Pożegnania: o. Ignacy Koszałka SVD

„Dziś nad ranem [4 maja 2020] Pan przyjął Ignacego do siebie. Już jest z Mamą i Tatą” – w ten sposób ks. Krzysztof Mateusz Koszałka z diecezji gdańskiej powiadomił mnie o śmierci swego brata śp. księdza Ignacego Tadeusza, który zmarł w Cuenca w Ekwadorze jako misjonarz w 61 roku życia i w 33 roku kapłaństwa. Ze względu na pandemię pochowany został tego samego dnia przez gospodarza katedry w Cuenca księdza abp. Marco Pérez Caicedo. Dołączył do swej śp. mamy Kazimiery Koszałka zaledwie 12 dni po jej śmierci (zmarła 22 kwietnia br. w wieku 83 lat, a nabożeństwo pogrzebowe, któremu przewodniczył biskup pomocniczy z Gdańska Zbigniew Zieliński, transmitowane przez lokalną telewizję, dnia 25 kwietnia z kościoła św. Mikołaja w Gdyni Chyloni, stało się wielkim dziękczynieniem Bogu za matkę trzech kapłanów, a ponadto jeszcze dziewięciu synów i trzy córki, „wzorowych obywateli miasta Gdyni”, jak na 81 urodzinach pani Kazimiery powiedział prezydent Gdyni Wojciech Szczurek. Ksiądz Ignacy nie był na pogrzebie swej śp. Mamy, bo droga daleka, a sam był na łożu boleści w szpitalu z powodu zaawansowanej choroby nowotworowej.

O. Ignacy Koszałka ma wyjątkowo bogaty życiorys i „rodzinny” i misyjny. Był trzecim z kolei synem Klemensa i Kazimiery (z domu Penk) Koszałków. Jak wspomniano miał 11 braci i trzy siostry. Całe jego rodzeństwo jeszcze żyje. Przed święceniami kapłańskimi napisał własny życiorys, a dalsze losy jego życia opisał jego rodzony brat ksiądz Krzysztof Mateusz Koszałka. Oto co pisze:

„Ignacy urodził się 26 lipca 1959 roku w Sierakowicach, jako trzecie dziecko Klemensa i Kazimiery. 6 dni później został ochrzczony w Kościele Św. Marcina w Sierakowicach. Na chrzcie otrzymał imiona – Ignacy Tadeusz. W domu wszyscy na Niego mówili – Tadzik. Dopiero później, po święceniach przeszliśmy na Ignacy. W 1969 roku przyjął I Komunię Świętą w Kościele Św. Mikołaja w Gdyni Chyloni, dokąd rodzina przeprowadziła się dwa lata wcześniej. Wtedy też został ministrantem w tejże parafii i służył przy ołtarzu aż do roku 1980, kiedy rozpoczął Nowicjat. Przez kilka lat pełnił funkcję Prezesa Liturgicznej Służby Ołtarza. Po szkole podstawowej w 1974 roku rozpoczął naukę w Zespole Szkół Mechanicznych im. Tadeusza Wendy w Gdyni. Po maturze w 1980 roku wstąpił do nowicjatu Zgromadzenia Księży Werbistów w Chludowie/Poznania, gdzie 8 września 1981 roku złożył I śluby i rozpoczął formację seminaryjną, najpierw 2 lata filozofii w Nysie, potem 4 lata teologii w Misyjnym Seminarium Duchownym Księży Werbistów w Pieniężnie. 8 września 1986 roku złożył śluby wieczyste i otrzymał swoje przeznaczenie do pracy misyjnej w Ekwadorze. 17 maja 1987 r. z rąk księdza abp. Edmunda Piszcza otrzymał w kościele seminaryjnym w Pieniężnie święcenia kapłańskie. Tydzień później odprawił swoją Mszę Świętą Prymicyjną w rodzinnej parafii – św. Mikołaja w Gdyni Chyloni. 30 sierpnia 1987r. pożegnał rodzinny dom i wyruszył do pracy misyjnej – najpierw do Hiszpanii do Sewilli, na intensywny kurs języka hiszpańskiego. 9 lutego 1988, w liturgiczne wspomnienie Św. Michała Febres Cordero, patrona Ekwadoru, wylądował w Quito – stolicy tego kraju. Pracę misyjną prowadził w Quito przez pierwsze 3 lata. Potem w Guayaquil. 11 lat pełnił funkcję proboszcza w parafii św. Ludwika Bertranda w Ludo w archidiecezji Cuenca. Po swej kadencji proboszczowania na prośbę arcybiskupa był odpowiedzialny za Dzieła Misyjne w diecezji. Przez kilka lat pełnił funkcję dyrektora Domu Seniora Księży Werbistów w Cuenca. W 2017 roku inkardynował się do Archidiecezji Cuenca i otrzymał funkcję proboszcza parafii św. Michała w Jima (czyt. Chima), który to urząd sprawował do śmierci.

