Papież Franciszek spotkał się z niepełnosprawnymi i odwiedził cmentarz abortowanych dzieci. Doszło do tego w Kkottongnae, dokąd po południu (czasu lokalnego) Ojciec Święty przyleciał helikopterem z Seulu.
W ośrodku rehabilitacyjnym Dom Nadziei czekało na niego około 150 dorosłych pacjentów i około 50 niepełnosprawnych dzieci, a także 70 pracowników służby zdrowia. Tradycją tego miejsca jest to, że przybywający tam goście zdejmują przed wejściem obuwie na znak szacunku dla znajdujących się tam chorych. Również Franciszek wszedł tam bez butów.
Krótkie słowa powitania skierował do papieża ordynariusz miejscowej diecezji Cheongju, bp Gabriel Chang Bong-hun. Zapewnił, że diecezja stara się być “Kościołem ubogim i dla ubogich”. W pierwszym rzędzie stara się zwalczać mury społecznych uprzedzeń wobec ludzi niepełnosprawnych.
Następnie dzieci przedstawiły krótki program artystyczny i wręczyły papieżowi w podarunku wyroby rękodzielnicze. Z kolei Franciszek ofiarował wykonaną w Watykanie mozaikę przedstawiającą narodzenie Jezusa Chrystusa.
Po opuszczeniu Domu Nadziei Franciszek zatrzymał się na krótką modlitwę w Ogrodzie Abortowanych Dzieci. Znajduje się tam figura Świętej Rodziny, a wokół las małych, białych krzyży, upamiętniających nienarodzone dzieci, zabite w trakcie aborcji. Obecni tam byli przedstawiciele koreańskich obrońców życia, a także misjonarz bez ręki i nogi, brat Lee Gu-won.
Kkottongnae leży 90 km na południe od Seulu. Miejscowość ta, której nazwa znaczy “Wzgórze Kwiatów”, powstała w latach siedemdziesiątych z inicjatywy ks. Johna Oh Woong-jina ze wspólnoty Odnowy Charyzmatycznej “Bracia Jezusa z Kkottongnae”. Kierując się słowami Jezusa z Ewangelii św. Mateusza: “Wszystko, cokolwiek uczyniliście jednemu z tych braci moich mniejszych, Mnie uczyniliście”, kapłan i pomagający mu członkowie wspólnoty utworzyli tu cały kompleks ośrodków, szpitali, uniwersytet i inne placówki, przeznaczone dla ubogich i porzuconych chorych w różnym wieku, którzy stanowią “kwiat” tego dzieła – stąd nazwa wzgórza. Co roku opiekę znajdują tu tysiące ludzi.
KAI/pk
Za: www.deon.pl