Również święty Jan Paweł II i Benedykt XVI zachęcili nas, byśmy „podążali w sposób godny powołania, do jakiego zostaliśmy wezwani (Ef 4, 1)” , i abyśmy „nadal pełnili tę misję, w pełni dochowując wierności [naszemu] pierwotnemu charyzmatowi, w sytuacji kościelnej i społecznej, jaka panuje na początku tego tysiąclecia. Jak wielokrotnie mówili wam moi poprzednicy, Kościół was potrzebuje, liczy na was, nadal zwraca się do was z ufnością, zwłaszcza gdy chce dotrzeć do tych miejsc, w sensie fizycznym i duchowym, do których inni nie docierają albo mają trudności z dotarciem” .
Iść razem – wolni i posłuszni – udając się na peryferie, gdzie inni nie docierają, „pod spojrzeniem Jezusa i wpatrując się w horyzont, którym jest chwała Boga zawsze większego, nieustannie nas zaskakującego” . Jezuita wezwany jest, aby „wędrować z miejsca na miejsce – jak mówił Ignacy – i przebywać w różnych stronach świata, gdzie będzie można bardziej służyć Bogu i pomagać duszom” (Konst., 304). To znaczy, że „dla Towarzystwa cały świat powinien być jego domem” – tak mówił Nadal .
Ignacy pisał do Borgiasza w związku z krytyką ze strony jezuitów nazywanych „anielskimi” (Oviedo i Onfroy), ponieważ mówili, że Towarzystwo nie jest dobrze założone i że należałoby je bardziej założyć w duchu: duch, jakimi nimi kierował – mówił Ignacy – „nie bierze pod uwagę stanu rzeczy w Towarzystwie, które są in fieri, z wyjątkiem tego, co jest konieczne (i) istotne” . Bardzo mi się podoba ten sposób Ignacego patrzenia na rzeczy, które się stają, powstają, z wyjątkiem tego, co istotne. To bowiem wyzwala Towarzystwa od wszystkich form paraliżu i uwalnia od tylu zachcianek.
Pełne tłumaczenie przemówienia dostępne jest tutaj.
Autor tłumaczenia: o. Bogusław Steczek SJ
Za: www.jezuici.pl