„Kościół czasami reaguje bardzo wrażliwie na krytykę” – stwierdził ojciec Anselm Grün w podcaście „himmelklar”. Niemiecki benedyktyn jest jednym z największych chrześcijańskich kaznodziejów naszych czasów. Jego książki sprzedają się w milionach egzemplarzy.
W podcaście zamieszczonym na niemieckojęzycznych portalach internetowych katholisch.de i domradio.de o. Grün odparł zarzut, jaki niekiedy mu się stawia, że uprawia swego rodzaju „teologię przytulania”.
„Jezus może również wypowiadać ostre słowa, ale zawsze mają one na celu otwarcie naszych oczu. Myślę, że ja również poważnie traktuję ostre słowa Jezusa. Ale zawsze w taki sposób, że można nimi żyć. Na przykład te słowa: „Błogosławcie tych, którzy was prześladują” (Łk 6:28). Niektórzy uważają, że to nierealne. Ale ja wykonuję bardzo konkretne ćwiczenie: po prostu wybieram kogoś, kto mnie skrzywdził i błogosławię go” – stwierdził zakonnik.
Przytoczył historię pewnej kobiety, która powiedziała mu kiedyś, że nie może tego zrobić, ponieważ ta osoba bardzo ją zraniła. „Powiedziałem: Po prostu spróbuj. I wtedy miała dobre doświadczenie. Błogosławieństwo było jak tarcza, która chroniła ją przed zranieniem drugiej osoby, a ona wyszła z roli ofiary” – zaznaczył o. Grün.
Zwrócił uwagę, że dla niego ważne jest to, że surowe słowa Jezusa są również słowami życia. „Już św. Augustyn mówi: `Słowo Boże jest wrogiem twojej woli, dopóki nie stanie się sprawcą twojego zbawienia. Dopóki jesteś swoim własnym wrogiem, słowo Boże jest również twoim wrogiem. Bądź swoim przyjacielem, a słowo Boże będzie z tobą w harmonii”. Mówił o tym już św. Augustyn, któremu również zarzuca się, że jest bardzo surowy” – przypomniał o. Grün i dodał: „Ale jeśli jestem w harmonii z samym sobą, słowo Boże również będzie w harmonii ze mną. Ono chce mnie prowadzić do mojej prawdziwej natury, a nie coś mi narzucać”.
Na pytanie: „Czy jest to coś, czego Kościół może się od niego nauczyć?”, o. Grün odpowiedział: „Myślę, że tak. Kościół czasami reaguje bardzo wrażliwie na krytykę. Nie ma też sensu się usprawiedliwiać. Łatwo jest zdać sobie sprawę, że ludzie czasami coś na nam przypisują. Mnie też coś przypisują. Fani stawiają mnie na piedestale. Dla innych jestem przeciwieństwem. Zawsze trzeba się temu przyjrzeć: Kim jestem, a co jest projekcją innych.
Daje mu to nadzieję, że pomimo wszystkich kryzysów, w historii Kościoła zawsze były „nowe początki”. „Wierzę, że Bóg nie opuści Kościoła i nie opuści świata. To nie tylko nadzieja dla Kościoła, ale także dla świata – że świat jest w rękach Boga i że ma On zdolność do ciągłego wprowadzania nowych początków, nawet poprzez kryzysy i wojny” – powiedział benedyktyn.
tom/KAI