Ks. Lombardi nawiązał do faktu, że aż 15, czyli prawie połowa jej sekcji językowych to takie, które zaczęły emitować do krajów za „żelazną kurtyną” w czasach komunistycznego ucisku. Tę służbę Radia Watykańskiego pełnioną dla uciśnionych narodów jego szef nazwał „chwalebną kartą historii”. Przypomniał, że po obaleniu murów do tych sekcji napłynęła zza dawnej „żelaznej kurtyny” cała „rzeka” dziękczynnych listów. Sam tylko program ukraiński otrzymał ich w ciągu jednego roku 40 tys., czyli ponad sto dziennie.
Na początku lat 90. – zauważył ks. Lombardi – zaczęto jednak mówić: Skoro komunizm upadł, po co jeszcze nadawać dla Wschodniej Europy? Państwa zachodnie zamykały swoje programy radiowe dla tych krajów, bo nie trzeba już było wydawać pieniędzy na walkę z komunizmem, więc i Watykan mógłby zaoszczędzić. „Kiedy słyszałem takie gadanie, byłem wściekły – powiedział dyrektor naszej rozgłośni. – Owszem, wspieraliśmy Kościoły podczas komunistycznego prześladowania, a ono się teraz skończyło. Ale czy mówiliśmy do tych Kościołów tylko po to, żeby zwalczać komunizm? Teraz chodziło o ich przejście do życia w wolności i nieznanej dotąd demokracji, kiedy miejsce wojującego ateizmu komunistycznego zajęły podstępne pokusy materializmu społeczeństw goniących za dobrobytem. Teraz, gdy Papież Wojtyła pytał narody Wschodniej Europy, co robią z tą tak upragnioną wolnością, nasza misja bynajmniej się nie zakończyła” – podkreślił dyrektor Radia Watykańskiego.
ak/ rv