Obojętność jest największym zgorszeniem. 3 lekcje Adolfo Nicolása SJ

Największym wrogiem Kościoła jest obojętność wobec zła, nie da się zmienić świata bez wewnętrznej przemiany każdego człowieka, a kryzysu nie można przezwyciężyć w pojedynkę – taki testament odczytałem z nauk dopiero co zmarłego ojca Adolfo Nicolása SJ.

Były generał jezuitów, odwiedził w 2012 roku Polskę. Rozmawiał wtedy długo z polskimi jezuitami zaangażowanymi w posługę rekolekcji ignacjańskich. Zwrócił uwagę, że “obecna sytuacja w Europie jest bardzo podobna do tej w czasach Ignacego. Kościół był wówczas w bardzo trudnym położeniu, w o wiele trudniejszej sytuacji niż dzisiaj”.

Prawdziwe przemiany są wewnętrzne

Gdy po raz kolejny przeczytałem te słowa, spisane z jego ówczesnej wypowiedzi, uświadomiłem sobie, że podobnie jak dzisiaj, Kościół mierzył się wtedy ze wstydem z powodu niemoralnego prowadzenia się osób duchownych. Podobnie jak dzisiaj grasowały wilki w sutannach, było wielu ludzi rozczarowanych hierarchią Kościoła i pogubionych, ale było też wielu głodnych pogłębienia wiary i pragnących żyć Ewangelią. Do wielu z nich kierowali jezuici propozycję ignacjańskich rekolekcji i to działało. Ćwiczenia duchowe wydobywały z człowieka tę wewnętrzną duchową siłę, która potrafiła uczynić kryzys okazją do rozwoju.

“Europa nie straciła Chrystusa – mówił przed osiemnastu laty były generał jezuitów – bo Chrystus nie stracił Europy, lecz stała się niewrażliwa”. Ćwiczenia duchowe – według ojca Nicolása – należy zaczynać od otwierania ludzi na wewnętrzną wrażliwość.

Nic czysto zewnętrznego nie jest w stanie kogokolwiek zmienić. Prawdziwe procesy przemiany są wewnętrzne – podkreślał w jednym z wywiadów. 

Młodzi ludzie nie gorszą się skandalami

Jak zachęcić do duchowego rozwoju młodych ludzi zniechęconych do Kościoła wieloma skandalami w środowisku duchownych? Takie pytanie padło w 2012 roku podczas spotkania ojca Nicolása z polskimi jezuitami odpowiedzialnymi za duszpasterstwa akademickie.

Zdaniem ojca Nicolása „to nie skandale tak odpychają młodych ludzi. Nie same skandale. To, co ich odrzuca, to niestosowność działań kościoła. Sposoby postępowania niektórych władz kościelnych wobec zaistniałych skandali. Oni nie są zgorszeni wiedząc, że niektórzy kapłani są słabi. Nie tylko słabi, wręcz chorzy. To nie gorszy młodych ludzi. To, co naprawdę gorszy, to fakt, że przełożeni nie zapewniają ochrony wspólnocie. […] Oni są zgorszeni postawą przełożonych, a nie ludzką słabością”.

Gdy krzywdzone są dzieci, gdy wojna i głód zabijają najuboższych i wielcy tego świata niszczą środowisko naturalne, by mieć więcej i pławić się w luksusie, to najgorsze jest milczenie tych, którzy pretendują do bycia pasterzami i ojcami duchownymi. Tego młodzież nie jest w stanie zrozumieć, zaakceptować, a często nawet nie jest w stanie wybaczyć.  

Autentyczna wspólnota jest odpowiedzią na kryzys

W homilii we wspomnienie św. Ignacego w 2012 roku Adolfo Nicolás przypomniał, że Jezus nie obiecuje, że wszystko będzie łatwe.

„Przesłanie Jezusa brzmi: aby wszyscy mogli żyć, musimy się dzielić”, a my „mamy taką słabość, taką skłonność do sukcesu, do zmierzania wzwyż”. Jezus „nie mówi nam, że wszystkie nasze sny są dobre, lecz zaprasza do życia we wspólnocie, do komunii, gdzie wszyscy znajdują dom, gościnność, życie, hojność, przyjaźń, rodzinę. Wszystko to staje się trudne właśnie w obliczu kryzysu. Kryzys czyni trudnymi wszystkie te rzeczy, a Jezus właśnie do nich nas zaprasza. Wierzę, że wspomnienie św. Ignacego, które dzisiaj wspólnie obchodzimy wiele nas uczy, gdyż kryzys nie był nigdy dla św. Ignacego przekleństwem. Kryzys to moment, w którym można usłyszeć głos Pana. Kryzys zmusza do dyskusji i do kwestionowania tego, co uważamy za normalne, za zwykłe. I dlatego zaczynamy szukać czegoś głębszego, bardziej ewangelicznego, bliższego naszemu sercu. Być może właśnie to możemy odkryć teraz. Dzięki temu, że jest kryzys, możemy odkryć, że istnieje ludzkość i że ta ludzkość jest naszą rodziną”.

Niech te trzy krótkie refleksje, które na szybko spisałem tuż po śmierci człowieka, który przez osiem lat kierował zakonem, który stał się moją najbliższą rodziną, będą moim „dziękuję” i moim „postaram się sprostać zadaniu” wypowiedzianym może zbyt późno.

Za: www.deon.pl

Wpisy powiązane

Rzym: kończy się diecezjalna faza procesu beatyfikacyjnego byłego generała jezuitów

Brazylia: doceniono wkład polskich franciszkanów w ewangelizację

Pierwsza wspólnota zakonna na świecie, której patronują męczennicy z Pariacoto