Redemptoryści – Rzym: List O. Generała na święto św. Klemensa Hofbauera

Drodzy Współbracia, Siostry, Współpracownicy i Przyjaciele! 

Obchodzimy święto św. Klemensa Marii Hofbauera, nazywanego często „drugim Założycielem” oraz patronem Wiednia. Jego życie jako misjonarza redemptorysty to fascynująca historia.

Św. Klemens Hofbauer był człowiekiem modlitwy. Mój mistrz nowicjatu przedstawiał go jako czysty przykład kontemplacji w działaniu. Współczesny świętemu i jednocześnie jego przyjaciel – o. Martin Stark – mówił o sercu św. Klemensa jako tabernakulum. Gdziekolwiek się udawał, zazwyczaj pieszo, niósł ze sobą Jezusa, Jego boską obecność. Oddany całkowicie służbie ubogim i opuszczonym, przynosił im, oprócz wsparcia materialnego w ich trudnościach, także swoje głębokie i stałe zjednoczenie z Bogiem. Opuszczeni i ubodzy rozpoznawali, że spotykając Klemensa, spotykają żywego Boga.

Klemens przypomina nam o duchowym wymiarze naszego misyjnego powołania, bez którego nie możemy kontynuować misji Odkupiciela. Jako misjonarze redemptoryści, idąc za przykładem i nauczaniem św. Alfonsa, doświadczamy, że nasze wezwanie do świętości i nasze misyjne powołanie są jednym i tym samym zaproszeniem, by dzielić życie Jezusa Odkupiciela. Liturgia dzisiejszego święta przypomina nam ponownie, że Jezus Chrystus jest fundamentem, a my jedynie budowniczymi. Postępujemy naprzód dzięki wierze (2 Kor 5,7). Wszystko zależy od Boga. Parafrazując słowa, którymi modlił się św. Klemens, niech nasza wiara budzi się jak wschodzące słońce i nigdy nie zachodzi, dopóki wszystko się nie dokona. Być może żaden obraz nie opisuje lepiej tej cechy, niż ten, gdy św. Klemens puka do drzwi tabernakulum w chwili wielkiej potrzeby, będąc pewien, że jego modlitwa już została wysłuchana.

Przykład życia św. Klemensa i jego odpowiedź na znaki czasu przypominają nam, że restrukturyzacja i wspólnoty międzynarodowe, wyzwania i porażki nie są niczym nowym dla misjonarzy redemptorystów. I nigdy nie były. Są raczej integralną częścią naszego misyjnego powołania. Te marzenia i nadzieje zostały pobłogosławione przez samego św. Alfonsa. O tak, wymagają one znacznie większego światła niż nasze własne, by mogły się zrealizować. Rozumiemy, co św. Alfons miał przez to na myśli! Spotykamy się z taką samą ilością porażek co sukcesów, wyzwań co możliwości. One zawsze należały do naszej historii – od św. Alfonsa przez św. Klemensa i aż do czasów obecnych. Wybór polega na tym, „jak” odnawiać i zmieniać struktury, a nie: „czy” angażować się w ten proces.

Przykład św. Klemensa pomaga wcielić nasze życie apostolskie w prawdziwe ludzkie relacje przemienione przez łaskę – relacje do siebie nawzajem we wspólnocie apostolskiej, relacje ze świeckimi współpracownikami, z opuszczonymi i ubogimi. Ewangeliczna przyjaźń wzywa nas do odnowy serca i dojrzałej autentyczności. Wskazuje na emocjonalny wymiar naszego życia, który musi zostać zintegrowany, a nie zignorowany. To ewangeliczne wezwanie daje nadzieję, że „kto idzie za Chrystusem, doskonałym Człowiekiem, sam też pełniej staje się człowiekiem” (Konst. 19).

Modlitwa św. Klemensa była intymna, konkretna i ważna ponad wszystko. Jezus Chrystus był rzeczywiście fundamentem, na którym zbudował swoje życie i posługę. Klemens spotykał się z niewiarygodnymi stratami i porażkami, wyzwaniami i trudnościami. Pamiętamy, że każda fundacja, której się podjął, upadła. Ale mimo tego nigdy nie stracił nadziei. Jej źródłem była obecność Jezusa, którego nosił w sobie i z którym był w stałym dialogu. Mówił, że modlitwa była ogniem, w którym jego nadzieja była codziennie oczyszczana. Zależał całkowicie od Boga i miał tego głęboką świadomość.

Św. Klemens mówił, że „musimy uczyć się głosić Ewangelię w nowy sposób”. Nic dziwnego, że tajna policja Napoleona napisała, iż „kaznodziejstwo tego człowieka jest niebezpieczne”. Tak niebezpieczne, że zapaliło płomień, który ciągle pali się w misjonarzach redemptorystach na całym świecie, w prawie 80 krajach, w różnych kulturach i narodach, a wszystko to dla dobra misji, aby opuszczeni i ubodzy mogli usłyszeć Dobrą Nowinę.

I pomyśleć, że wszystko rozpoczęło się od marzeń „dwóch niemieckich nowicjuszy”, którzy przybyli do Włoch! Obchodząc święto św. Klemensa w tym roku, modlę się, byśmy ośmielili się mieć tak wielkie marzenia, aby pracować razem w przyjaźni ewangelicznej i odnawiać naszą nadzieję w ogniu modlitwy. A może wtedy nasze przepowiadanie będzie tak niebezpieczne jak jego!

Niech św. Klemens towarzyszy nam dzisiaj i nas inspiruje, gdy idziemy za Odkupicielem w duchu św. Alfonsa. Niech nasza odnowa i restrukturyzacja będą budowaniem na jedynym pewnym fundamencie z wiarą, przyjaźnią i modlitwą.

Życzę Wam wszystkim w to święto błogosławieństwa i wielu radości.

Wasz Brat w Odkupicielu

Michael Brehl CSsR, Przełożony Generalny

Rzym, 15 marca 2015

Za: www.redemptor.pl

Wpisy powiązane

VIII Zebranie pallotyńskiej Regii w Rio de Janeiro

Orędownicy dla młodych

Ks. Leszek Kryża SChr: Jeździmy na Ukrainę by pokazać, że zgodnie z apelami Papieża Franciszka – nie zapominamy o wojnie