USA: siostra Helen Prejean nadal walczy o ludzkie traktowanie skazanych na śmierć

Siostra Helen Prejean ze Zgromadzenia Sióstr św. Józefa, kapelanka więzienna, której poświęcono m.in. nagrodzony Oscarem (w 1995 r.) film „Przed egzekucją”, mimo swych 82 lat nadal stara się pomagać skazanym na śmierć. Swoje kolejne doświadczenia i przemyślenia na ten temat opisała w „New York Times” (z 10 listopada). Jak się okazuje m.in. dzięki jej interwencji wstrzymano w tym miesiącu egzekucję skazańca w teksańskim więzieniu.

Artykuł „Patrz mi w twarz – powiedziałam człowiekowi przed jego egzekucją” powstał w kontekście sprawy Henry`ego Ramireza, którego stracenie w więzieniu w Teksasie miało nastąpić 8 bm. Wykonanie wyroku wstrzymano jednak decyzją Sądu Najwyższego, ponieważ skazaniec poprosił, aby „jego duchowy mentor (kapelan i pastor) mógł odmówić nad nim modlitwę i dotknąć go w chwili egzekucji”.

Siostra od 30 lat na różne sposoby walczy o zniesienie lub przynajmniej „uczłowieczenie” egzekucji w więzieniach amerykańskich. W tym wypadku Amerykańskie Stowarzyszenie Praw Obywatelskich (American Civil Liberties Union) poprosiło ją o dołączenie do akcji tzw. amicus curiae (doradców sądowych), którzy wystosowali w spawie Ramireza pismo do Sądu Najwyższego, jak się później okazało, z pozytywnym skutkiem. Władze sądowe w Teksasie, które najpierw oddaliły prośbę skazańca i jego kapelana od 5 lat, pastora baptystycznego Dana Moore’a, musiały w końcu ustąpić wobec decyzji Sądu Najwyższego. W rezultacie egzekucje wstrzymano tuż przed jej wykonaniem.

Artykuł siostry Prejean budzi wzruszenie, walczy ona bowiem z „demonizowaniem” skazanych na śmierć w więzieniach amerykańskich, uważanych tam za „śmieci”. Ich liczba może przerażać. Na przykład w samym tylko więzieniu w Huntsville w Teksasie, w którym przebywa Ramirez, od 1982 wykonano aż 572 wyroki kary śmierci.

O Ramirezie, który 17 lat temu zamordował człowieka w napadzie rabunkowym, zakonnica pisze następująco: „Pan Ramirez nie jest niewinny. Rodzina ofiary – Pablo Castro stale cierpi z powodu jego odejścia. Modlę się za tę rodzinę o łaskę pokoju serca. Wierzę jednak, że życie Ramireza, który słusznie ponosi odpowiedzialność za swój czyn, ma większą wartość niż ten jedyny i najgorszy moment w jego życiu. Wierzę, że on jako poznający naukę Chrystusa, może żałować za ten swój straszny czyn. Jednakże sąd zawyrokował przeciwnie, uznając, że «zbrodnia Ramireza pokazuje jego prawdziwą naturę, której nie da się zmienić»”.

Zdaniem autorki tekstu takie podejście „pozbawia go niezbywalnego prawa do życia i do tego, aby pastor, któremu on zaufał mógł położyć na nim dłoń wtedy, gdy [skazaniec] będzie umierał”.

Siostra przypomniała ponadto znaczenie modlitewnego „nakładania rąk” w historii chrześcijaństwa, począwszy od samego Jezusa, który dotykiem uzdrowił chorego na trąd lub kładł ręce na dzieci, błogosławiąc je. To samo czynili później Jego uczniowie, uzdrawiając chorych i napełniając ludzi Duchem Świętym. Według zakonnicy ten dotyk ludzkiej dłoni ma szczególne znaczenie w czasach pandemii, która przyczyniła się do izolacji ludzi i tworzenia dystansów między nimi.

O tym, jak ważny jest ludzki dotyk, świadczą – zdaniem autorki – „badania nad przedwcześnie urodzonymi dziećmi, które gdy są masowane, szybciej przybierają na wadze i wcześniej opuszczają szpitale”. W czasie pandemii do najstraszniejszych historii należą opisy chorych, umierających z powodu Covidu w zupełnej samotności – napisała s. Prejean.

Na zakończeniu swojego artykułu-„opinii” w nowojorskim dzienniku przypomniała egzekucję Patricka Sonniera, uwiecznioną w filmie „Przed egzekucją” (dosłownie: „Dead man walking” – Zmarły człowiek idzie), w którym to używane przez strażników bezduszne określenie „zmarły człowiek” dotyczy jeszcze żywego, idącego na egzekucję więźnia.

„W kwietniu 1984, gdy Patrick Sonnier przechodził do pomieszczenia z krzesłem elektrycznym, uścisnęłam go i modliłam się, aby Bóg to wstrzymał. Był on pierwszym skazanym na śmierć, któremu towarzyszyłam jako doradczyni duchowa aż do chwili śmierci. Nie pozwolono mi wejść na miejsce egzekucji. Powiedziałam mu «Wpatruj się w moją twarz. Ona się stanie twarzą Chrystusa dla Ciebie. Twarzą, która cię kocha». Niestety wszyscy inni, siedzący obok mnie przy oknie, chcieli tylko jednego: jego śmierci. Ta moja twarz była ostatnią, która widział.

Teraz modlę się za Johna Henry`ego Ramireza, aby nie zginął z rąk więziennych katów. Ale jeśli już miałby tam umrzeć, modlę się, aby jego pastor Moore był razem z nim w modlitwie, położywszy na nim swoją dłoń” – zakończyła sędziwa zakonnica swój tekst.

o. jj (KAI Tokio) / Nowy Jork

Wpisy powiązane

Dominikanie: Wszyscy potrzebujemy siebie nawzajem

Michalici: Konsekracja kościoła pw. Matki Bożej Różańcowej w Kuli (Papua-Nowa Gwinea)

Św. Franciszek w Muzeach Watykańskich, na 800. rocznicę stygmatów