„Jestem zakonnikiem, księdzem, nie jestem księciem”. Tymi słowami chaldejski patriarcha katolicki Louis Raphael I Sako określił siebie podczas spotkania z dziennikarzami w Rzymie przed otrzymaniem 29 czerwca 2018 r. godności kardynalskiej. Dziś 72-letni Irakijczyk niestrudzenie ostrzega przed upadkiem chrześcijaństwa w regionie, w którym się urodził. Planowana na 5-8 marca podróż papieża Franciszka do Iraku skupi uwagę świata na dramatycznej sytuacji chrześcijan w regionie Bliskiego Wschodu.
Szacunkowo dwie trzecie irackich chrześcijan należy do Chaldejskiego Kościoła Katolickiego, którego patriarchą jest od 2013 roku kardynał Sako. Od 2003 roku Kościół gwałtownie się skurczył, gdyż ludzie uciekali przed wojną i islamskim terrorem oraz na skutek wysiedleń. Oblicza się, że obecnie w Iraku pozostało od 100 000 do 250 000 wiernych chaldejskich, a na całym świecie żyje ich od 400 000 do miliona. Bardziej wiarygodne dane dotyczące Iraku nie istnieją. Ostatni spis ludności miał miejsce 34 lata temu.
Ale dokładna liczba wiernych jest chyba najmniejszym problemem patriarchy w kraju ogarniętym wojną i kryzysem. Wyjazdy z kraju, które rozpoczęły się po upadku reżimu Sadama Husajna i dramatycznie nasiliły się w latach terroru „Państwa Islamskiego”, trwają nadal, mimo zwycięstwa nad brutalnymi fanatykami. Kard. Sako walczy z tym na dwa fronty. W Iraku stanowczo opowiada się za prawami chrześcijan i innych mniejszości oraz za budową demokratycznego państwa.
Jednocześnie patriarcha chaldejski jest twardy wobec zachodnich mocarstw. Zarzuca Zachodowi nie tylko to, że realizuje jedynie własne interesy gospodarcze zamiast demokratycznych reform na Bliskim Wschodzie. Krytykuje, że chrześcijanie na Bliskim Wschodzie nie otrzymali ani politycznego wsparcia, ani silnej opieki, a do masowego exodusu chrześcijan z Iraku przyczyniły się szeroko otwarte drzwi krajów zachodnich.
Urodzony 4 lipca 1948 w Zaxo na północy Iraku kard. Sako uczęszczał do seminarium dominikanów St. Jean w Mossulu. Po przyjęciu świeceń kapłańskich w 1979 pracował jako duszpasterz w chaldejskiej katedrze w Mosulu, a następnie studiował patrystykę wschodnią, historię i islamoznawstwo w Rzymie oraz Paryżu. Przed nominacją na arcybiskupa Kirkuku przez pięć lat był rektorem patriarchalnego seminarium w Bagdadzie.
Kard. Sako mówi kilkoma językami, obok arabskiego m.in. po arabsku, niemiecku, angielsku, francusku i włosku. Przede wszystkim jednak mówi językiem pojednania i dialogu. Za swoją wieloletnią pracę na rzecz pokoju jako arcybiskup Kirkuku został odznaczony w 2010 roku przez międzynarodowy katolicki ruch pokojowy Pax Christi. Od 2014 jest członkiem Papieskiej Rady ds. Dialogu Międzyreligijnego.
Co pewien czas kardynał-patriarcha energicznie wypowiada się na temat wydarzeń politycznych w jego rodzinnym kraju. W 2007 roku, jeszcze jako arcybiskup Kirkuku, stanowczo odrzucił pomysł utworzenia „chrześcijańskiej prowincji” na Równinie Niniwy. Uważał, że pomiędzy Arabami i Kurdami chrześcijanie stanowiliby „wygodny i podatny na zranienie bufor”. Tłumaczył, że lepiej będzie pracować w oparciu o konstytucję tak, aby „na całym terytorium kraju zagwarantować wolność religijną i równe traktowanie członkom wszystkich wspólnot wyznaniowych, w tym chrześcijanom, żyjącym w różnych częściach Iraku”.
Kard. Sako z niepokojem obserwował kurdyjskie referendum niepodległościowe z września 2017 r., ponieważ zagrażało ono stabilności regionu – w czasie, gdy wielu chrześcijan znalazło schronienie w regionie kurdyjskim. Z drugiej strony, za znak nadziei uznał objęcie urzędu premiera przez Mustafę al-Kadhimiego w maju ubiegłego roku. W opinii patriarchy premier-szyita jest „uczciwym człowiekiem” i można ufać, że zapewni jedność narodową i podejmie działania przeciwko korupcji i militaryzacji kraju.
Wydaje się, że w osobie premiera Kadhimiego patriarcha Sako znalazł partnera rozmów, który mógłby naprawić nadszarpnięte zaufanie do polityki. „Irak nie byłby Irakiem bez chrześcijan”, powiedział polityk w połowie lutego na spotkaniu z przedstawicielami Kościoła. Informując o tym spotkaniu media przypomniały też stwierdzenie premiera, że Irak jest silny swoją różnorodnością kulturową i religijną, a „obecność rdzennych wspólnot chrześcijańskich w Iraku od czasów apostolskich” jest potwierdzeniem zdolności tego kraju do otwartości.
Kościół chaldejski, należący do wschodniosyryjskiej tradycji liturgicznej, jest największą wspólnotą chrześcijańską w Iraku, choć od 10 lat liczba jego wyznawców w tym kraju maleje w związku z toczącą się tam wojną i narastającym fundamentalizmem islamskim. Jest katolickim „odgałęzieniem” dawnego Kościoła nestoriańskiego, od połowy XIX w. znanego jako Asyryjski Kościół Wschodu. Już w XIII w. część nestorian zaczęła szukać jedności z Rzymem. Wprawdzie w 1553 r. papież Juliusz III mianował pierwszego patriarchę Szymona VIII (który jednak dwa lata później zginął z rąk muzułmanów), to jeszcze przez trzy stulecia toczyły się ostre spory, a nawet walki między zwolennikami a przeciwnikami unii z Rzymem.
Od 1830 r. zwierzchnicy Kościoła chaldejskiego, uznającego zwierzchnictwo papieża, noszą tytuł patriarchy chaldejskiego Babilonu z siedzibą najpierw w Mosulu, a od 1950 r. w Bagdadzie. Liczbę wiernych chaldejskich ocenia się na ok. 500 tys., głównie w Iraku, ale także na emigracji w innych krajach Bliskiego Wschodu oraz w Ameryce i Europie Zachodniej. Jest to jedyny wschodni Kościół katolicki, który ma więcej wyznawców niż Kościół, z którego się wywodzi. Asyryjski Kościół Wschodu liczy bowiem zaledwie 170 tys. wiernych, głównie w diasporze.
ts, tom (KAI) / Bagdad
KAI