Tym krótkim wspomnieniem chciałbym pożegnać się ze zmarłym w Belgii kolegą, ks. Władysławem Jadowskim, sercaninem.
W czasie seminarium był rok starszy co do rocznika święceń. I właśnie o tamtym czasie chcę napisać parę zdań, bowiem po jego święceniach w 1986 r. w zasadzie nie spotkaliśmy się. Od razu postanowił zostać misjonarzem w Afryce i wsiąkł na dobre kilkanaście lat w Kongo, gdzie – jak słyszałem – nie tylko głosił Ewangelie, udzielał sakramentów świętych, ale w tym wszystkim, co robił, był blisko ludzi i dzielił się z nimi swymi zdolnościami. A miał ich sporo, szczególnie te muzyczne.
Przygrywał na akordeonie podczas różnych wydarzeń i spotkań w seminaryjnej auli i sali kleryckiej. Grał w zespole stworzonym na potrzeby okazjonalnych występów np. św. Mikołaja. Znał się dobrze na nutach, więc został odpowiedzialny za chór seminaryjny. Pod jego kierownictwem chór ten osiągnął naprawdę niezły poziom.
Wtedy to dostrzegłem, że Władek angażował się na całego w to, co mu powierzono. Czynił to z prawdziwą pasją, a jednocześnie było widać, że nie robi tego na pokaz. Po prostu nie lubił żadnej fuszerki. Trudności nie sprawiała mu także nauka. Fama głosiła, że Władkowi wystarczyło raz przeczytać skrypt, by zdać celująco.
Był przy tym bardzo koleżeński i życzliwy. Kiedy ktoś poprosił go o pomoc, nie odsyłał z kwitkiem. Ci, którzy byli z nim na misjach potwierdzają tą piękną stronę jego osobowości. Potwierdza to również przełożony prowincji eurofrankofońskiej (EUF) ks. Jean-Jacques Flammang SCJ w słowie informującym o jego śmierci w klasztorze w Clairefontaine, gdzie był ekonomem, a także pełnił posługę wikariusza w parafii Barnich-Sterpenich. „Jego różnorodne umiejętności, a także przykładne poświęcenie, zawsze pokorne i życzliwe, pozwoliły mu pełnić wiele posług. Bardzo ceniony przez współbraci, a także przez swoich parafian” – napisał prowincjał, dodając, że wcześniej był proboszczem w La Capelle, w mieście, gdzie urodził się Założyciel sercanów.
Oddany ludziom i duszpasterstwu był także w latach pobytu na Mołdawii, gdzie w Benderach w 2001 r. został proboszczem i musiał organizować niemal od podstaw życie religijne pośród ludności o polskich korzeniach, a także katolików innej narodowości. Opowiadał mi redaktor „Gościa Niedzielnego” Marek Koprowski, który spotkał się z nim w swych wschodnich wędrówkach, że zobaczył w Benderach żywy Kościół, a proboszcza określił jako prawdziwy „wulkan” energii i pracy, który odrodził tamtejszą parafię. Potem napisał o Władku tak: „Jako doświadczony misjonarz, który wiele lat spędził w Afryce, wie, że aby osiągnąć efekty potrzebna jest cierpliwość, modlitwa i cierpienie podejmowane w łączności z Jezusem Chrystusem. Gdy rano zaczyna dzień od pójścia do kaplicy, przypomina mu o tym wiszący na ścianie klatki schodowej krucyfiks. Rozpięty na nim Chrystus zdaje się mówić, że poprzez Jego wierne naśladowanie sercanin ma wynagradzać Mu zniewagi, których doznaje”.
Słowa redaktora są kolejnym świadectwem o tym, że Władek gdy się za coś brał, to czynił to na całego. Nie oszczędzał się. Chciał zrobić jak najlepiej. I mam przekonanie, że nie czynił tego dla próżnej chwały, dla oklasków.
Odszedł, zdaje się, za wcześnie i pośród tych, którym służył w międzynarodowej wspólnocie klasztoru w Clairefontaine. Po niemal 34 latach bycia księdzem i sercaninem powrócą do kraju jego prochy. To chyba pierwszy taki przypadek w historii polskiej prowincji. Gdy podczas pogrzebu zgromadzą się wokół tej niewielkiej urny jego rodzina i współbracia, jakże dobitnie wybrzmią słowa Pisma świętego, by pamiętać, że z prochu powstaliśmy i w proch się obrócimy.
Żegnaj Władku! Dziękuję za lata seminaryjne, za Twą pogodną twarz i dobrotliwe serce.
Ks. Andrzej Sawulski SCJ
Krótki życiorys ks. Władysław Jadowski SCJ
Urodził się 21 czerwca 1959 r. w Żórawinie pod Wrocławiem.
