Spotkanie Papieża z kapłanami, zakonnikami i seminarzystami

Po krótkim odpoczynku w nuncjaturze Franciszek udał się do sarajewskiej katedry Najświętszego Serca Pana Jezusa. Czekali tam już na niego księża, zakonnicy i seminarzyści. Papież wpierw modlił się przez chwilę przed miejscem, gdzie spoczywa pierwszy metropolita Sarajewa, a zarazem budowniczy katedry, abp Josef Stadler. Do tej postaci nawiązał kard. Vinco Puljić witając Ojca Świętego. Przypomniał trudne doświadczenia ostatniej wojny i związane z tym cierpienia tak wielu ludzi. Mówił również o strukturze Kościoła w Bośni i Hercegowinie, przedstawiając m.in. posługujące w tym kraju zakony.

Trudnych doświadczeń, ale także o radości służby Panu dotyczyły trzy złożone świadectwa: kapłana, zakonnika i siostry zakonnej. Ks. Zvonimir Matijević z diecezji Banja Luka opowiedział o swoim aresztowaniu w czasie wojny, o doznanych torturach, które doprowadziły go do skrajnego wyczerpania. Heroiczne postawy lekarzy i biskupa prawosławnego ocaliły mu życie. Dziś w obecności Papieża dziękował za swoje kapłaństwo.

Drugie świadectwo okrucieństwa wojny złożył o. Jozo Puškarić, franciszkanin. Jako proboszcz w Hrvatskiej Tisinie został on w czasie wojny wraz z grupą parafian aresztowany przez Serbów i osadzony w obozie koncentracyjnym. Przeżył tam cztery miesiące bez możliwości umycia się i ogolenia, bez minimum higieny. Wielokrotnie był bity, podczas zadawanych tortur połamano mu żebra. Przed Franciszkiem składał świadectwo ufności Bogu, który postawił na jego drodze muzułmankę. To ona, wraz ze swoją rodziną, pomogła mu przeżyć wojenne piekło.

Trzecie świadectwo złożyła s. Ljubica Šekerija ze zgromadzenia Córek Bożej Miłości. Opowiedziała o swoim aresztowaniu przez muzułmanów i nakłanianiu jej do profanacji różańca. Z przyłożoną do skroni bronią zmuszana była do tego, by uznać islam za jedyną i prawdziwą wiarę. Nie zgodziwszy się na to była przeświadczona, że nadszedł moment śmierci. Dziś dawała świadectwo, iż później jeden ze strzegących powiedział jej, że zagraniczni żołnierze nie zabijają, i pozwolił jej odejść. Tak więc przez obcych wojskowych została porwana i obcy wojskowi przywrócili jej wolność. Kiedy wróciła do swojego klasztoru, wszystkie współsiostry trwały w kaplicy, poszcząc i modląc się o ocalenie jej życia.

Po wysłuchaniu przemówień Ojciec Święty powiedział, że miał przygotowane przemówienie, ale świadectwa poruszyły go tak bardzo, że woli powiedzieć kilka słów spontanicznie. Natomiast przygotowane przemówienie przekaże wszystkim w formie pisanej.

Jedną z myśli szczególnie mocno zaznaczonych przez Franciszka było to, że nie wolno porzucić pamięci. Pamięć potrzebna jest bowiem, żeby czynić pokój.

„Nie macie prawa zapominać waszej historii. Nie po to, by się mścić, lecz by czynić pokój. Nie po to, by zdumiewać się nad rzeczami dziwnymi, ale by miłować tak, jak oni umiłowali. W waszej krwi, w waszym powołaniu jest powołanie i krew tych trojga męczenników i wielu innych sióstr, księży, seminarzystów. Św. Paweł w Liście do Hebrajczyków pisze, by nie zapominać o naszych przodkach, którzy dali nam wiarę i przekazali sposób jej przeżywania. Ten sam Paweł mówi nam: nie zapominajcie o Jezusie Chrystusie, pierwszym męczenniku. A ci poszli śladami Jezusa” – powiedział Papież.

Natomiast w przekazanym duchownym tekście Franciszek dziękuje kapłanom i zakonnikom za służbę, jaką każdy z nich pełni dla Ewangelii i Kościoła. Przypomina, że przybył do Bośni i Hercegowiny „jako pielgrzym pokoju i dialogu, aby utwierdzić i dodać otuchy braciom w wierze, a zwłaszcza wam, powołanym do pracy na pełny etat w winnicy Pańskiej”.

Papież zapewnia, że ma świadomość, iż sytuacja liczebnej mniejszości Kościoła Katolickiego w tym kraju, a także niepowodzenia posługi sprawiają niekiedy, że czują się oni jak uczniowie Jezusa, którzy „całą noc ciężko pracowali, nic nie ułowili” (por. Łk 5, 5). Ale to właśnie w takich chwilach, jeśli powierzamy się Panu, doświadczamy siły Jego Słowa i mocy Jego Ducha, odnawiających w nas ufność i nadzieję.