Był zawsze pogodnym człowiekiem, mającym swoje zdanie i umiejętność radzenia innym. Cechował go spokój i dążenie do celu, który był zawsze zgodny z dobrem ogółu a nie swoim. Wielokrotnie pielgrzymował pieszo na Jasną Górę z Pieszą Pielgrzymką Gdyńską, najpierw z Torunia, potem też z Gdyni. Był dumny z bycia Polakiem i swoich Kaszubskich korzeni. Często, gdy do nas dzwonił czy pisał, używał języka kaszubskiego. W 2018 roku uczestniczył w 20 Światowym Zjeździe Kaszubów w Luzinie. Miał wielki kult do Bożego Miłosierdzia i do Świętego Jana Pawła II. Dlatego też w dawnym baptysterium kościoła w Jimie, zaczął urządzać kaplicę Bożego Miłosierdzia i ku czci Jana Pawła II. Pragnieniem Jego było sprowadzenie tam relikwii św. Faustyny Kowalskiej. Każdorazowo, gdy był na urlopie w kraju wiózł ze sobą dużą ilość obrazków z Chrystusem Miłosiernym i modlitwami w języku hiszpańskim”. W pracy duszpasterskiej opierał się na współpracy ze świeckimi. Mówił: „Misjonarz sam nic nie zrobi. Świeccy sami wykazywali się ogromną inicjatywą. Nie trzeba było im przypominać, że np. nadchodzi Wielki Tydzień i dobrze by było przygotować dekoracje świątyni. Sami organizowali się w grupy, które nie tylko dbały o wystrój wewnętrzny, ale i czuwały z modlitwą, ze śpiewem w czasie adoracji Najświętszego Sakramentu przez całą noc, mimo dotkliwego zimna, bo parafia znajduje się na wysokości 2640 metrów n.p.m. Muszę wspomnieć, że w czasie 11-letniej pracy parafialnej miałem do pomocy 250 animatorów świeckich, katechistów, osób przygotowujących innych do sakramentów. Przekonywałem się wtedy nieustannie, że misjonarz sam, bez współpracy ze świeckimi, nic nie zrobi” („Gość Gdański – Gość Niedzielny” – 3 czerwca 2012, s. III).

„Miał też chwile ciężkiej próby. W 1995 roku, podczas wakacji w Polsce zdiagnozowano u Niego nowotwór. 2 lata trwała terapia, która doprowadzona do końca zakończyła się sukcesem. Po ostatniej swojej wizycie w domu rodzinnym w listopadzie 2019 r. zaczął się uskarżać na bóle kręgosłupa. Konsultacja lekarska wykazała czerniaka. 14 kwietnia przeszedł operację, po której przebywał w seminarium w Cuenca na habilitacji. 29 kwietnia trafił ponownie do szpitala, a 2 maja został wypisany i ponownie przewieziony seminarium, gdzie w niedzielę 3 maja z rąk arcybiskupa Marco Pérez Caicedo został zaopatrzony sakramentami świętymi, po czym Arcybiskup odprawił w pokoju razem z Ignacym Mszę Świętą. Odszedł nad ranem, o godzinie 6.30 czasu ekwadorskiego, w poniedziałek 4 maja pogodzony ze swoim stanem. Wielokrotnie zapewniał swoje rodzeństwo o tym, że ma się spełniać wola Pana Boga. Jego wolą było pozostanie tam, gdzie Bóg Go posłał na swoje żniwo. Został pochowany tego samego dnia, 4 maja 2020, w katedrze archidiecezjalnej w Cuenca, gdyż przepisy pandemii w Ekwadorze nakazują pogrzeb tego samego dnia co zgon. Mszy pogrzebowej przewodniczył arcybiskup Marco Pėrez Caicedo w koncelebrze z biskupem pomocniczym, rektorem seminarium, który opiekował się Ignacym w ostatnich dniach życia, a także innych księży, którzy mogli na tą Mszę św. przybyć. Polskę reprezentowali dwaj werbiści: o Włodzimierz Wrona SVD, który wraz z o. Mariuszem Szczepańskim SVD, byli serdecznymi przyjaciółmi Ignacego, wypełniający ostatnią Jego wolę i są nadal łącznikami rodzeństwa Ignacego z Ekwadorem. To dzięki nim mieliśmy relacje z pobytu Ignacego w szpitalu, opinie lekarskie a także relację z pogrzebu w katedrze” [ks. Krzysztof T. Koszałka].

Mszy pogrzebowej w parafii św. Mikołaja w Chyloni dnia 7 maja przewodniczył bp pomocniczy z Gdańska Wiesław Szlachetka. Na tę okazję kondolencje dla Rodzeństwa z Rodzinami śp. Księdza Ignacego przysłał Arcybiskup Marco Pérez Caicedo z Cuenca kończąc je słowami: „Śp. Ksiądz Ignacy był świadkiem wiary, siłą Ewangelii i radością kapłaństwa!”

o. Alfons Labudda SVD

Wpisy powiązane

Indie: 8 milionów pielgrzymów złoży hołd relikwiom misjonarza Azji

Ukraiński jezuita wzywa Europę i Watykan do przemyślenia wojny Rosji z Ukrainą

Generał dominikanów wskazuje na aktualność przesłania Piotra Jerzego Frassatiego