Ks. Jadowski złożył pierwszą profesję zakonną w Pliszczynie 21 września 1980 r.
Studia teologiczne ukończył w seminarium SCJ w Stadnikach i napisał pracę: Strona praktyczno-moralna kultu maryjnego w ujęciu św. Maksymiliana Kolbego. Kraków 1986 Papieska Akademia Teologiczna. Wydział Teologiczny. Praca magisterska. Promotor: dr Jan Hojnowski.
Z lat seminaryjnych jest pamiętany jako doskonały muzyk, który prowadząc chór seminaryjny zapewnił mu porządną renomę.
Święcenia kapłańskie przyjął 19 czerwca 1986 r. z rąk biskupa Józefa Rozwadowskiego.
Po otrzymaniu niezbędnych pozwoleń od swoich przełożonych wyjechał do Belgii, gdzie otrzymał krótkie przygotowanie językowe, a następnie przybył do Zairu (dziś Demokratyczna Republika Konga) 24 września 1986 r. Przebywał tam do roku 2001 gdy to, po wojnie w tym kraju, powrócił do Polski.
Podczas pobytu w Polsce z powodów medycznych w 2001 r. został wysłany do pracy w dystrykcie Mołdawii. Jego nominacja rozpoczęła się 1 lutego 2001 roku. 20 grudnia tego samego roku został oficjalnie przeniesiony z powrotem do swojej macierzystej prowincji POL. Od 2001 roku jest proboszczem parafii w Benderach na Mołdawii. Znaczącym etapem rozwoju parafii było kupno placu pod budowę kościoła w 2004 roku. Jest również przygotowanie projektu nowej świątyni. Została nawiązana współpraca z rzymsko-katolicką parafią St. James (http://www.st-james-twickenham.org.uk) z Londynu, przy wsparciu której w roku 2005 rozpoczęto budowę domu parafialnego.
„Czasy, w których sercanie objęli parafię w Benderach nie były łatwe. W mieście dźwigającym się z ruin panowała bieda, cały przemysł leżał w gruzach. Ludzie nie mieli pracy, a co za tym idzie środków na utrzymanie. Wielu wyprzedawało za bezcen swoje mienie i wyjeżdżało do rodzin w Rosji. Nikt nie był pewny swojej przyszłości. Pierwszy sercański proboszcz, który zaczął tworzenie zaplecza w parafii po trzech miesiącach rozchorował się na serce i musiał wracać do kraju. Jego następcy musieli zmienić wybraną przez niego lokalizację i zacząć organizować siedzibę gdzie indziej.
Swoistym paradoksem jest, że w mieście przetrwała też inna tradycja, zgodnie z którą wskrzeszona wspólnota od razu została ochrzczona mianem „polskiej”.
,,W świadomości tutejszego społeczeństwa wciąż pokutuje pogląd, że jak ktoś chodzi do kościoła, to jest Polakiem, a jak do cerkwi, to Ruskim” – śmieje się ks. Władysław Jadowski SCJ. ,,Kwestia języka jest w tej sprawie drugorzędna. Nawet, jeżeli katolik nie zna języka polskiego i mówi tylko po rosyjsku, to też jest Polakiem. My oczywiście nad tym specjalnie nie ubolewamy. Nie eliminujemy na siłę języka polskiego. Owszem, Msze św. odprawiamy głównie po rosyjsku, gdyż zdecydowana większość wiernych nie zna języka polskiego, ale jedną czy drugą pieśń po polsku podczas Mszy św. zaśpiewamy. Po polsku odmawiamy też wszystkie nabożeństwa paraliturgiczne, jak np. Różaniec. Tak życzą sobie wierni i my to szanujemy. W mieście mającym zdecydowanie rosyjskie oblicze świadomych Polaków jest oczywiście niewielu. Większość z nich wyjechało w ramach repatriacji po zakończeniu II wojny światowej do Polski. Pozostali musieli zmienić nazwiska, dodając do polskich rosyjską końcówkę i „otcziestwo”. Tylko najbardziej odważni z nich dbali o to, by w paszportach mieli wpisaną narodowość polską. Większość dla świętego spokoju deklarowało, że są Rosjanami, Ukraińcami i Białorusinami. Kiedy tu przyjechałem przed siedmioma laty, byłem bardzo zdziwiony, gdy spotykałem rodziny, w których matka była Polką, jej mąż Ukraińcem, a dzieci uważały się za Rosjan. Żeby było śmieszniej mąż tez miał korzenie polskie, więc ich dzieci także de facto je miały. Obecnie sprawę dodatkowo komplikuje sytuacja polityczna w Przydniestrzu. (…)
,,Na razie jednak nie mamy warunków do jego rozwinięcia” – ubolewa ks. Jadowski. ,,Musimy dokończyć budowę ośrodka i rozpocząć wznoszenie kościoła. Wszystko co robimy, możemy realizować dzięki wsparciu fundacji i dobroczyńców z Zachodu i ostrożnie gospodarujemy środkami, by nam na wszystko starczyło.”