Franciszek pisze także o misji, jaką kapłani i osoby zakonne mają obecnie w tym kraju do spełnienia. „Co dla kapłana i osoby konsekrowanej znaczy dzisiaj, tutaj w Bośni i Hercegowinie, służyć Bożemu «stadu»? Myślę, że oznacza to realizowanie duszpasterstwa nadziei, strzegąc owiec, które są w owczarni, ale także wychodząc na poszukiwanie tych, które oczekują Dobrej Nowiny i nie potrafią o własnych siłach znaleźć lub odnaleźć na nowo drogi prowadzącej do Jezusa. Spotykanie ludzi tam, gdzie żyją, a także tej części «stada», która znajduje się poza ogrodzeniem, z dala, a czasami nie znając jeszcze Jezusa Chrystusa. Zadbanie o formację katolików w wierze i w życiu chrześcijańskim. Zachęcanie wiernych świeckich, by aktywnie uczestniczyli w misji ewangelizacyjnej Kościoła. Dlatego zachęcam was, byście rozwijali katolickie wspólnoty otwarte, «wychodzące ku światu», zdolne do gościnności i spotkania oraz odważnie świadczące o Ewangelii”.

Franciszek przypomina, że w dawaniu świadectwa najważniejsze jest być blisko ludzkich potrzeb materialnych i duchowych. „Ksiądz, osoba konsekrowana są powołani do tego, by żyć niepokojami i nadziejami swojego ludu; do działania w konkretnych sytuacjach swoich czasów, często naznaczonych napięciami, niezgodą, nieufnością, niepewnością i ubóstwem. W obliczu sytuacji najboleśniejszych prośmy Boga o serce potrafiące się wzruszyć, zdolne do empatii. Nie ma lepszego świadectwa, niż być blisko ludzkich potrzeb materialnych i duchowych. Naszym zadaniem, zadaniem biskupów, kapłanów i zakonników jest sprawienie, by ludzie odczuwali bliskość Boga, Jego rękę pocieszającą i uzdrawiającą; opatrywanie  ran i łez naszego ludu; nieustanne otwieranie serca i wyciąganie ręki do tych, którzy nas proszą o pomoc, jak i do tych, którzy, być może z powodu wstydu, o nią nas nie proszą, ale bardzo jej potrzebują. W związku z tym pragnę wyrazić moje uznanie dla sióstr zakonnych za to wszystko, co wielkodusznie czynią, a przede wszystkim za ich wierną i troskliwą obecność” – powiedział Papież.

Na koniec Franciszek zachęca kapłanów, zakonników i zakonnice, by pełnili swoją posługę z radością, a swoją postawą dawali dobry przykład seminarzystom i tym, których Bóg powołuje do swej służby.

lg/ rv

Za: Radio Watykańskie


TREŚĆ PRZEMÓWIENIA:

Drodzy bracia i siostry,

Kieruję do was wszystkich moje serdeczne pozdrowienie, obejmując nim także waszych chorych i starszych współbraci i współsiostry, którzy nie mogą tutaj być, łącząc się z nami duchowo. Dziękuję wam za służbę, jaką każdy z was pełni dla Ewangelii i Kościoła. Przybyłem do waszego kraju jako pielgrzym pokoju i dialogu, aby utwierdzić i dodać otuchy braciom w wierze, a zwłaszcza wam, powołanym do pracy „na pełny etat” w winnicy Pańskiej. Pan nam mówi: „Oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata” (Mt 28,20). To właśnie ta pewność, budzi pociechę i nadzieję, zwłaszcza w chwilach trudnych dla posługi. Myślę o dawnych i obecnych cierpieniach i doświadczeniach waszych wspólnot chrześcijańskich. Pomimo, że żyliście w tej sytuacji, nie poddaliście się rezygnacji, wytrwaliście usiłując podchodzić do trudności osobistych, społecznych i duszpasterskich w niestrudzonym duchu służby. Bóg wam za to zapłać!

Wyobrażam sobie, że sytuacja liczebnej mniejszości Kościoła Katolickiego w waszej ojczyźnie, a także niepowodzenia waszej posługi, sprawiają niekiedy, że czujecie się, jak uczniowie Jezusa, wtedy, gdy mimo, iż całą noc ciężko pracowali, nic nie ułowili (por. Łk 5, 5). Ale to właśnie w takich chwilach, jeśli powierzamy się Panu, doświadczamy odnawiających w nas ufność i nadzieję siły Jego Słowa i mocy Jego Ducha. Owocność naszej posługi zależy przede wszystkim od wiary; wiary w miłości Chrystusa, od którego nic nie może nas nigdy oddzielić, jak mówi apostoł Paweł (por. Rz 8,35-39), czego od doświadczeń się oczekuje! Wspiera nas także i ożywia braterstwo; braterstwo między księżmi, między zakonnikami, między świeckimi osobami konsekrowanymi, między klerykami Braterstwo między nami wszystkimi, których Pan wezwał, by zostawili wszystko i poszli za Nim, daje nam radość i pocieszenie, czyniąc naszą pracę bardziej skuteczną. Jesteśmy świadkami braterstwa!

