Francuska dominikanka zwróciła uwagę, że br. Alois mógł zadowolić się złożeniem doniesienia do wymiaru sprawiedliwości, gdyż “nic nie zobowiązywało go do mówienia publicznie” o tym, co się wydarzyło. Wspólnota przyjęła jednak “postawę proaktywną”, pokazując w ten sposób, że “zawsze poważnie traktowała słowa ofiar”, a także “z szacunku i z poczucia odpowiedzialności wobec dziesiątków tysięcy młodych, których co roku przyjmuje” w Taizé. Chodziło także o to, by “nie było złej tajemnicy” między braćmi i aby mogli patrzeć sobie prosto w oczy. – Robią coś, co powinno być czymś normalnym, ale niestety nie zawsze tak jest – zauważyła szefowa Corref.
W rozmowie z dziennikiem “La Croix” podkreśliła, że Wspólnota wprowadziła procedury mające na celu bezpieczeństwo młodych w Taizé, a także adres mejlowy, na który można zgłaszać ewentualne nadużycia. – Ale nie potrzebowała protokołu, by podjąć swą decyzję: to wysłuchanie ofiar przekonało br. Aloisa do potrzeby zwrócenia się do wymiaru sprawiedliwości, jak również do braci i poza ich krąg – stwierdziła s. Véronique.
Jej zdaniem nie bez znaczenia jest też fakt, że obecność w Taizé braci-protestantów i to, że większość braci-katolików nie jest kapłanami czynią Wspólnotę “mało klerykalną”. Ponadto ich praktyka słuchania młodych i ich sposób życia sprawiają, że nie żyją oni za wysokim murem. Jednocześnie wiedzą, że “ich rola świadków nakłada na nich wielką odpowiedzialność”, co może prowadzić do ich “pewnej idealizacji”. – Powiedzenie prawdy o napaściach seksualnych, popełnionych przez braci w kontekście nadużycia zaufania, sprowadza wszystkich na ziemię. Jest to sposób powiedzenia tym, którzy ich cenią: “Być może uważacie nas za wspaniałych, ale oto co się zdarzyło”. Chwała im za to! – wskazała s. Margron.
Według niej, powiedzenie prawdy sprzyja wiarygodności Taizé i “wzmacnia zaufanie” do Wspólnoty u wielu ludzi “bardziej niż stwierdzenia typu: «nie mamy żadnego problemu»”. Bycie wiarygodnym oznacza rozliczanie się i uznanie, że popełniamy grzechy i błędy. – Moim zdaniem, gdy miną emocje spowodowane tą rewelacją, ludzie towarzyszący młodzieży będą mogli sobie powiedzieć: “Skoro sami postanowili o tym mówić, to niczego nie ukrywają, są odpowiedzialni, a więc można im ufać” – podkreśliła francuska dominikanka.
Za: www.deon.pl