Wraz z Albino przeżywaliśmy w tych dniach prawdziwe przygody. Połowę z 140 kilometrów, które przebiegłem w Gwinei Bissau, przebiegliśmy razem. Albino spotkałam w czasie mojego pierwszego tygodnia pobytu w Afryce. Ma 23 lata, szczery szeroki uśmiech i wygląd, który skrywa jego historię. On również ma wielu przyjaciół, uśmiecha się i macha im na przywitanie. Jest dumny z tego, że biega, i „popisuje się” tym, że biały człowiek biegnie z nim. Wychował się bez ojca i matki; zajmował się wieloma rzeczami. Obecnie jest portierem i dozorcą domu misyjnego w Antula. Hoduje fasolę, cukinię, arbuzy, kukurydzę i inne warzywa w ogrodzie, otwiera i zamyka bramę kiedy ludzie przyjeżdżają, sprząta i przycina trawę i chwasty. W czasie tych kilometrów, które przebiegliśmy rozmawialiśmy po angielsku, ponieważ znajomość angielskiego pozwoliłaby mu na uzyskanie lepszego statusu społecznego.
Na moją prośbę, pewnego dnia biegliśmy kilka mil po brudnej drodze i wbiegliśmy na wzgórze za Antula. Jest tam cmentarz miejski.
Kilka kilometrów przedtem jest mała dzielnica mieszkań budowanych przez Chińczyków, które teraz są zamieszkałe przez weteranów wojny. Ponieważ zbliżaliśmy się do cmentarza, zdawałem sobie sprawę z tego, że może czuć pewien dyskomfort, a nawet żal; miejsce to na pewno przypomina mu jego rodziców. Rzeczywiście był milczący.
Albino zawsze biegał bez odpowiednich butów i bez skarpetek. Kiedy rozstawaliśmy się, dałem mu moje buty do biegania. Są dość stare, dlatego dobrze je wyczyściłem. Może jeszcze w nich pobiegać wiele kilometrów, zanim się rozpadną. Albino był szczęśliwy. Objęliśmy się. (http://pasqualecastrilli.blogspot.it/)
Za: www.oblaci.pl