„Uważajcie na samych siebie i na całe stado” (Dz 20,28). Ta zachęta świętego Pawła – przekazana w Dziejach Apostolskich – przypomina nam, że jeśli chcemy pomagać innym na drodze do świętości, to nie wolno nam zaniedbywać samych siebie, to znaczy naszego uświęcenia. I odwrotnie, poświęcenie wiernemu ludowi Bożemu, zanurzenie w jego życiu, a zwłaszcza bliskość wobec ubogich i maluczkich umacnia nas w podobieństwie do Chrystusa. Troska o swoją osobistą świętość oraz miłość duszpasterska wobec ludu zawsze łączą się ze sobą i wzajemnie się ubogacają. Nigdy nie wolno ich rozdzielać.

Co dla kapłana i osoby konsekrowanej znaczy, dzisiaj, tutaj, w Bośni i Hercegowinie, służyć stadu Bożemu? Myślę, że oznacza to realizowanie duszpasterstwa nadziei, strzegąc owiec, które są w owczarni, ale także wychodząc w poszukiwaniu tych, którzy oczekują Dobrej Nowiny i nie potrafią o własnych siłach znaleźć lub odnaleźć na nowo drogi prowadzącej do Jezusa. Spotykanie ludzi tam, gdzie żyją, a także tej części stada, która znajduje się poza ogrodzeniem, z dala, a czasami nie znając jeszcze Jezusa Chrystusa. Zadbanie o formację katolików w wierze i w życiu chrześcijańskim. Zachęcanie wiernych świeckich, by aktywnie uczestniczyli w misji ewangelizacyjnej Kościoła. Dlatego zachęcam was, byście rozwijali wspólnoty katolickie otwarte, „wychodzące ku światu”, zdolne do gościnności i spotkania oraz odważnie świadczące o Ewangelii.

Ksiądz, osoba konsekrowana są powołani, by żyć niepokojami i nadziejami swojego ludu; do działania w konkretnych sytuacjach swoich czasów, często naznaczonych napięciami, niezgodą, nieufnością, niepewnością i ubóstwem. W obliczu sytuacji najboleśniejszych prośmy Boga o serce potrafiące się wzruszyć, zdolne do empatii. Nie ma lepszego świadectwa, niż bycie blisko potrzeb materialnych i duchowych ludzi. Naszym zadaniem, zadaniem biskupów, kapłanów i zakonników jest sprawienie, aby ludzie odczuwali bliskość Boga, Jego rękę pocieszającą i uzdrawiającą; opatrywanie ran i łez naszego ludu; nieustanne otwieranie serca i wyciąganie ręki do tych, którzy nas proszą o pomoc i do tych, którzy, być może z powodu wstydu nas o nią nie proszą, ale bardzo jej potrzebują. W związku z tym pragnę wyrazić moje uznanie dla sióstr zakonnych, za to wszystko, co wielkodusznie czynią, a przede wszystkim za ich wierną i troskliwą obecność.

Drodzy kapłani, zakonnicy i zakonnice, zachęcam was do radosnego kontynuowania waszej posługi duszpasterskiej, której owocność zależy od wiary i łaski, ale także świadectwa życia pokornego i oderwanego od interesów świata. Proszę was, nie popadajcie w pokusę stawania się swego rodzaju elitą zamkniętą w sobie. Wielkoduszne i jasne świadectwo kapłańskie i zakonne stanowi przykład i pobudkę dla seminarzystów i dla osób, które Pan powołuje do swojej służby. Stojąc u boku młodych, zachęcając ich do uczestnictwa w pewnych doświadczeniach posługi i modlitwy, pomagacie im w odkryciu miłości Chrystusa i otwarciu się na Boże wezwanie. Niech wierni świeccy będą w was mogli dostrzec tę miłość wierną i ofiarną, jaką Chrystus pozostawił jako testament swoim uczniom.

Maryja Dziewica stoi zawsze u naszego boku jako troskliwa matka. Jest pierwszą uczennicą Pana i wzorem życia poświęconego Jemu i braciom. Kiedy przeżywamy trudności, czy napotykamy sytuację, w obliczu której odczuwamy całą naszą bezsilność, zwracamy się do Niej z ufnością dzieci. A ona zawsze mówi nam – jak podczas wesela w Kanie – „Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie” (J 2,5). Uczy nas, by słuchać Jezusa i iść za Jego Słowem, ale z wiarą! To jest Jej tajemnica, którą pragnie nam przekazać jako matka: wiara, prawdziwa wiara, której jeden okruch starczy, aby góry przenosić!

Z tym ufnym zawierzeniem możemy służyć Panu z radością i być wszędzie siewcami nadziei. Zapewniam was o mojej pamięci w modlitwie i serdecznie błogosławię was wszystkich i wasze wspólnoty. Proszę nie zapominajcie modlić się za mnie.

Wpisy powiązane

Kalendarz wydarzeń Roku Jubileuszowego 2025

Karmelici: Spotkanie Rad Generalnych OCARM i OCD w Rzymie

Alojzy Chrószcz OMI: w Kamerunie małe rzeczy potrafią ludziom dawać radość