„O ile spoglądam w przyszłość, myślę, że musimy podążać za Duchem Świętym, patrząc, co On nam mówi, z odwagą” – podkreślał papież, gdy jeszcze w czasie Światowych Dni Młodzieży w Lizbonie spotykał się z portugalskimi jezuitami. Dziś opublikowano zapis rozmowy, jaką przeprowadził Franciszek z członkami zakonu, z którego się wywodzi. Ojciec Święty odpowiadał na zadawane mu pytania dotyczące kwestii dotyczących Kościoła, np. relacji ze współczesną kulturą czy napięcia między rozwojem i tradycją.
Papież zaznaczył, że jego marzeniem jest, by wspólnota wiernych w przyszłości była jak najbardziej otwarta na poruszenia Ducha Świętego. Dlatego tak często podkreśla on modlitwę oraz rozeznanie.
W związku z tym, Franciszek wskazywał mocno na ignacjański rachunek sumienia. Metoda codziennego spojrzenia na otrzymywane dobre dary Boże oraz na wszelkie znaki i działania, które mogą prowadzić do oddalenia się od Pana ma na celu ratować nas od powolnego popadania w grzech. Nieustanne zaglądanie do swojego serca naprawdę działa, tylko trzeba je traktować na poważnie – przypominał swoim współbraciom Ojciec Święty. I to stanowi odpowiedź dla niego dla różnych wyzwań, m.in. klerykalizmu, który potrafi powracać do nas w nowej formie. Z rachunkiem sumienia mamy sposób obrony przed tym.
Podobnie przy spojrzeniu na misję prowadzenia dialogu ze światem. To ważna rzecz, bowiem nie można pozostawać w zamkniętym kręgu, tylko dlatego, że boimy się grzechu obecnego w świecie – wskazuje papież. Ale trzeba też uważać, aby nie ulec światowości, odróżnić dialog od naśladowania. I tutaj warto spoglądać w głąb siebie, w swoje poruszenia serca, a także w motywacje. Franciszek zaproponował pytanie: „Jaki duch mnie porusza? Jaki duch porusza mnie zazwyczaj, jaki porusza mnie w tym momencie albo jaki mnie poruszał w danym dniu?”.
Ojciec Święty podkreślał równocześnie, że rozwój jest konieczny. Przypominał nauki swojej babci, która mówiła: „w życiu trzeba iść naprzód”, mając na uwadze, iż chodzi o wspinaczkę do góry – trudną, ale pozwalającą zachować własną perspektywę, gdyż znajduje się coraz wyżej, osiągając bezpośredni pogląd na okolicę. Stąd papież ostrzegał też przed duchem wstecznictwa. Należy mieć korzenie w tradycji, z której płynie życiodajna limfa, ale nie można dążyć do braku zmian. „Wizja doktryny Kościoła jako monolitu jest błędna” – zauważył papież, podając jako przykłady przechodzące ewolucję poglądy dotyczące bomb atomowych, kary śmierci lub pewnej tolerancji dla niektórych form, widzianych dzisiaj niewolnictwo. Chęci całkowitego zatrzymania i skostnienia nauczania, są znakiem, że „ideologia przykrywa wiarę” – zaznaczył Franciszek.
Wśród podkreślanych przez Ojca Świętego tematów znalazła się także inkluzywność Kościoła. Zarówno pod względem powtórzenia preferencyjnej opcji na rzecz ubogich, jak i w kwestiach duszpasterstwa osób mających trudność w znalezieniu swojego miejsca we wspólnocie wiernych, np. homoseksualistów. Papież zaznaczał, że wszyscy są powołani do życia w Kościele. Ale dalej należy rozsądnie oraz uważnie ich prowadzić do jak najdojrzalszego życia wiary. I tutaj każdy przypadek potrzebuje osobistego podejścia – wskazał Franciszek.
Wreszcie Ojciec Święty wyznał również, iż wielką radość sprawia mu ostatnio widzieć przygotowania do Synodu. Dostrzega niektóre problemy, ale raduje go obecność refleksji wypływającej od małych lokalnych grup. Przypomina, że Synod nie jest jego wynalazkiem. Do odnowy takiej formy w Kościele został poruszony Paweł VI. I teraz kroczymy dalej w kierunku autentycznej i dojrzałej synodalności, która polega na stawianiu w centrum Ducha Świętego oraz wsłuchiwaniu się w różne miejsca, gdzie właśnie On może chcieć wyrażać siebie.
Z kolei tym, co bardzo niepokoi papieża, są wojny. „Widzimy, co się dzieje na świecie. Nie potrzeba, abym coś dodawał” – mówił z bólem Franciszek.
Tomasz Matyka SJ/vaticannews.va / Lizbona