Mija 25 lat od zamordowania trapistów z Tibhirine

W tych dniach mija 25 lat od uprowadzenia i zamordowania siedmiu francuskich trapistów z klasztoru Notre Dame de l’Atlas w Tibhirine około 100 km na południe od Algieru.

W nocy z 26 na 27 marca 1996 porwali ich członkowie tzw. Islamskiej Grupy Zbrojnej (GIA). Islamski Front Wyzwolenia, walczący wówczas o muzułmański charakter Algierii, odciął się od działań grupy, twierdząc przy tym, że jej członkowie są manipulowani przez służby bezpieczeństwa. Zakonnicy byli w wieku 45-80 lat.

Niewielka wspólnota francuskich trapistów żyła w klasztorze na północy kraju, w okolicy zamieszkanej w większości przez muzułmanów. Mieszkańcy okolicznych wiosek przychodzili do lekarza, brata Luki, korzystali też z pomocy innych braci, np. w korespondencji z władzami i urzędami. Ale wszyscy niechętnie widzieli obcych. W niedługim czasie islamiści zaczęli domagać się od wszystkich cudzoziemców opuszczenia tych okolic i swoje żądanie popierali czynami. Po brutalnym zamordowaniu grupy chorwackich robotników także mnisi z Tibhirine stanęli wobec problemu: zostać czy odejść?

Bracia w dialogu

Na ich decyzję pozostania na miejscu wpłynęło ich przekonanie, że są braćmi w dialogu między chrześcijaństwem a islamem. W latach 1830-1962 Algieria była kolonią francuską, terenem misyjnym, a późniejszy jej “rozwód” z byłą metropolią był bardzo burzliwy. Zakonnicy pragnęli pomóc leczyć rany, żyć w pokoju. Postanowili zostać, aby mieszkańcy wsi nie byli wydani na pastwę islamistów.

W Boże Narodzenie 1995 na żądanie terrorystów mnisi zaopiekowali się ich rannym towarzyszem broni. W trzy miesiące później islamiści wrócili i w nocy z 27 na 28 marca 1996 porwali z klasztoru siedmiu zakonników. Do zbrodni przyznała się niewielka grupa terrorystyczna, domagająca się uwolnienia jednego ze swych przywódców.

Do dziś nie wiadomo, co stało się z ciałami

W dwa miesiące później – 30 maja znaleziono odcięte głowy zakonników, do dziś natomiast nie wiadomo, gdzie są ich ciała. Nadal też nie ma pewności, czy trapiści zginęli rzeczywiście z rąk ich porywaczy czy może zbrodnia była dziełem algierskich wojskowych i służby bezpieczeństwa.

Spośród wszystkich zakonników ocalał tylko jeden – brat Jean-Pierre Schumacher, który pracował w części klasztoru przeznaczonej dla gości, dlatego w nocy, gdy wydarzyła się tragedia, nie było go z innymi mnichami. Ostatni żyjący ze wspólnoty braci ma dziś 97 lat, od dłuższego czasu mieszka w niewielkiej wspólnocie trapistów Midelt w górach Atlasu, niedawno przeszedł infekcję koronawirusa. Podczas wizyty w Maroku w 2019 Franciszek pozdrowił go serdecznie i ucałował jego rękę.

“Ludzie Boga”

Dramat, jaki się rozegrał w Tibhirine, przeniósł na ekrany francuski reżyser Xavier Beauvois. Jego wielokrotnie nagradzany film “Ludzie Boga” z 2010 roku obejrzały miliony widzów na całym świecie, w tym w samej Francji ponad 3 miliony osób; film był wyświetlany również w Polsce. Dzięki temu losy trapistów stały się znane szerszej publiczności.

Na razie nie spełniono zamiaru ponownego sprowadzenia do klasztoru w Tibhirine wspólnoty zakonnej. Taki plan miał w 2015 przewodniczący Regionalnej Konferencji Biskupów Afryki Północnej, metropolita Algieru abp Paul Desfarges. Od tamtego czasu nic nie wiadomo na ten temat. Według arcybiskupa, klasztor nigdy nie był całkowicie opuszczony od czasu zbrodni. Regularnie odwiedzają go księża mieszkający w Algierii. Około 2000 drzew owocowych wokół klasztoru pielęgnowali miejscowi rolnicy. Ale władze algierskie nie wydają się chcieć ani pozwalać na więcej. Tak więc na razie pozostaje pobożnym życzeniem to, co nieznana osoba napisała w 1996 w księdze żałobnej wyłożonej podczas nabożeństwa żałobnego w Paryżu za zamordowanych trapistów: “Można zdeptać siedem kwiatów, ale nie można zapobiec ponownemu rozkwitowi wiosny”.

Zakonnicy z Tibhirine znaleźli się wśród 19 chrześcijan – ofiar terroryzmu w Algierii, beatyfikowanych 8 grudnia 2018. Jednym z nowych błogosławionych był bp Pierre Claverie (1938-96), dominikanin, ordynariusz algierskiego Oranu w latach 1981-96. Wywodził się z rodziny Francuzów mieszkających tam od czterech pokoleń. Był znanym, wybitnym kaznodzieją i rekolekcjonistą. Poniósł śmierć męczeńską wraz ze swym kierowcą, muzułmaninem Mohamedem Bouchikhim, w wyniku wybuchu samochodu-pułapki przed wejściem do domu biskupiego. Uroczystościom beatyfikacyjnym w sanktuarium maryjnym Notre-Dame d’Oran przewodniczył w imieniu papieża prefekt Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych, kard. Angelo Becciu.

Za: www.deon.pl

Wpisy powiązane

Indie: 8 milionów pielgrzymów złoży hołd relikwiom misjonarza Azji

Ukraiński jezuita wzywa Europę i Watykan do przemyślenia wojny Rosji z Ukrainą

Generał dominikanów wskazuje na aktualność przesłania Piotra Jerzego Frassatiego