Turcja: Gorące przyjęcie uchodźców ze strony salezjanów

W ostatnich latach salezjańska placówka w Stambule, strategicznym mieście, które łączy Europę z Azję, zapewniła schronienie licznym migrantom i uchodźcom. Synowie Księdza Bosko opiekują się nieletnimi, od 5. do 16. roku życia, ale są też inni nieletni, którzy muszą pozostawić szkołę, by pomagać w pracy swoim rodzicom. Poszukiwanie lepszego życia jest wspólnym mianownikiem dla nich wszystkich.  

W Turcji katolicy stanowią jedynie 0,02% ludności, tj. 15 tys. osób. Jedyną placówką salezjańską jest ta znajdująca się w Stambule, gdzie salezjanie dostosowali się do panujących warunków. “Jest nas pięciu salezjanów, dwóch raczej już w podeszłym wieku, a pozostali to nowoprzybyli; angażowaliśmy się także w naukę języka tureckiego i budzenie powołań wśród Turków. Pracujemy w katedrze, która jest katolicka, a którą nam powierzono 25 lat temu. Tam odprawiamy Mszę św. w czterech językach: aramejskim, angielskim, francuskim i tureckim” – informuje ks. Andrés Calleja, który jest misjonarzem od 35 lat, w tym 25 lat w Turcji.

Działanie salezjanów koncentruje się na chrześcijańskich rodzinach pochodzących z Syrii i Iraku, ale są także rodziny pakistańskie, nigeryjskie, kazachskie, irańskie… Salezjanie nie odrzucają nikogo, kto puka do ich drzwi, ale nie mogą ewangelizować na zewnątrz, by nie być posądzonym o prozelityzm.

W Stambule znajduje się specjalna szkoła dla dzieci z rodzin uchodźców: “Przybywają bez niczego. Wszyscy przechodzą przez Biura Wysokiego Komisarza ONZ ds. Uchodźców, starając się otrzymać status uchodźcy politycznego, jakoś przeżyć, znaleźć pracę… Przyjmujemy dzieci i prowadzimy dla nich zajęcia w stylu salezjańskim; chcemy, by uczyły się angielskiego, ponieważ ten język stanowi nadzieję dla ich przyszłości, kiedy potem wyjadą do Australii czy Kanady. Pozostają z nami rok lub dwa lata. Przez ten czas udaje nam się stworzyć gościnną atmosferę, w której dobrze się czują, pomimo traumy, jaką odczuwają, i przemocy, którą widzieli” – kontynuuje ks. Andrés Calleja.

Salezjanie prowadzą także inną szkołę, “która została wybudowana 110 lat temu, a w której wszyscy uczniowie są muzułmanami. Jesteśmy właścicielami, ale nie możemy nauczać, prowadzić działalności duszpasterskiej lub mówić o religii… Ale nikt nie zabrania nam śmiać się, być uprzejmym, być obecnym, pozdrawiać drugiego… Wyraźnie dajemy znać, że jesteśmy salezjanami i reakcje są bardzo pozytywne” – mówi na koniec misjonarz.

Źródło: Misiones Salesianas

Za: www.infoans.org

Wpisy powiązane

Asyż: 25 lat temu bazylika św. Franciszka została ponownie otwarta dla zwiedzających

Od niekatoliczki do założycielki pierwszego katolickiego klasztoru w Etiopii

Redemptoryści – Villa Ángela: to już 730 dni, ponad 17,5 tys. godzin, nieustannej adoracji Najświętszego Sakramentu