By podołać wszystkim wyzwaniom ks. Władysław Jadowski SCJ musi mieć dużo siły. Jako doświadczony misjonarz, który wiele lat spędził w Afryce, wie, że aby osiągnąć efekty potrzebna jest cierpliwość, modlitwa i cierpienie podejmowane w łączności z Jezusem Chrystusem. Gdy rano zaczyna dzień od pójścia do kaplicy, przypomina mu o tym wiszący na ścianie klatki schodowej krucyfiks. Rozpięty na nim Chrystus zdaje się mówić, że poprzez Jego wierne naśladowanie sercanin ma wynagradzać Mu zniewagi, których doznaje” (za https://kresy.pl/publicystyka/tropami-ks-szczurka/).
Ksiądz Władysław przez dziewięć lat pracował w dystrykcie MOL, po czym wrócił do Polski w 2010 roku.
Od 5 czerwca 2010 r. do 10 czerwca 2011 r. był asystentem proboszcza w Ostrowcu Świętokrzyskim w Polsce.
1 lipca 2011 r. rozpoczął służbę w prowincji EUF i został jej członkiem 20 stycznia 2012 r.
Zmarł 1 lipca 2020 r. w Clairefontaine w Belgii.
Tak go wspomina Prowincjał EUF (Prowincja Euro-Frankofońska) Jean-Jacques Flammang scj:
„Śmierć naszego drogiego współbrata Władysława Jadowskiego głęboko nas dotknęła. Dlatego z wielkim bólem zwracam się do Was, drogi Księże Prowincjale, i do wszystkich Współbraci Polskiej Prowincji SCJ, aby wam wyrazić moje szczere kondolencje. Ksiądz Ladis, jak go tu wszyscy nazywają, wstąpił do naszego Zgromadzenia w Polsce i tam też został wychowany. Stamtąd też wyjechał na misje, by ostateczne dotrzeć do naszej prowincji Europy Języka Francuskiego. Tutaj pracował najpierw jako wikariusz w Maisons-Alfort. Następnie był proboszczem w La Capelle, w mieście, gdzie urodził się nasz Założyciel. W ostatnich latach był ekonomem naszej wspólnoty w Clairefontaine, a także pełnił posługę wikariusza w parafii Barnich-Sterpenich. Jego różnorodne umiejętności, a także przykładne poświęcenie, zawsze pokorne i życzliwe, pozwoliły mu pełnić wiele posług. Bardzo ceniony przez współbraci, a także przez swoich parafian, pozostawia wielką pustkę, której nie możemy wypełnić.
W imieniu naszej prowincji EUF wyrażam Wam naszą wdzięczność za danie nam księdza Ladisa. Wszyscy dziękujemy Bogu za to, że mogliśmy go mieć wśród nas i powierzamy go Panu w naszej modlitwie. Niech obdarzy go radością i pokojem.”
1 lipca 2011 r. wstąpił do Prowincji Francuskojęzycznej Europy (EUF), której członkiem został 20 stycznia 2012 r.
2011: zostaje wikarym w parafii Maisons Alfort (Paryż).
2012-2014: zostaje proboszczem w La Capelle, diecezja Soissons, w mieście, gdzie urodził się o. Leon Dehon, Założyciel sercanów.
Od 2014 roku jest częścią wspólnoty Clairefontaine (Arlon), gdzie świadczył nieocenione usługi w ośrodku recepcyjnym i parafiach dekanatu Arlon.
Ojciec Ladis, pokorny i zawsze miły, był błogosławieństwem dla wielu, którzy go odwiedzili. Pan powitał go w swojej wiecznej radości 1 lipca 2020 r.
Polecamy modlitwie naszego współbrata ks. Władysława Jadowskiego SCJ.
Niech spoczywa w pokoju!
Za: www.sercanie.pl
Msza św. żałobna w intencji śp. ks. Władysława Jadowskiego SCJ odbędzie się w najbliższy poniedziałek (6 lipca) o godz. 14:30 w kościele Saint-Martin w Arlon (Belgia). Adres: Square Albert 1er, 31; 6700 ARLON – Belgia.
Pogrzeb śp. ks. Władysława, na prośbę rodziny, odbędzie się w Polsce – po kremacji ciała i dopełnieniu wszystkich wymaganych prawem formalności. Data i miejsce pochówku zostaną podane w najbliższym możliwym czasie.