Posłańcy Pokoju… aż do męczeństwa

W piątek 9 sierpnia 1991 r. terroryści przyszli do Pariacoto. Po wieczornej Mszy Świętej miało odbyć się spotkanie dla młodzieży, jednak do drzwi klasztoru zapukali senderyści.

Wyszedł do nich o. Zbigniew, następnie dołączył o. Michał. Po krótkim dialogu pojmali zakonników i związanych wprowadzili do aut. Wywieźli franciszkanów poza wioskę i zastrzelili, pozostawiając karton z napisem „Tak umierają lizusy imperializmu”. Dziś rocznica śmierci błogosławionych Męczenników z Pariacoto.

6 grudnia 2015 r. w Pariacoto, w kościele parafialnym, gdzie pracowali bł. Michał Tomaszek i bł. Zbigniew Strzałkowski, trwa dziękczynna Msza Święta za dar ich beatyfikacji. W darach ofiarnych, oprócz chleba i wina, miejscowi przynoszą m. in. żywego gołębia w małej klatce – symbol pokoju…

Mieszkańcy wioski podają małą klatkę koncelebrującemu Mszę Świętą abp. Stanisławowi Gądeckiemu – przewodniczącemu Episkopatu Polski. Otwierają klatkę i po chwili biskup wypuszcza gołąbka z rąk. Ku zdziwieniu wszystkich zgromadzonych, gołąb nie wylatuje wysoko w górę, lecz zawraca do niewielkiego kościoła parafialnego w Pariacoto, przed którym na ołtarzu polowym odprawiania jest Eucharystia. Gołąb wlatuje nie tylko do kościoła, ale także do otwartego grobu bł. Michała Tomaszka, w którym do momentu ekshumacji, poprzedzającej beatyfikację, złożone było jego ciało. To małe, proste wydarzenie – które zdawałoby się zakłócać doniosłość chwili – przywołuje na myśl zdjęcie bł. Michała, wypuszczającego z rąk gołębie. Przypomina też o mężnej postawie misjonarzy, pracujących w warunkach wojny domowej, w czasach terroru Świetlistego Szlaku. O ich pragnieniu pokoju. Czy to znak, czy przypadek? Miejscowi parafianie nie mają wątpliwości – dla nich błogosławieni Męczennicy byli i są Posłańcami Pokoju.

Na szczytach Andów

Historia misyjnej posługi o. Michała Tomaszka i o. Zbigniewa Strzałkowskiego zaczęła się pod koniec lat osiemdziesiątych. Właśnie wtedy franciszkanie z krakowskiej prowincji zdecydowali się podjąć pracę w peruwiańskiej diecezji Chimbote. O. Zbigniew Strzałkowski i o. Jarosław Wysoczański wyjechali do Peru w 1988 r. Rok później dołączył do nich o. Michał Tomaszek. Wspólnie zaczęli pracę tworzenia franciszkańskiej obecności w małej miejscowości, w peruwiańskich Andach, na wysokości 1200 m n.p.m.

W Pariacoto potrzeby były drastyczne! W roku 1970 miało tam miejsce ogromne trzęsienie ziemi. Teren, który swoją pracą duszpasterską mieli objąć franciszkanie, liczył 72 punkty dojazdowe – wspomina o. Szymon Chapiński, który pod koniec lat osiemdziesiątych pracował w stolicy Peru, w Limie. Na tak olbrzymim obszarze nie było wówczas na stałe żadnego księdza. Ewangelizacją tamtejszych ludzi zajmowały się siostry zakonne ze zgromadzenia Służebnic Najświętszego Serca Jezusowego.

Być dla ludzi

Przyjazd do Pariacoto franciszkanów z Polski był przełomem w prowadzeniu duszpasterstwa na tym terenie. Misjonarze spełniali obowiązki duszpasterskie, udzielali sakramentów. Prowadzili kursy dla świeckich katechistów, wyjeżdżali na świętowanie uroczystości do odległych wiosek. Po terenie parafii poruszali się samochodem, w niektóre miejsca dojeżdżali konno, a w inne musieli wędrować pieszo. O. Zbigniew Strzałkowski nazywany był „doktorkiem”, ponieważ pomagał chorym w wiosce, często zawoził ich do szpitala znajdującego się w miejscowości Casma oddalonej o godzinę drogi od Pariacoto. O. Michał Tomaszek miał dar do pracy z dziećmi i młodzieżą. Oprócz pracy duszpasterskiej misjonarze realizowali projekty socjalne, pomagając ludziom w zapobieganiu epidemii cholery.

Kraj pogrążony w niepokoju

Czas, w którym franciszkańscy misjonarze rozpoczęli pracę w Peru trudno nazwać spokojnym. Już od roku 1980 Komunistyczna Partia Peru „Sendero Luminoso” (Świetlisty Szlak) terroryzowała kraj, dążąc do przejęcia władzy na drodze rewolucji. Po jedenastu latach walk, senderyści szukali obiektu ataku, który mógłby przynieść im rozgłos i „udowodnić” społeczeństwu oraz dotychczasowej władzy, że ich partia gotowa jest objąć rządy w Peru. Postanowili zaatakować Kościół, a dokładniej diecezję Chimbote, w której pracowali o. Michał, o. Zbigniew i o. Jarosław. Ówczesny biskup Chimbote, Luis Bambaren, wielokrotnie otrzymywał pogróżki, dwukrotnie stał się obiektem zamachu terrorystów. Na kilka tygodni przed śmiercią franciszkanów z Pariacoto grożono mu, że terroryści zaczną zabijać księży z diecezji. Biskup poinformował kapłanów o zagrożeniu i dał im możliwość wyjazdu. Żaden z nich z niej nie skorzystał. Chcieli pozostać w Peru, aby nadal służyć tamtejszym ludziom.

