Papież na słowackiej Jasnej Górze: dziękujcie za dar wiary

„Niech Pan zachowa w was zawsze zachwyt i wdzięczność za dar wiary! I niech Najświętsza Maryja Panna wyjedna wam łaskę, aby wasza wiara była zawsze w drodze, aby miała tchnienie proroctwa i była bogata we współczucie” – powiedział Franciszek podczas Mszy św. na błoniach narodowego sanktuarium w Szasztinie. Było to ostatnie wydarzenie publiczne pielgrzymki Ojca Świętego na Słowację.

Papież zauważył na wstępie, że Maryja jest drogą, wprowadzającą nas do Serca Chrystusa, który oddał swoje życie z miłości do nas. Wskazał na Maryję jako wzór wiary i zachęcił do dostrzeżenie trzech cech tej wiary: drogę, proroctwo i współczucie. Mówiąc o wierze Maryi wyruszającej w drogę Ojciec Święty podkreślił, że Maryja Dziewica jest „wzorem wiary narodu słowackiego: wiary, która wyrusza w drogę, zawsze ożywiana prostą i szczerą pobożnością, zawsze pielgrzymująca w poszukiwaniu Pana. I także wy, idąc, przezwyciężacie pokusę wiary statycznej, zadowalającej się jakimś obrzędem lub dawną tradycją, wychodzicie natomiast ze swoich ograniczeń, nosicie w plecakach wasze radości i smutki, i czynicie z życia pielgrzymkę miłości do Boga i do braci. Dziękuję za to świadectwo! I proszę, bądźcie zawsze w drodze!” – powiedział Franciszek.

Następnie Ojciec Święty wskazał na rys proroczy wiary Maryi. Zaznaczył, że jesteśmy powołani, aby być świętymi i niepokalanymi w miłości (por. Ef 1, 4) i wezwał słowackich katolików, aby byli „znakami sprzeciwu” w świecie. Chrześcijanami, którzy potrafią swoim życiem ukazać piękno Ewangelii.

Wreszcie papież zachęcił słowackich katolików do krzewienia postawy współczującej. „Wpatrując się w Dziewicę Matkę Bolesną, otwieramy się na wiarę, która staje się współczuciem, która staje się dzieleniem życia z tymi, którzy są zranieni, którzy cierpią i którzy są zmuszeni nieść na swoich ramionach ciężkie krzyże” – powiedział.

„Niech Pan zachowa w was zawsze zachwyt i wdzięczność za dar wiary! I niech Najświętsza Maryja Panna wyjedna wam łaskę, aby wasza wiara była zawsze w drodze, aby miała tchnienie proroctwa i była bogata we współczucie” – stwierdził Franciszek na zakończenie swej homilii.


Pełny tekst papieskiej homilii:

W świątyni jerozolimskiej Maryja wyciąga ramiona w kierunku starca Symeona, który może przyjąć Jezusa i rozpoznać w Nim Mesjasza posłanego dla zbawienia Izraela. W tej scenie rozważamy, kim jest Maryja: jest Matką, która daje nam swojego Syna Jezusa. Dlatego Ją kochamy i czcimy. A naród słowacki przybywa z wiarą i pobożnością tu, do narodowego sanktuarium w Šaštínie, ponieważ wie, że to Ona daje nam Jezusa. W „logo” tej podróży apostolskiej znajduje się droga narysowana wewnątrz serca zwieńczonego krzyżem: Maryja jest drogą, która wprowadza nas do Serca Chrystusa, który oddał swoje życie z miłości do nas.

W świetle usłyszanej Ewangelii, możemy patrzeć na Maryję jako na wzór wiary. I rozpoznajemy trzy cechy tej wiary: drogę, proroctwo i współczucie.

