Papież z bezdomnymi w Waszyngtonie

Ostatni dzień pobytu Franciszka w Waszyngtonie obfituje w skrajności. Rano Papież spotkał się z tymi, którzy decydują o losach Stanów Zjednoczonych, chwilę potem z tymi, którzy są ostatni: z bezdomnymi i ubogimi rodzinami. Papież ofiarował im obiad w stołówce Caritas przy parafii św. Patryka w Waszyngtonie. Pierwsze kroki Franciszek skierował do kościoła. Tam też wygłosił przemówienie. Przypomniał w nim, że Syn Boży przyszedł na ten świat jako bezdomny.

„Możemy sobie wyobrazić, co musiał myśleć Józef – mówił Ojciec Święty. –  Jak to się dzieje, że Syn Boży nie ma domu? Dlaczego jesteśmy bezdomni, dlaczego nie mamy mieszkania? Są to pytania, które wielu z was może zadawać każdego dnia. I sobie zadaje. Podobnie jak św. Józef możecie pytać: dlaczego jesteśmy bezdomni, bez miejsca do życia? Są to pytania, które może zadać każdy z nas. Dlaczego ci nasi bracia i siostry nie mają gdzie mieszkać? Dlaczego ci bracia i siostry są bezdomni? Józef był przede wszystkim człowiekiem wiary. Wiara wspierała go pośród trosk życia. W obliczu bolesnych i niesprawiedliwych sytuacji wiara daje nam światło, które rozprasza ciemności. Tak jak w przypadku Józefa, otwiera nas na cichą obecność Boga w każdej chwili naszego życia, w każdej osobie i w każdej sytuacji. Chcę tu powiedzieć bardzo jasno: Nie możemy znaleźć społecznego czy moralnego usprawiedliwienia, żadnego usprawiedliwienia dla braku dachu nad głową. Jest wiele niesprawiedliwych sytuacji, ale wiemy, że Bóg cierpi wraz z nami, doświadczając ich u naszego boku. On nas nie opuszcza” – powiedział Papież.

Z kościoła Franciszek wyszedł do stołówki parafialnej Caritas i wmieszał się w tłum bezdomnych i ubogich. Nie szczędził dla nich czasu. Każdemu z osobna życzył smacznego, pozdrawiał, pozował do wspólnego zdjęcia. Innymi słowy scena, którą dobrze znamy z Rzymu, ze spotkań z tamtejszymi bezdomnymi.

Z parafii św. Patryka Papież powrócił do nuncjatury na chwilę odpoczynku. O godz. 16:00 czasu miejscowego odleci do Nowego Jorku. Jeszcze dziś, tuż przed godz. 19:00, kiedy w Polsce będzie już po północy, Franciszek odprawi w tamtejszej katedrze nieszpory dla duchowieństwa.

K. Bronk, Stany Zjednoczone, ak/ rv

Za: Radio Watykańskie


Przemówienie Papieża Franciszka wygłoszone podczas spotkania z bezdomnymi w parafii św. Patryka 

Drodzy przyjaciele,

Pierwsze słowo, jakie pragnę wam powiedzieć to „dziękuję”. Dziękuję za przyjęcie mnie i wasze wysiłki, aby to spotkanie było możliwe.

Myślę tutaj o kimś, kogo kocham, kto jest i był bardzo ważny w całym moim życiu. Był wsparciem i natchnieniem. Do niego się zwracam zawsze, gdy jestem „w kropce”. Sprawiacie, że myślę o świętym Józefie. Wasze twarze przypominają mi jego oblicze.

Józef musiał zmierzyć się z kilkoma trudnymi sytuacjami w swoim życiu. Jedną z nich był czas, gdy Maryja miała porodzić Jezusa. Biblia mówi nam, że „kiedy tam przebywali [w Betlejem], nadszedł dla Maryi czas rozwiązania. Porodziła swego pierworodnego Syna, owinęła Go w pieluszki i położyła w żłobie, gdyż nie było dla nich miejsca w gospodzie” (Łk 2, 6-7).

Biblia mówi o tym bardzo wyraźnie: nie było dla nich miejsca. Mogę sobie wyobrazić Józefa z żoną spodziewającą się dziecka, bez schronienia, bez domu, bez miejsca, gdzie mogli by się zatrzymać. Syn Boży przyszedł na ten świat jako bezdomny. Syn Boży zaznał, co znaczy rozpoczynanie życie bez dachu nad głową. Możemy sobie wyobrazić, co musiał myśleć Józef. Jak to się dzieje, że Syn Boży nie ma w domu? Dlaczego jesteśmy bezdomni, dlaczego nie mamy mieszkania? Są to pytania, które wielu z Was może zadawać każdego dnia.  Podobnie jak święty Józef możecie pytać: dlaczego jesteśmy bezdomni, bez miejsca do życia? Są to pytania, które może zadać każdy z nas. Dlaczego ci nasi bracia i siostry nie mają gdzie mieszkać? Dlaczego ci bracia i siostry są bezdomni?

