Nad miastem latały samoloty, wokół była panika, a my byłyśmy wraz z niemowlętami i dziećmi w domu i nie wiedziałyśmy, co robić – wspomina wydarzenia sprzed roku siostra Renata Jurczak kierująca Domem Samotnej Matki „Nadzieja” w Charkowie. Orionistka dodaje, że teraz jest już inaczej, choć jest to nadal życie pośród bombardowań i niepewności.
Prawie rok temu cała placówka musiała ewakuować się do Polski. Misjonarka wspomina, że zabrakło wówczas miejsc w autobusach i wraz z innymi zakonnicami została na miejscu. Tego samego dnia niespodziewanie zadzwonił biskup i posłał księdza, by oprawił dla sióstr Eucharystię. Wówczas, jak zaznacza siostra Renata, wydarzył się mały cud.
Siostra Renata Jurczak dodaje, że w Charkowie wciąż nie jest bezpiecznie. Przed kilkoma dniami rakieta uderzyła kilkaset metrów od ich domu. Ta sytuacja szczególnie odbija się na dzieciach.
Orionistkom prowadzącym w czasie wojny Dom Samotnej Matki w Charkowie można pomóc: www.orionistki.pl/pl,contact.html
Jarosław Krawiec OP, Krzysztof Dudek SJ – Watykan
Za: Vatican News