O. Ripamonti o tragedii uchodźców: powiedzmy dość retoryce inwazji

Mija drugi dzień od tragedii uchodźców płynących do Europy z Turcji. W wyniku zatonięcia łodzi przewożącej ok. 80 osób, zaginęło 50 z nich, a 30 udało się uratować. „Nie zmienia się konieczność znalezienia skutecznych rozwiązań problemu migracji” – powiedział Radiu Watykańskiemu o. Camillo Ripamonti, dyrektor Centrum Astalli, organizacji pomagającej uchodźcom we Włoszech.

Każdego lata wzrasta liczba migrantów lądujących na europejskich wybrzeżach, ale jednocześnie więcej jest katastrof statków i ofiar. Tym razem, łódź z migrantami pochodzącymi głównie z Iraku, Iranu i Afganistanu, którzy planowali dostać się do Włoch, rozbiła się niedaleko wysp Rodos, Karpathos i Krety. Grecka straż przybrzeżna przeprowadziła akcję ratowniczą, nadal trwają poszukiwania zaginionych.

Obok przeprawy morskiej z Afryki na Lampedusą i Sycylię, szlak z Turcji do Grecji jest jednym najczęstszych, na których tracą życie uciekający przed nędzą i wojnami. Według danych Międzynarodowej Organizacji ds. Migracji, od stycznia tego roku we wschodniej części Morza Śródziemnego zginęły 64 osoby.

Jak stwierdza o. Ripamonti, w przypadku uchodźców nadal często powtarza się następujący scenariusz: są oni ratowani na morzu, przyjmowani w nowym kraju, a następnie czeka ich repatriacja lub pobyt tam, gdzie przybyli, jednak bez perspektyw na przyszłość. Konieczna jest zmiana systemowego podejścia do migrantów.

„Nadszedł czas, aby nie traktować migracji jako wyjątkowego wydarzenia, ale uświadomić sobie, że jest ona zjawiskiem strukturalnym. Nie można pozostawić tego poszczególnym państwom, ale trzeba się tym zająć jako cała Europa i rozdzielić odpowiedzialność. Nadal brak świadomości i woli politycznej, by uznać, że zjawisko migracji składa się z kilku części: wyjazdu ludzi, a zatem konieczności zapewnienia bezpieczeństwa podróży; następnie, gdy dotrą na miejsce, również procesów towarzyszenia i integracji na miejscu. Kryzys, taki jak obecnie na Ukrainie pokazuje, że ciągle musimy zwiększać świadomość: w sytuacjach kryzysowych populacje migrantów to ludzie z marginesu, narażeni na największe cierpienie. Mamy zasoby jako Europa, aby poradzić sobie z przepływami migracyjnymi, ale bardzo często retoryka popycha nas do mówienia: nie jesteśmy w stanie ich przyjąć lub musimy odesłać ich do ich krajów, czy też, że musimy bronić się przed inwazjami. Nie ma żadnych inwazji. Są tylko ludzie uciekający i potrzebujący przyjęcia i integracji. Powiedzmy dość tej retoryce, a zajmijmy się problemem integracji, coraz bardziej pluralistycznego społeczeństwa, w którym ludzie, którzy przybywają, muszą się integrować, ale także ci, którzy przyjmują, muszą mieć perspektywę integracyjną” – podkreślił o. Ripamonti.

Marek Krzysztofiak SJ/vaticannews.va / Rzym
KAI

Wpisy powiązane

Indie: 8 milionów pielgrzymów złoży hołd relikwiom misjonarza Azji

Ukraiński jezuita wzywa Europę i Watykan do przemyślenia wojny Rosji z Ukrainą

Generał dominikanów wskazuje na aktualność przesłania Piotra Jerzego Frassatiego