Pytania Józefa są aktualne także dzisiaj; towarzyszą wszystkim, którzy na przestrzeni dziejów byli i są bezdomni.

Józef był człowiekiem, który stawiał pytania. Ale przede wszystkim był człowiekiem wiary. Wiara dała Józefowi moc, aby znaleźć światło właśnie w chwili, kiedy wszystko wydawało się ciemne. Wiara wspierała go pośród trosk życia. Dzięki wierze, Józef był w stanie iść naprzód, gdy wszystko wydawało się go powstrzymywać.

W obliczu bolesnych i niesprawiedliwych sytuacji wiara daje nam światło, które rozprasza ciemności. Tak, jak to było w przypadku Józefa, wiara otwiera nas na cichą obecność Boga w każdej chwili naszego życia, w każdej osobie i w każdej sytuacji. Bóg jest obecny w każdym z was, w każdym z nas.

Nie możemy znaleźć społecznego czy moralnego usprawiedliwienia, żadnego usprawiedliwienia dla braku dachu nad głową. Jest wiele niesprawiedliwych sytuacji, ale wiemy, że Bóg cierpi wraz z nami, doświadczając ich u naszego boku. On nas nie opuszcza.

Wiemy, że Jezus chciał okazać solidarność z każdą osobą. Chciał, by wszyscy doświadczali Jego towarzystwa, Jego pomocy, Jego miłości. Utożsamiał się z tymi wszystkimi, którzy cierpią, którzy płaczą, którzy cierpią wszelkiego rodzaju niesprawiedliwości. Mówi nam to jasno: „Byłem głodny, a daliście Mi jeść; byłem spragniony, a daliście Mi pić; byłem przybyszem, a przyjęliście Mnie”(Mt25,35).

Wiara pozwala nam poznać, że Bóg jest po naszej stronie, że Bóg jest pośród nas, a Jego obecność pobudza nas do miłości. Miłosierdzie rodzi się z wezwania Boga, który wciąż puka do naszych drzwi, drzwi wszystkich ludzi, aby zaprosić nas do miłości, współczucia, do służby jedni drugim.

Jezus wciąż puka do naszych drzwi, drzwi naszego życia. Nie czyni On tego za pomocą magii, z efektami specjalnymi, z migające światła i fajerwerkami. Jezus wciąż puka do naszych drzwi w obliczach naszych braci i sióstr, w obliczach naszych bliźnich, w obliczach tych przy naszym boku.

Drodzy przyjaciele, jednym z najskuteczniejszych sposobów pomocy jest modlitwa. Modlitwa nas jednoczy; czyni nas braćmi i siostrami. Otwiera nasze serca i przypomina nam piękną prawdę, o której czasami zapominamy. W modlitwie wszyscy nauczyć się mówić „Ojcze”, „tatusiu”. Uczymy się postrzegać siebie nawzajem jako braci i siostry. W modlitwie nie ma ludzi bogatych i biednych, są synowie i córki, siostry i bracia. W modlitwie, nie ma pierwszej lub drugiej klasy, jest braterstwo.

To w modlitwie nasze serca znajdują siłę, by nie być zimnym i nieczułym w obliczu niesprawiedliwości. W modlitwie, Bóg ciągle nas wzywa, otwierając nasze serca na miłosierdzie.

Jak to dla nas dobrze, by wspólnie się modlić. Jak dobrze jest spotkać się ze sobą w tym miejscu, w którym widzimy siebie nawzajem jak braci i siostry, w którym uświadamiamy sobie, że potrzebujemy siebie nawzajem. Dziś chcę być z wami jedno. Potrzebuję waszego wsparcia, waszej bliskości. Chciałbym was zaprosić do wspólnej modlitwy, za siebie nawzajem i jedni z drugimi. W ten sposób możemy stale pomagać sobie wzajemnie, aby doświadczyć radości zaznania, że Jezus jest pośród nas. Czy jesteście gotowi?

Ojcze nasz, który jesteś w niebie…

Zanim was opuszczę, chciałbym wam przekazać Boże błogosławieństwo:

Niech was Pan błogosławi i strzeże;

Niech Pan rozpromieni oblicze swe nad wami, niech was obdarzy swą łaską.

Niech Pan zwróci ku tobie swoje oblicze i niech cię obdarzy pokojem (Lb 6, 24-26).

I proszę, nie zapomnijcie modlić się za mnie.

Tłumaczenie: Radio Watykańskie

Więcej (video) na: Radio Maryja

Wpisy powiązane

Rzym: międzynarodowe spotkanie Rodziny Wincentyńskiej

Brescia: narodowy spis „miejsc serca”

W Wiedniu rozpoczęła się tradycyjna oktawa św. Stanisława Kostki