Bł. Rudolf Acquaviva SJ
Pierwszej grupie wspominanych w lutym świętych i błogosławionych Towarzystwa Jezusowego przewodzi Rudolf Acquaviva, przedstawiciel możnego rodu włoskiego. Święcenia kapłańskie przyjął w Lizbonie w 1578 r. i od razu pożeglował do Goa. Razem z nim na Wschód udali się Michał Ruggiero i Matteo Ricci, przeznaczeni do Chin, oraz Karol Spinola, którego celem była Japonia.
Acquaviva początkowo pracował jako profesor, lecz po roku podjął się misji na dwór Wielkiego Mogoła Akbara, który chętnie przysłuchiwał się dysputom chrześcijan z mahometanami. Religijnie angażować się nie zamierzał. Acquaviva wrócił do Goa, a następnie został wysłany na Salsette – wyspę położoną koło Bombaju. Podczas jednej z wizytacji wyspy, latem 1578 r., grupa misjonarzy została napadnięta przez tubylców. Oprócz przełożonego zginęli jeszcze czterej inni jezuici, Szwajcar Piotr Berno, Kastylijczyk Alfons Pacheco, Portugalczyk Antonio Francisco oraz brat zakonny Franciszek Aranha. Razem z nimi zginęło kilku hinduskich chrześcijan, choć niestety nie doczekali się oni beatyfikacji.
W Indiach zginął również Jan de Britto, Portugalczyk z Lizbony, syn wicekróla Brazylii. W 1662 r. wstąpił do jezuitów i odbył studia filozoficzne w Coimbrze. Święcenia kapłańskie przyjął w 1673 r. i udał się do Goa, gdzie uczył się tamilskiego. Pracował następnie w południowych Indiach, gdzie w nowych i obcych kulturowych realiach starał się nawiązywać kontakt zarówno z braminami, jak i z pariasami. Został uwięziony po raz pierwszy w 1686 r. Torturowany życie zawdzięczał przewrotowi pałacowemu. Na jakiś czas powrócił do Europy, aby przedstawić sprawozdanie z sytuacji chrześcijan w Indiach. Mimo ciężkich przeżyć wrócił do Indii razem z 26 nowymi kandydatami do pracy misyjnej. Pracował wytrwale z coraz większym powodzeniem. Zdobył dla wiary jednego z książąt krwi. Gdy nawrócony książę odesłał od siebie kilka żon, krewny jednej z nich, urażony doznaną zniewagą, uwięził kapłana. Po długich torturach Jan de Britto został ścięty 4 II 1693 r.
Czasy Franciszka Ksawerego
Druga grupa męczenników związana jest z historią misji chrześcijańskiej w Japonii, która bujnie rozwijała się od czasów działalności św. Franciszka Ksawerego. Pierwsza fala prześladowców objęła 26 wyznawców. W 1590 r. jezuici w wyniku zmiany panujących stosunków politycznych zostali skazani na banicję; ich obowiązki starali się przejąć franciszkanie z Filipin, aby nie pozostawić młodego Kościoła bez kapłanów. Aresztowań dokonano w grudniu 1596 r. Objęły one grupę sześciu franciszkanów oraz 17 japońskich chrześcijan, którzy aktywnie uczestniczyli w misji chrystianizacyjnej, podejmując różne pomocnicze posługi.
Wśród aresztowanych znalazł się Jakub Kasai, który porzucił pogańską rodzinę i osiadł u jezuitów w Osace. W więzieniu spotkał dwóch innych chrześcijan: Jana Soan i Pawła Miki. Jan urodził się w chrześcijańskiej rodzinie i uczył się u jezuitów. Przed prześladowaniami schronił się w Nagasaki i tu wstąpił do zakonu. W nowicjacie zaprzyjaźnił się z Pawłem Miki, synem szlachetnej japońskiej rodziny, i podobnie jak on odebrał wykształcenie w jezuickiej szkole. Cieszył się szczególnym zaufaniem przełożonych, którzy poważnie rozważali przyjęcie przez niego święceń kapłańskich (niechętnie udzielano ich tubylcom). Gdy zgoda nadeszła, wybuchły prześladowania. Aresztowany w Kioto został przeniesiony do Nagasaki. Prowincjał jezuitów wyprosił u władz przepustkę dla kapłana Towarzystwa. Dzięki temu mogli oni przyjąć sakramenty, a Jakub i Jan zostali przyjęci do zakonu. 5 II 1597 r. pod miastem ustawiono 26 krzyży, na których zawieszono schwytanych chrześcijan. Paweł wygłosił wspaniałe kazanie o radości płynącej z nadziei zbawienia dla wiernych wyznawców. Opis męczeństwa został przekazany przez naocznego świadka, Ludwika Froisa, portugalskiego jezuitę.