„Tak umierają lizusy imperializmu”

W piątek 9 sierpnia 1991 r. terroryści przyszli do Pariacoto. Po wieczornej Mszy Świętej o godz. 19:00 w parafii miało odbyć się spotkanie dla młodzieży. Terroryści byli w wiosce już od południa. Wielu ludzi schowało się ze strachu w domach, zaniepokojeni rodzice zabierali z Mszy swoje dzieci. Planowane spotkanie miało się już rozpocząć, gdy do drzwi klasztoru zapukali terroryści. Wyszedł do nich o. Zbigniew, następnie dołączył o. Michał. Po krótkim dialogu senderyści zażądali kluczyków od samochodów parafialnych, pojmali zakonników i związanych wprowadzili do aut. Jak relacjonuje s. Berta, która siłą weszła do samochodu z pojmanymi misjonarzami, w czasie krótkiej drogi terroryści odbyli „sąd” nad misjonarzami, zarzucając im, że „oszukiwali naród, głosili pokój i usypiali ludzi religią, poprzez różaniec, Msze, czytanie Pisma Świętego; sprawili, że mieszkańcy tych okolic sprzeciwili się rewolucji”. Po przejechaniu mostu, prowadzącego do miejsca egzekucji, polali most benzyną i podpalili. Napastnicy wywieźli franciszkanów i pojmanego wcześniej wójta poza wioskę, do miejscowości Pueblo Viejo. Tam wszyscy trzej zostali zastrzeleni. Przy ciele o. Zbigniewa znaleziono karton z napisem „Tak umierają lizusy imperializmu”.

Ziarno, które obumrze przynosi owoc

Zakonnicy zostali pochowani w kościele w Pariacoto. Pogrzeb franciszkanów był wielką manifestacją wiary i miłości miejscowych ludzi. Uczestniczyło w nim mnóstwo wiernych i, jak zauważa o. Szymon Chapiński, był to nie tylko początek ich procesu beatyfikacyjnego, ale przełom w życiu zastraszonych ludzi, którzy wyszli na ulice Pariacoto mimo istniejącego zagrożenia. W wyniku wojny domowej w Peru zginęło ponad 70 tys. osób. Mieszkańcy byli zastraszeni, a mimo to uczestniczyli w pogrzebie franciszkanów.

Rok po śmierci błogosławionych z Pariacoto, w 1992 r. władze pojmały Abimaela Guzmana – lidera „Świetlistego Szlaku”. Od tego momentu działania zbrojne senderystów znacznie straciły na sile, a do kraju powoli powracał pokój. Czy męczeńska śmierć o. Michała i o. Zbigniewa miała wpływ na losy polityczne Peru? O. Szymon Chapiński nie wyklucza takiego powiązania: Tuż po ich śmierci mówiono, że są „Posłańcami Pokoju”. Hasła przebaczenia i pojednania pojawiały się już na ich pogrzebie. Wojna, zamachy i przemoc, bardzo zmęczyły społeczeństwo. Moment zabójstwa o. Michała i o. Zbigniewa był punktem zwrotnym, kiedy ludzie powiedzieli „dość”. Na pewno ofiara ich życia miała na to wpływ. Pan Bóg w różny sposób interweniuje w życie indywidualnych ludzi oraz całych społeczeństw. Myślę, że tak było również w tej sytuacji, która zaowocowała prawie jednogłośnym poparciem, aby zakończyć już czas wojny i przemocy – zauważa o. Szymon.

Orędownicy Pokoju

Błogosławieni Michał i Zbigniew również dziś są w Kościele orędownikami pokoju. Ich wstawiennictwo w tej intencji podkreślił Ojciec Święty Franciszek, który w krakowskiej Bazylice św. Franciszka, przy relikwiach męczenników z Pariacoto modlił się o pokój i ochronę przed terroryzmem. W tej samej intencji w Polsce i poza jej granicami podejmowana jest modlitewna krucjata różańcowa przez wstawiennictwo bł. Michała i bł. Zbigniewa. (o krucjacie pisaliśmy szczegółowo w nr 4/2016 naszego pisma).

Na grobowcach, w których zostali najpierw pochowani ojcowie, parafianie umieścili napis: „Firmes en la Fe – mocni w wierze, Ardientes en la Caridad – płonący miłością, Mensajeros de la Paz – Posłańcy pokoju, Hasta el martirio – aż do męczeństwa”. Ich posłanie z misją pokoju przekroczyło granice śmierci i wierzymy, że w chwale świętych i błogosławionych w niebie, wstawiają się za nami.

Agnieszka Kozłowska

Artykuł ukazał się na łamach dwumiesięcznika franciszkańskiego „Posłaniec św. Antoniego z Padwy”. Zapraszamy na stronę pisma, gdzie można znaleźć inne ciekawe artykuły i dowiedzieć się jak można nabyć dwumiesięcznik: www.poslaniecantoniego.pl.

Zapraszamy również na stronę Franciszkańskiego Sekretariatu Misyjnego, na której na bieżąco umieszczane są wiadomości z misji prowadzonych przez naszą prowincję: www.misje.franciszkanie.pl.

Za: www.franciszkanie.pl.

Wpisy powiązane

Indie: 8 milionów pielgrzymów złoży hołd relikwiom misjonarza Azji

Ukraiński jezuita wzywa Europę i Watykan do przemyślenia wojny Rosji z Ukrainą

Generał dominikanów wskazuje na aktualność przesłania Piotra Jerzego Frassatiego