Rozmowa z nowym kustoszem słowackim o. Lucjanem Boguckim

O. Lucjan Bogucki podczas tegorocznej kapituły kustodialnej został wybrany kustoszem franciszkańskiej Kustodii Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny na Słowacji. Zachęcamy do lektury rozmowy z nowym kustoszem, którą przeprowadzili o. Jan Maria Szewek i o. Jacek Michno.

JM: Czy było dla Ojca zaskoczeniem, że bracia wybrali Ojca na kustosza, skoro od ośmiu lat przebywał Ojciec poza Słowacją?

Przyjeżdżając na kapitułę kustodialną byłem przekonany, że po jej zakończeniu wrócę do Rzymu, że czekają mnie tam jeszcze przynajmniej dwa lata pracy w Penitencjarii Apostolskiej, ponieważ jako przełożony kolegium penitencjarzy watykańskich powinienem jeszcze dwa lata pozostać na urzędzie (kadencja czteroletnia – przyp. red.). Zresztą, już byłem kustoszem, pracowałem na Słowacji wystarczająco długo, więc myślałem, że bracia postawią na kogoś młodszego, na nową twarz, na świeżą krew.

JMS: Wysłuchał Ojciec sprawozdania powizytacyjnego prowincjała. Czy po tych ośmiu latach kustodia się zmieniła? Jak?

Każdy żywy organizm podlega procesowi ewolucji. Myślę, że podobnie jest i z naszą kustodią. Jest parę nowych twarzy, braci, którzy w ostatnim czasie złożyli śluby wieczyste, przyjęli święcenia kapłańskie. Dużo zostało zrobione w dziedzinie duszpasterskiej, szczególnie w duszpasterstwie rodzin. Rozwinęły się niektóre dzieła, w które zaangażowani są moi współbracia, jak chociażby Szkoła katolicka w Bratysławie czy Ośrodek dla osób uzależnionych od alkoholu w Lewoczy. Jestem bardzo pozytywnie zaskoczony rozwojem Rycerstwa Niepokalanej na Słowacji. Na uwagę zasługuje też odkrycie, pogłębienie i szerzenie czci męczenników z okresu reformacji na terenie Zemplina (najdalej wysunięty na wschód region historyczny i etnograficzny Słowacji – przyp. red.).

JMS: Które z sugestii, proponowanych rozwiązań, pomysłów prowincjała dotyczących przyszłości kustodii są po myśli Ojca?

Niewątpliwie ogromna jest potrzeba działania na rzecz braterstwa, jedności między nami. Niestety, indywidualizm, działanie na własną rękę ciągle biorą górę. A to nie jest cecha franciszkańska. Musimy te swoje osobiste aspiracje, pragnienia przezwyciężać, podporządkowywać duchowi braterstwa. Pielęgnowanie daru jedności między nami jest na pewno ogromnym wyzwaniem na najbliższe lata. Kolejną rzeczą, na którą prowincjał zwracał uwagę podczas wizytacji w klasztorach, jest troska o duszpasterstwo młodzieżowe. W latach 90., po upadku komunizmu, wystarczyło niewiele młodzieży zaproponować, a to już dawało wymierne efekty. Dziś, żeby być duszpasterzem młodzieżowym, trzeba dużo pracować nad sobą, być kreatywnym, dobrym pomysłodawcą, a to jednak wymaga wysiłku. Z duszpasterstwem młodzieżowym z kolei bardzo jest związane duszpasterstwo powołaniowe. Widać, że tych powołań bardzo nam brakuje, a jednocześnie nie widać zapału, zaangażowania wśród braci w prezentację młodym ludziom naszej franciszkańskiej drogi jako sposobu na życie, na życiowy wybór. To trzeba uczynić priorytetem. I ostatnia rzecz: ogromną szansą dla nas i ważnym zadaniem jest szerzenie wiedzy, kultu naszych męczenników z XVII w. Nowicjusz, męczennik br. Štefan Iglódi zamordowany przez najbliższych za to, że przeszedł na katolicyzm jest bardzo ciekawą postacią i godną do zaproponowania młodym ludziom, jak przeżywać swoją wiarę.

JMS: Czy bracia w indywidualnych rozmowach sygnalizowali sprawy, którymi w pierwszej kolejności powinien zająć się kustosz?