Dwadzieścia lat później kolejne prześladowania ponownie połączyły w męczeństwie franciszkanina i jezuitę: Piotra od Wniebowzięcia, pracującego w okolicach Nagasaki i Jana Chrzciciela Machado, który działał w ukryciu na wyspie Goto. Ścięto ich 22 V 1617 r. Niedługo potem zginęli również w Nagasaki Leonard Kimura, katechista i brat jezuita, duchowy przywódca grupy, oraz Portugalczyk Dominik Jorge, Koreańczyk Kosma Takeia i Japończyk Jan Jaszida Xaum. W tym samym czasie mamy jeszcze jedno szczególnie wstrząsające świadectwo męczeństwa. 10 VIII 1622 r. na wyspie Goto ścięto Augustyna Oto, brata jezuitę, wraz z katechistą Kasprem Kotendą oraz z dwójką nieletnich chrześcijan: Franciszkiem Takwea (12 lat) i Piotrem Kseki (7 lat). Największa, pięćdziesięciotrzyosobowa grupa męczenników zginęła później w Nagasaki. Byli w niej dominikanie, franciszkanie oraz dziewięciu jezuitów. Świadectwo krwi złożyła również liczna grupa jezuickich współpracowników świeckich.
Prześladowania w Japonii trwały jeszcze 10 lat. W 1622 r. zginęło 4 misjonarzy jezuickich, w latach: 1623 – 3, w 1624 – 6, w 1626 – 9, w 1627 – 1, ale z liczną grupą chrześcijan świeckich. Po prześladowaniach 1626-27 misja jezuicka została poważnie przetrzebiona. Towarzystwo ponosiło już tylko nieliczne ofiary. W 1628 r. bestialsko zamęczono Japończyka Michała Nagaszima, brata jezuitę, a w latach trzydziestych schwytano i zgładzono ostatnią grupę męczenników japońskich.
Heroiczna historia Kościoła katolickiego w Azji nie kończy się jednak w pierwszej połowie XVII w. Wśród wspominanych w lutym męczenników są także Jakub Berthieu i Leon Mangin z towarzyszami. Jakub był już kapłanem, kiedy w 1873 r. zdecydował się wstąpić do jezuitów. Dwa lata później wysłano go na Madagaskar. Na wyspie przeżył dwa powstania malgaskie, cudem wielokrotnie uchodził z życiem pośród krwawej wojennej zawieruchy. Schwytany przez przypadkowy patrol powstańczy w styczniu 1896 r., został zamordowany. Misja chrześcijańska, którą prowadził, została rozbita.
Koniec XIX stulecia został przypieczętowany męczeństwem kilku jezuitów w Chinach, Kościół chiński miał wielu swoich męczenników. Obecnie wspominani pochodzą z czasów powstania bokserów (1900). Ponad trzy tysiące chrześcijan zginęło wówczas w pogromach. Udało się spisać imiona tylko 56 osób. Lecz wspominając Leona Mangin, pamiętamy o wszystkich jego towarzyszach. Ojcowie Leon Mangin, Paweł Denn, Remigiusz Isore i Modest Andlauer zginęli, stojąc przy ołtarzu.
Dzisiaj indyjskie prowincje Towarzystwa Jezusowego należą do najbardziej dynamicznie rozwijających się. W Japonii jezuici zdobyli szacunek i poważanie, a w stolicy kraju prowadzą znany uniwersytet. Także Chiny zdają się otwierać na Kościół katolicki. Nie byłoby to możliwe bez wielkiej daniny krwi złożonej przez tak wielu gorliwych misjonarzy.
O. Paweł Szpyrka SJ
Za: www.jezuici.pl