Jak informuje w liście opublikowanym na stronie na stronie www.misjesalezjanie.pl zakonnik, zakażonych jest już 100 tys. osób, a prawie 13 tys. zmarło. Według miejscowej prasy liczby mogą być kilkukrotnie wyższe. – Ostatnie oficjalne prognozy zapowiadają, że do września w całym państwie liczba zakażeń przekroczy milion, a do końca roku będzie przynajmniej trzykrotnie wyższa. Możemy sobie tylko wyobrazić ilość zgonów, która już w tym momencie oscyluje w okolicach 12% – pisze.
Salezjanin wskazuje, że najtrudniejsza sytuacja dotyczy stolicy, która boryka się z przeciążeniem szpitali oraz z niewydolnością zakładów pogrzebowych i krematoriów. – Nastroje w społeczeństwie także zaczynają przybierać bardzo negatywny i nerwowy charakter. Z jednej strony wszyscy chcieliby wrócić do pracy i zajęć, z drugiej to zdecydowanie pogorszy sytuację służby zdrowia, a ta już teraz sobie nie radzi – relacjonuje.
Misjonarz pozytywnie ocenia inicjatywy pomocowe w całym kraju, które działają prężnie. – Zbiórki żywności i leków są teraz codziennością i w zasadzie tylko to pozwala wielu rodzinom oraz osobom samotnym przetrwać ten czas. Dla nas, salezjanów, to czas intensywnej pracy na rzecz wspólnot skupionych wokół naszych dzieł. Ciągle brakuje wszystkiego – opisuje.
Zwraca przy tym uwagę, że trudna sytuacja dotyka bezpośrednio wspólnoty salezjanów, które nie są w stanie zapewnić pomocy podopiecznym, ale także sobie samym. – Kłopoty finansowe sprawiają, że musimy zwalniać naszych pracowników, prosić o odraczanie opłat za prąd, wodę, gaz. Do tego dochodzą trudności natury prawnej w poszczególnych stanach. Na przykład rząd Stanu Puebla wprowadził w maju ustawę dotyczącą ratowania państwowej edukacji. Według tej ustawy rząd ma teoretycznie prawo „wywłaszczyć” szkoły niepubliczne, aby ratować te publiczne – przedstawia.
To może doprowadzić do tego, że salezjanie utracą swoje szkoły, budynki i mienia, bo prowadzone przez nich placówki są niepubliczne. – Modlimy się, aby tak się jednak nie stało, choć współbracia Meksykanie mówią, że takie przypadki miały już miejsce w historii więc i teraz mogą się powtórzyć – pisze br. Marcisz.
Dodaje, że wciąż wspierają osoby, które z powodu pandemii tracą swoich najbliższych. – Niestety władze nie pozwalają na sprawowanie pogrzebu osób zmarłych na COVID-19, nie wydają ciał. Często piszą do nas młodzi ludzie, proszą o modlitwę za swoich bliskich, którzy są w szpitalu, albo nie zostali do szpitala przyjęci ze względu na brak miejsc i przechodzą chorobę w domowej izolacji. Tych wiadomości jest tak wiele, że często nawet trudno je wszystkie złożyć razem – podkreśla.
Zakonnik przyznaje, że Bóg w tych trudnych czasach jednak nie opuszcza ludzi i bardzo istotną rolę odgrywają tworzone kręgi modlitwy w portalach społecznościowych. Również salezjanie gromadzą każdego dnia ponad sto młodych osób na jednej z platform do rozmów grupowych.
– Odmawiamy różaniec, adorujemy Najświętszy Sakrament, prosimy Boga o pomoc o ludzi, z którymi będziemy mogli dalej pomagać i dzielić się nadzieją. Potrzeba nam także Waszej modlitwy, o nią proszę, o nią błagam! Nie mamy nic poza pracą i modlitwą. Tyle musi wystarczyć – podsumowuje swój list br. Marcisz.
Za: www.ekai.pl