Pierwsza rzecz, do której mnie zachęcali bracia, to „poukładanie” personalnej obsady klasztorów tak, aby nie było niepotrzebnych napięć we wspólnotach, aby wszyscy mogli żyć i pracować w zgodzie. Kolejną rzeczą, na którą mi zwrócono uwagę, jest przepływ informacji. Jest nas mało, a komunikacja ciągle kuleje. Na pewno musimy poczynić wiele wysiłków, aby być bardziej dla siebie, a razem być dla innych.

JMS: Co dla Ojca będzie priorytetem przez najbliższe cztery lata?

Na pewno troska o powołania. Przychodząc w 1993 r. na Słowację, krakowski prowincjał posyłał mnie z Niższego Seminarium, gdzie wcześniej pracowałem, abym tutaj zajął się troską o powołania. Dzisiejsi moi bracia, moi współpracownicy, to owoc pracy powołaniowej pierwszych polskich franciszkanów na Słowacji po aksamitnej rewolucji. Myślę, że dzisiaj jeszcze bardziej powinniśmy towarzyszyć młodym ludziom w rozeznawaniu ich własnej drogi życia, w podejmowaniu przez nich wyborów. Jednym z takich wyborów może być również nasz franciszkański sposób życia.

JMS: Czy na Słowacji Bóg jeszcze powołuje do zakonu franciszkanów? Czy ma Ojciec pomysł jak ten fakt rozeznać?

Na Słowacji są jeszcze powołania. Oczywiście jest odczuwalny spadek tak, jak w całej Europie. Praca powołaniowa polega przede wszystkim na osobistym towarzyszeniu młodemu człowiekowi. To jest dla nas zadanie – znaleźć czas na to towarzyszenie i dać przestrzeń na te spotkania. Tą przestrzenią powinny być również nasze domy, w których tak mamy żyć, abyśmy nie bali się zapraszać młodych ludzi w nasze progi i aby to przyjęcie było świadectwem, a nie zgorszeniem.

JMS: Czy praca w Watykanie może być w jakikolwiek sposób pomocna w nowej posłudze?

Przez sześć lat bycia penitencjarzem w Bazylice św. Piotra nic innego nie robiłem, tylko słuchałem. Sześć lat uczyłem się słuchać. Myślę, że przez ten okres czasu trochę nauczyłem się słuchać drugiego człowieka, słuchać jego historii, tego, co chce powiedzieć. Te lata przeżyte w Bazylice św. Piotra wierzę, że pomogą mi w słuchaniu braci oraz tych, którzy będą się chcieli ze mną spotykać, tych, którzy będą do nas przychodzić. Niosę ze sobą nie tylko bogactwo konfesjonału, ale również niosę ze sobą doświadczenie serca Kościoła, którym jest Watykan. Przez sześć lat żyłem w cieniu kopuły św. Piotra.  Doświadczyłem uniwersalizmu Kościoła, który z jednej strony jest piękny, a z drugiej – poraniony. Myślę, że po tym okresie trochę lepiej poznałem Kościół, bardziej go zrozumiałem i jeszcze bardziej pokochałem. Tym doświadczeniem pragnę się dzielić z tymi, z którymi przyjdzie mi żyć, pracować, i do których jako duszpasterz będę posyłany.

I dodatkowo kilka krótkich pytań.

JM: Jakie są Ojca najbardziej ulubione potrawy polskie, włoskie i słowackie?

Włoska – carbonara; polska – bigos; słowacka – flaczki.

JM: Jakie są Ojca plany na wakacje?

No, właśnie padły (śmiech).

JM: Ojca hobby?

Rower.

JM: Ulubiony program telewizyjny?

Ciężko powiedzieć. Bardzo mało oglądam telewizji.

JM: Ulubione miejsce, które chciałby Ojciec odwiedzić?

Donovaly! (Malownicza wioska położona w pasmach gór Wielka Fatra i Niskie Tatry, w pobliżu Bańskiej Bystrzycy – przyp. red.). Ale chciałbym poznać wschodnią Polskę.

Za: www.franciszkanie.pl

Wpisy powiązane

Redemptoryści – Villa Ángela: to już 730 dni, ponad 17,5 tys. godzin, nieustannej adoracji Najświętszego Sakramentu

Franciszkanie: Spotkanie roczne misji w Ekwadorze

Spotkanie „Rady 16 (Szesnastu)”: komunia i synodalność w służbie Kościoła