Dla czytelnika z Polski zwrot „odpust parafialny” to po prostu dzień patrona kościoła. Jeden dzień, jedna Msza, procesja wokół kościoła, na którą proboszcz zaprasza jakiegoś księdza. Właściwie niewiele więcej się dzieje w związku z odpustem…
W Paragwaju i chyba w całej Ameryce Łacińskiej „odpust parafialny” to coś, co jest najważniejszym wydarzeniem religijnym w ciągu roku. Nawet jeśli to może dziwić, a nawet oburzać czytelnika w Polsce, „odpust parafialny” w hierarchii ważności pozostawia daleko w tyle Wielkanoc czy Boże Narodzenie!
Jak wyglądał odpust parafialny w Guarambaré w tym roku?
Przygotowania, a jednocześnie obchody, zaczęły się już na początku sierpnia. Wówczas rozpoczęło się wspólne odmawianie różańca. Ta modlitwa w epoce pandemii wyglądała tak, że na każdej „cuadra” (ulice podzielone są na odcinki mniej więcej 100 m i taki odcinek nazywa się „cuadra”) ktoś wystawiał przed dom wzmacniacz i mocny głośnik i odmawiano różaniec tak, aby wszyscy w okolicy słyszeli. Modlitwie towarzyszyły zapalone świece wystawiane na czas różańca przed domem.
Ostatnie 10 dni przed odpustem to „nowenna” (dziewięć dni) oraz „wigilia” (jeden dzień). W tym czasie każdego dnia odprawiane były trzy Msze Święte, żeby choć niewielka część parafian mogła skorzystać z Eucharystii. Trzeba w tym miejscu dodać, że w Paragwaju ciągle panują bardzo restrykcyjne ograniczenia, w ramach których we Mszy św. może uczestniczyć nie więcej niż 20 osób.
W ostatnich dniach przed odpustem bardzo, bardzo, bardzo wiele osób wykonało swoją „galopera”, czyli tradycyjny taniec. Dziewczynki, dziewczyny, kobiety ubrane w tradycyjne stroje wykonywały swoje tańce na cześć Matki Bożej. Zaczynały od modlitwy przed ołtarzykiem ustawionym przed domem, a potem był już tylko taniec. Trzeba przyznać, że robiło to wrażenie. (na Facebooku można znaleźć mnóstwo takich tańców. Można szukać przez moją stronę).
8 września 2020 r., w dzień Narodzenia Matki Bożej, czyli w nasz odpust, oprócz Mszy świętych odbyła się procesja (samochodowa) po głównych ulicach Guarambaré. Trwała prawie dwie godziny! Ludzie przeżyli tę procesję bardzo emocjonalnie.
Obchody odpustu nie skończyły się jednak w tym dniu. Świętowanie było kontynuowane od wtorku (8 września) aż do niedzieli (13 września). W niedzielę po porannej Mszy św. odbyła się druga procesja. Tym razem trasa była znacznie dłuższa i prowadziła do odległych miejsc Guarambaré, gdzie nie docierała nigdy wcześniej. Reakcja ludzi była niezwykle entuzjastyczna. Przygotowano wspaniałe dekoracje, całe rodziny witały Matkę Bożą przed ich domami, wystrzelono w powietrze tysiące „bomb” i radość była olbrzymia.
Dziwne to wszystko. Z jednej strony paraliż Kościoła i prawie zanik życia sakramentalnego, z drugiej wielki sukces religijności bardzo, ale to bardzo ludowej, tradycyjnej.
O. Tadeusz Pobiedziński/red.
PS. Zapraszamy na blog autora: http://tadeusz.franciszkanie.pl