Przede wszystkim, wiara Maryi jest wiarą, która wyrusza w drogę. Młoda dziewczyna z Nazaretu, skoro tylko przyjęła zwiastowanie Anioła, „poszła w góry” (Łk 1, 39), aby odwiedzić i pomóc swojej kuzynce Elżbiecie. Nie uważała za przywilej tego, że została powołana, by stać się Matką Zbawiciela; nie zatraciła prostej radości w pokorze, dlatego, że nawiedził Ją Anioł; nie zamknęła się w kontemplacji samej siebie, w czterech ścianach swego domu. Przeciwnie, Ona żyła tym otrzymanym darem jako misją do spełnienia; czuła potrzebę otwarcia drzwi i wyjścia z domu; dała swoje życie i ciało na służbę niecierpliwości, z jaką Bóg chce dotrzeć do wszystkich ludzi, aby ich zbawić swoją miłością. Dlatego właśnie Maryja wyruszyła w drogę: wolała niepewność podróży od wygody swoich przyzwyczajeń, trud drogi od stabilności domu, od pewności spokojnej religijności – ryzyko wiary, która się angażuje, stając się darem miłości dla innych.

Także dzisiejsza Ewangelia ukazuje nam Maryję w drodze: do Jerozolimy, gdzie wraz z Józefem, swoim oblubieńcem przedstawia Jezusa w świątyni. Całe Jej życie będzie wędrówką za Synem, jako pierwszej uczennicy, aż po Kalwarię, do stóp krzyża. Maryja jest zawsze w drodze.

Zatem Maryja Dziewica jest wzorem wiary narodu słowackiego: wiary, która wyrusza w drogę, zawsze ożywiana prostą i szczerą pobożnością, zawsze pielgrzymująca w poszukiwaniu Pana. I także wy, idąc, przezwyciężacie pokusę wiary statycznej, zadowalającej się jakimś obrzędem lub dawną tradycją, wychodzicie natomiast ze swoich ograniczeń, nosicie w plecakach wasze radości i smutki, i czynicie z życia pielgrzymkę miłości do Boga i do braci. Dziękuję za to świadectwo! I proszę, bądźcie zawsze w drodze!

Chciałbym coś jeszcze dodać: powiedziałem „nie zatrzymujcie się”. Lecz kiedy Kościół staje w miejscu, zaczyna chorować, kiedy biskupi zatrzymują się osłabiają Kościół, kiedy zatrzymują się księża, osłabiają lud Boży.

Wiara Maryi jest również wiarą proroczą. Już poprzez samo swoje życie młoda dziewczyna z Nazaretu jest proroctwem dzieła Boga w historii, Jego miłosiernego działania, które obala logikę świata, wywyższając pokornych, a poniżając pysznych (por. Łk 1, 52). Reprezentując wszystkich „ubogich Jahwe”, którzy wołają do Boga i oczekują przyjścia Mesjasza, Maryja jest Córą Syjonu zapowiadaną przez proroków Izraela (por. So 3, 14-18), Dziewicą, która pocznie Boga z nami, Emmanuela (por. Iz 7, 14). Jako Niepokalana Dziewica, Maryja jest ikoną naszego powołania: tak jak Ona, jesteśmy powołani, aby być świętymi i niepokalanymi w miłości (por. Ef 1, 4), stając się obrazem Chrystusa.

W Maryi osiąga swój szczyt proroctwo Izraela, ponieważ nosi Ona w swoim łonie Słowo Boga, które stało się ciałem, Jezusa. Ona w pełni i ostatecznie realizuje Boży plan. Symeon mówi o Nim do Jego Matki: „Oto Ten przeznaczony jest na upadek i na powstanie wielu w Izraelu, i na znak, któremu sprzeciwiać się będą” (Łk 2, 34).

Nie zapominajmy o tym: nie można sprowadzać wiary do cukru osładzającego życie. Jezus jest znakiem sprzeciwu. Przyszedł, aby przynieść światło tam, gdzie panuje ciemność, wydobyć ciemność na światło dzienne i zmusić ją do poddania się. Dlatego ciemności zawsze walczą przeciwko Niemu. Ten, kto przyjmuje Chrystusa i otwiera się na Niego, odżywa; kto odrzuca Go, zamyka się w ciemnościach i niszczy samego siebie. Jezus powiedział swoim uczniom, że nie przyszedł przynieść pokoju, lecz miecz (por. Mt 10, 34): istotnie Jego Słowo, jak miecz obosieczny, wkracza w nasze życie i oddziela światło od ciemności, żądając od nas wyboru. Stając przed Jezusem nie możemy pozostać letnimi, „być trochę tu, trochę tam”. Przyjąć Go to znaczy zgodzić się na to, że On wydobędzie na światło dzienne moje sprzeczności, moje bożki, podszepty zła; i że stanie się dla mnie zmartwychwstaniem, Tym, który zawsze mnie podnosi, który bierze mnie za rękę i sprawia, że zaczynam od nowa, zawsze mnie podnosi.

