Papież Franciszek w Kazachstanie przywraca nadzieję pokoju

Po trudnym czasie pandemii, zeszłorocznych zamieszek oraz obecnie trwającej wojny, wizyta Papieża Franciszka w Kazachstanie jest bardzo wyczekiwana. Ojciec Święty, jako głowa Kościoła katolickiego, przynosi nadzieję pokoju i orędzie jedności opartej na wzajemnym szacunku wyznawców różnych religii – mówi w rozmowie z PolskiFR pracująca w Kazachstanie elżbietanka s. Zyta Guz. Wizyta Ojca Świętego w Kazachstanie potrwa do 15 września. Jest to 38. podróż zagraniczna papieża Franciszka.

Jak podkreśla polska elżbietanka s. Zyta Guz w kraju, który zamieszkuje 130 narodowości, zwierzchnik Kościoła katolickiego cieszy się powszechnym szacunkiem. Wciąż żywa w pamięci Kazachów jest pielgrzymka św. Jana Pawła II, która miała miejsce w 2001 r., a której owocem jest rozpoczynający się dziś, 14 września, VII Kongres Religii Światowych i Tradycyjnych. W wygłoszonej wówczas homilii Ojciec Święty wezwał Kazachstan, by „stał się mostem między kontynentami, krajami, religiami i kulturami”. Słowa te były inspiracją, którą podjął ówczesny prezydent Nursułtan Nazarbajew organizując w stolicy państwa w 2003 r. pierwszy Kongres Religii Światowych i Tradycyjnych, który stał się przestrzenią dialogu międzyreligijnego.

Wspominając to wydarzenie s. Guz podkreśla niezwykłe miejsce, jakie spotkanie to oraz osoba św. Jana Pawła II, zajęły w historii współczesnego Kazachstanu. „W zeszłym roku Kościół w Kazachstanie przeżywał 20. rocznicę wizyty św. Jana Pawła II. W miejscach, które Ojciec Święty odwiedził i w których się modlił, zorganizowano niezwykłe obchody rocznicowe w celu uczczenia tego wydarzenia. Widać było wielki szacunek władz do Jana Pawła II. Dziś też jest to widoczne. Wszyscy czekają z wielką nadzieją na spotkanie z Papieżem Franciszkiem” – podkreśla siostra Guz. 

Elżbietanka s. Zyta Guz w Administraturze Apostolskiej w Atyrau pracuje od 2008 r. Choć początkowo miała jechać do Afganistanu, ze względu na potrzebę, która się pojawiła trafiła Atyrau leżącego w zachodnim Kazachstanie. Jak podkreśla siostra Guz pierwszą rzeczą, która najbardziej ją zaskoczyła był pustka w kościele oraz to, że nikt na nią nie czekał. Z czasem zaczęli pojawiać się ludzie, bardziej z ciekawości niż ze względu na wiarę. 

„Na początku na ulicy ludzie mylili nas z muzułmankami. Zaczepiali nas, byli ciekawi, kim jesteśmy. Z czasem zaczęli przychodzić na przykościelny plac zabaw, zaczęli przyprowadzać dzieci do świetlicy na prowadzone przez nas zajęcia plastyczne. Zaczęliśmy poznawać rodziców, którzy opowiadali nam swoje historie. Na przestrzeni tych 15 lat, kościół zaczął się zapełniać. Dzieci, które wtedy przychodziły grać w piłkę, dziś się pobierają i chrzczą swoje dzieci. Z naszej parafii są również dwa powołania kapłańskie. Jeden z chłopców, Sasza, marianin, za kilka dni w Karagandzie przyjmie święcenia kapłańskie” – opowiada elżbietanka. 

Pytana o to, jak to się stało, że do Kościoła zaczęli przychodzić ludzie, podkreśla, że „w takiej zwykłej codzienności najważniejsze jest to, żeby być, być blisko tych, którzy szukają pomocy. Jeżeli troszczymy się o innych, to z czasem otwieramy się na siebie i zaczynamy sobie ufać. Chcemy, by inni w naszej postawie otwartości zobaczyli, że Kościół otwarty jest dla wszystkich” – wyjaśnia.

Na co dzień siostry elżbietanki prowadzą przy kościele katechizację dzieci, młodzieży i dorosłych, uczą grać na gitarze, prowadzą zajęcia kulinarne i plastyczne, a także organizują wyjazdy wakacyjne. Najbardziej jednak w ich charyzmat wpisana jest pomoc ubogim. „Pomagamy wszystkim. Tym, którzy żyją na ulicy, osobom starszym i samotnym. Chodzimy tam, gdzie nikt nie chce iść. Czasem pozwolić drugiemu się wykąpać, dać mu czyste rzeczy, jedzenie, a przede wszystkim wysłuchać, to tak jakby przywrócić mu godność. Zobaczyć w nim człowieka” – podkreśliła s. Żyta Guz. 

„Jest nam trudno pomagać, często brakuje środków, nigdy ich nie jest za dużo. Ludzie przychodzą z całego miasta mówiąc, że ktoś im powiedział, że tu, niedaleko Szpitala Dziecięcego, w Awangardzie, na pewno otrzymają pomoc. Niekiedy wystarczy rozmowa, modlitwa, wsparcie. Czasem szukamy pomocy gdzieś dalej. Dzielimy się tym, co mamy” – opowiada elżbietanka. 

Mówiąc o Kazachstanie s. Guz podkreśla, że choć przyjechała tu wraz ze współsiostrami nawracać innych, stało się coś odwrotnego. „ To Kazachstan nas nawraca. Przyjeżdżamy ewangelizować, a tak naprawdę sami jesteśmy ewangelizowani. Tu zmienia się nasze serce. Ta obecność mnie zmieniła. Żyć Ewangelią, być dla drugich, tak niewiele potrzeba” – dodaje s. Zyta Guz. 

Siostry Elżbietanki wraz z grupą parafian wezmą udział w dwudniowym spotkaniu z Papieżem Franciszkiem w stolicy Kazachstanu w Nur-Sultanie. Dzisiaj, 14 września Ojciec Święty będzie przewodniczył uroczystej Mszy Świętej, podczas której zawierzy Kościół w Kazachstanie i całej Azji Centralnej Matce Bożej oraz poświęci ikonę Matki Wielkiego Stepu. Na jutro w katedrze Matki Bożej Nieustającej Pomocy zaplanowane zostało spotkanie z duchowieństwem, siostrami zakonnymi i przedstawicielami wiernych świeckich.

Za: www.gosc.pl

Wpisy powiązane

Ks. Leszek Kryża SChr: Jeździmy na Ukrainę by pokazać, że zgodnie z apelami Papieża Franciszka – nie zapominamy o wojnie

Biskup Augsburga nowym przewodniczącym Rady Fundacji Maksymiliana Kolbego

Misja sióstr na Ukrainie: życie charyzmatem pośród wyzwań naszych czasów