w klasztorze „Eikosifoinissa” w XVIII wieku mogło się znajdować 1300 manuskryptów. Jeden z nich, którego fotokopię zamieścił dziennik nowojorski, to „Pamiątkowa Lista Czcigodnego i Patriarszego Monasteru Pełnej Chwały Najświętszej Marii Panny i Matki Bożej w Kosinitsy”. Znajdują się tam imiona zmarłych mnichów oraz nazwiska darczyńców, które miał wymieniać kapłan w specjalnej modlitwie w czasie liturgii.

Leila Ammineddoleh, prawniczka specjalizująca się w zwrocie zagrabionych dóbr kultury, uważa, że „wszystkie dokumenty, zrabowane z klasztoru, powinny tam wrócić”. Zwróciła ona uwagę, że istnieją dwa rodzaje przestępstw tego rodzaju: systemowe i przypadkowe. „Czasami kradzieży dokonuje jeden kraj w innym kraju, tak jak to czyniły np. Niemcy hitlerowskie w czasie II wojny światowej choćby w Polsce, ale czasami dokonują tego pojedyncze jednostki czy grupy, gdy nadarzają się ku temu okazje. Rabunek rękopisów z Kosinitsy mieści się w tej drugiej kategorii, jako przestępstwo «niesystemowe i niezaprogramowane» (…) i dlatego trudniej jest je wykryć” – stwierdziła amerykańska prawniczka.

o. jj (KAI Tokio) / Nowy Jork

Wpisy powiązane

Kościół na świecie 2024 – najważniejsze wydarzenia

Franciszkańskie zdumienie wyśpiewane w centrum Rzymu

Kalendarz wydarzeń Roku Jubileuszowego 2025