I właśnie tych proroków potrzebuje dziś Słowacja, wy biskupi bądźcie prorokami, idącymi tą drogą. Nie chodzi o bycie wrogimi wobec świata, ale o bycie „znakami sprzeciwu” w świecie. Chrześcijanami, którzy potrafią swoim życiem ukazać piękno Ewangelii. Chrześcijanami, którzy krzewią dialog tam, gdzie stanowiska stają się nieprzejednane; którzy sprawiają, że życie braterskie jaśnieje tam, gdzie społeczeństwo jest często podzielone i wrogie; którzy roztaczają dobrą woń gościnności i solidarności tam, gdzie często dominuje egoizm osobisty i zbiorowy; którzy chronią i zachowują życie tam, gdzie panuje logika śmierci.

Maryja wyrusza w drogę, Maryja jest Matką proroctwa i wreszcie, Maryja jest Matką współczucia. Jej wiara jest współczująca. Ta, która nazywała siebie „służebnicą Pańską” (por. Łk 1, 38) i która z matczyną troską martwiła się o to, aby na uczcie weselnej w Kanie nie zabrakło wina (por. J 2, 1-12), dzieliła ze swoim Synem misję zbawienia, aż do stóp krzyża. W tym momencie, w rozdzierającym bólu przeżywanym na Kalwarii, zrozumiała proroctwo Symeona: „A Twoją duszę miecz przeniknie” (Łk 2, 35). Cierpienie umierającego Syna, który wziął na siebie grzechy i cierpienia ludzkości, przeszyło także Ją. Jezus, dręczony na ciele, Mąż boleści, oszpecony przez zło (por. Iz 53, 3); Maryja, dręczona na duszy, współczująca Matka, która zbiera nasze łzy i jednocześnie pociesza nas, wskazując nam ostateczne zwycięstwo w Chrystusie.

A Maryja Bolesna, pod krzyżem, po prostu trwa. Stoi pod krzyżem. Nie ucieka, nie próbuje się ratować, nie używa ludzkich środków i duchowych znieczulaczy, by uciec od cierpienia. To jest dowód współczucia: trwać pod krzyżem. Pozostając z twarzą naznaczoną łzami, ale z wiarą Tej, która wie, że w Jej Synu Bóg przekształca cierpienie i pokonuje śmierć.

I my także, wpatrując się w Dziewicę Matkę Bolesną, otwieramy się na wiarę, która staje się współczuciem, która staje się dzieleniem życia z tymi, którzy są zranieni, którzy cierpią i którzy są zmuszeni nieść na swoich ramionach ciężkie krzyże. Bracia i siostry, wiara, która nie pozostaje abstrakcyjna, ale sprawia, że wchodzimy w ciało i czyni nas solidarnymi z tymi, którzy są w potrzebie. Ta wiara, w stylu Boga, pokornie i bez rozgłosu, podnosi cierpienie świata i zrasza zbawieniem bruzdy historii.

Drodzy bracia i siostry, niech Pan zachowa w was zawsze zachwyt i wdzięczność za dar wiary! I niech Najświętsza Maryja Panna wyjedna wam łaskę, aby wasza wiara była zawsze w drodze, aby miała tchnienie proroctwa i aby była wiarą bogatą we współczucie.

Za: www.ekai.pl

Wpisy powiązane

Od niekatoliczki do założycielki pierwszego katolickiego klasztoru w Etiopii

Redemptoryści – Villa Ángela: to już 730 dni, ponad 17,5 tys. godzin, nieustannej adoracji Najświętszego Sakramentu

Franciszkanie: Spotkanie roczne misji w Ekwadorze