W ramach środowych katechez o Bożym Miłosierdziu Franciszek rozpoczął rozważania o tym, co mówi o nim Nowy Testament. Jak zauważył, to właśnie tam Jezus doprowadził je do całkowitej pełni. Sam Chrystus jest Miłosierdziem Boga, które stało się ciałem. On je zawsze wyrażał, wypełniał i przekazywał w każdej chwili swego ziemskiego życia. Czynił to spotykając tłumy, głosząc Ewangelię, uzdrawiając chorych, stając się bliskim wobec ostatnich, przebaczając grzesznikom. Tym samym ukazywał miłość czystą, bezinteresowną, absolutną i otwartą na wszystkich bez granic.
Szczytem Bożej miłości jest ofiara złożona przez Jezusa na krzyżu. Jednak, jak zaświadczają ewangeliści, Jezus przed podjęciem swej posługi pragnął przyjąć chrzest od Jana Chrzciciela. To bardzo ważny moment.
„Wydarzenie to nadaje decydujący kierunek całej misji Chrystusa. Istotnie, nie ukazał się On światu we wspaniałości świątyni, a przecież mógł to zrobić, nieprawdaż? Nie zapowiedziało Go brzmienie trąb, choć mógł to sprawić. A nawet nie przyszedł jako sędzia, choć mógł. Natomiast po trzydziestu latach życia ukrytego w Nazarecie Jezus udał się nad Jordan, razem z wieloma swoimi rodakami, i stanął w kolejce z grzesznikami. Nie wstydził się, był tam ze wszystkimi, z grzesznikami, aby przyjąć chrzest. Zatem od samego początku swojej posługi objawił się jako Mesjasz, który bierze na siebie człowieczeństwo, poruszony solidarnością i współczuciem” – powiedział Papież.
Franciszek podkreślił, że Jezus nawiązuje do tego między innymi w synagodze w Nazarecie. Odnosi tam do siebie proroctwo Izajasza: „Duch Pański spoczywa na Mnie, ponieważ Mnie namaścił i posłał Mnie, abym ubogim niósł dobrą nowinę, więźniom głosił wolność, a niewidomym przejrzenie; abym uciśnionych odsyłał wolnymi, abym obwoływał rok łaski od Pana” (Łk 4,18-19).
„To wszystko, czego Jezus dokonał po chrzcie, było realizacją początkowego programu, by zanieść wszystkim miłość Boga, który zbawia. Jezus nie przyniósł ze sobą nienawiści, nie przyniósł nieprzyjaźni. Przyniósł nam miłość! Wielką miłość, serce otwarte na wszystkich, miłość, która zbawia! On stał się bliski tym, którzy są ostatni, przekazując im Boże miłosierdzie, które jest przebaczeniem, radością i nowym życiem. Syn posłany przez Ojca, Jezus, rzeczywiście jest początkiem czasu miłosierdzia dla całej ludzkości! Ci, którzy byli nad brzegiem Jordanu, nie zrozumieli od razu doniosłości gestu Jezusa. Sam Jan Chrzciciel był zdumiony Jego decyzją (por. Mt 3, 14). Ale Ojciec Niebieski nie! Dał usłyszeć z wysoka swój głos: «Tyś jest mój Syn umiłowany, w Tobie mam upodobanie» (Mk 1, 11). Tak Ojciec potwierdził drogę, którą podjął Syn jako Mesjasz, podczas gdy Duch Święty spoczął na Nim jakby gołębica. W ten sposób serce Jezusa bije, że tak powiem, zgodnym rytmem z sercem Ojca i Ducha Świętego, ukazując wszystkim ludziom, że zbawienie jest owocem Bożego miłosierdzia” – powiedział Franciszek.
Możemy jednak wielką tajemnicę tej miłości kontemplować jeszcze wyraźniej, wpatrując się w Jezusa ukrzyżowanego. Umierając jako niewinny za nas grzeszników, błagał On: „Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią” (Łk 23, 34).
„To na krzyżu Jezus ukazuje miłosierdziu Ojca grzech świata: grzech wszystkich, moje grzechy, twoje grzechy, wasze grzechy. To tam, na krzyżu, przedstawia je Jemu. A z nimi wszystkie nasze grzechy zostają wymazane. Nic i nikt nie jest wykluczony z tej ofiarniczej modlitwy Jezusa. Oznacza to, że nie powinniśmy się obawiać uznania siebie za grzeszników i wyznania, że nimi jesteśmy. A ileż razy mówimy: «Ależ to grzesznik, zrobił to, tamto…». I osądzamy innych. A ty? Każdy z nas powinien zadać sobie pytanie: «Tak, ten jest grzesznikiem, a ja?». Wszyscy jesteśmy grzesznikami, ale wszystkim nam zostało wybaczone. Wszyscy mamy możliwość otrzymania tego przebaczenia, którym jest Boże miłosierdzie. Nie mamy się lękać uznania się za grzeszników, wyznania, że jesteśmy grzesznikami, bo każdy grzech został zabrany przez Syna Bożego na krzyż” – powiedział Ojciec Święty.
Papież dodał, że jeśli ze skruchą wyznajemy grzechy powierzając się Jezusowi, to możemy być pewni, że zostają one przebaczone. Sakrament pojednania uobecnia każdemu człowiekowi moc przebaczenia wypływającą z krzyża i odnawia w naszym życiu łaskę miłosierdzia, którą dla nas nabył Jezus. „Nie powinniśmy bać się swojej nędzy. Każdy z nas ma swoją własną. Moc miłości Ukrzyżowanego nie zna przeszkód i nigdy się nie wyczerpuje. A to miłosierdzie gładzi naszą nędzę” – podkreślił Franciszek.
lg/ rv