Matka Boża z Lourdes była obecna w życiu św. Maksymiliana. Przykładał on wielką wartość do niektórych objawień Matki Bożej a Lourdes do takich należało.
Jako franciszkanin szczególną wagę przykładał do tych objawień, w których Matka Boża przedstawiała siebie jako Niepokalaną. Uważał, że objawienia Matki Bożej są nie tyle przesłaniem dla nas, ale sposobem na życie. Wcielaniu w życie prawdy o Niepokalanym Poczęciu, św. Maksymilian poświęcił całe swoje życie. W pismach św. Maksymiliana jest ponad 50 odniesień do wydarzeń z Lourdes. Jako młody franciszkanin, podczas siedmioletniego pobytu w Rzymie św. Maksymilian codziennie modlił się przed dużą figurą Niepokalanej z Lourdes, z napisem: „Ja jestem Niepokalane Poczęcie”. Podobnie zresztą było w Niepokalanowie, gdzie w kaplicy od 1929 r. również króluje figura Matki Bożej z Lourdes. Sam dzień wspomnienia objawień z Lourdes, czyli 11 lutego dla świętego był szczególny. W tym dniu co roku odprawiał mszę święta wotywną ku czci Matki Bożej. W niepokalanowskim klasztorze była nawet odmawiana nowenna przed świętem Matko Bożej z Lourdes. Wiele łask otrzymała w tym dniu. 11 lutego 1928 roku w 70 rocznicę objawień w Lourdes otrzymał przychylną decyzję Ministerstwa w sprawie dalszego rozwoju Niepokalanowa (chodziło o zwolnienie klasztoru z podatku od obiektów przemysłowych). 11 lutego tyle, że 1931 roku podjął decyzję o ostatecznym wyborze placu pod budowę Niepokalanowa japońskiego. Tak o swoim zamiarze pisał do ówczesnego Prowincjała: „Wiele placów jest tu do sprzedania, a raczej części gór, bo równego tu niewiele; jutro w dzień Objawienia Niepokalanej w Lourdes myślę zadecydować wybór”. Przykładów można mnożyć.
Uzdrowienie
W okresie studiów w Rzymie w 1914 r. Maksymilian został cudownie uzdrowiony za przyczyna wody z Lourdes. W liście do matki tak sam święty opisuje to wydarzenia: „Nic tak ważnego nie zaszło, chyba to, żem o mało nie utracił (małego, grubego) palca u prawej ręki. Utworzyło mi się tam bowiem coś na kształt wrzodu. Pomimo zabiegów kolegialnego lekarza materia tworzyła się ciągle. W końcu lekarz orzekł, że już kość się psuje; trzeba będzie ją wyskrobać. Usłyszawszy o tym odpowiedziałem, że mam lepsze lekarstwo. Dostałem bowiem od O. Rektora cudowną wodę z Lourdes. Dając mi ją, opowiedział mi O. Rektor historię swego cudownego uzdrowienia […]. Otóż nasz lekarz usłyszawszy, że mam wodę z Lourdes, z radością sam mi ją przyłożył. I cóż się stało? Nazajutrz zamiast operacji i skrobania kości usłyszałem od lekarza szpitalnego, że nie widzi potrzeby i po kilku opatrunkach byłem zdrów. Chwała więc Panu Bogu i cześć Niepokalanej!”. To cudowne uzdrowienie wywarło na młodego zakonnika duży wpływ. Utrata kciuka, mogła być dla młodego kleryka przeszkodą w otrzymaniu święceń kapłańskich.
Kartki z Pamiętnika
W 1917 r. zachorował poważnie na gruźlicę płuc. Jednak choroba została zaleczona a sam święty uważał, że Matka Boża roztacza nad nim szczególną opiekę. Przed wyjazdem na misje na Daleki Wschód święty odbył pielgrzymkę do Lourdes. W jego pamiętniku z 1930 r. czytamy: „30 I Czwartek – Lourdes. Tramwajem 13 do Groty – Msza św. w krypcie przed bocznym ołtarzem – wpisanie do księgi – do Groty; tu miło, deszcz pada wciąż. – Kule świadczą o łaskach udzielonych , a świeca o prośbach zanoszonych […] – cząstka różańca – smutno potem, jak często – wychodzę, deszcz – nie ma gdzie głowy skłonić – przychodzę do „Bureaux”, ale zamiast doktorów zastaję okienka na msze święte, prenumerata tygodnika – zaprenumerowałem […] – smutno tymczasem, biura zamykają, bo dwunasta, więc znowu głodny pod deszcz. Gdzie wstąpić? Jadę tramwajem na stację dowiedzieć się o pociąg: 14.29 ekspres do Bordeaux i trzecia rano w Paryżu – wracam pożegnać Mamusię jakoś ochoczo i wesoło się robi i zarazem myśl, że na misjach często przyjdzie przygnębienie, ale i to potrzebne, bo czegóż ja chcę, czy pociech? […] – Wesoło wracam, napiłem się cudownej wody, palec pod strumień podstawiłem, pożegnałem Mamusię, w duchu poleciłem wszystkich i wszystko, pocałowałem świętą skałę i do widzenia, Mamusiu; nieco pocztówek i tramwajem na stację […]. Pociąg rusza – zaczynam pisać, patrzę, aż tu przed samą Grotą z drugiej strony Gawy pociąg mnie niesie; przerywam pisanie i – jak długo jeszcze Grotę i bazylikę widać – rozmawiam z Mamusią, że cały jestem Jej i duszą , i ciałem. Tymczasem Gawa, wśród której wód i wody z cudownego źródła płyną, aż dotąd towarzyszyła jak wysłaniec Niepokalanej na pożegnanie, teraz i ona się pożegnała. –Jakaż czułość Niepokalanej! Gdybym nie jechał na Bordeaux, nie miałbym tych pociech. – Gdy to piszę, jeszcze żegnają mnie góry, które w swych objęciach piastują tę błogosławioną okolicę i pobielonymi od śniegu szczytami ślą ostatnie pożegnanie […]. Cześć Niepokalanej. Nie spodziewałem się takiego pożegnania, gdym zmoczony, trapiony zmęczeniem, smutnie pod razami kropel deszczu od Groty odchodził. – Ale tak było lepiej. – Jak Niepokalana sobie życzy. – (Aha, gdym tak smutny na stację jechał, przychodzi mi na myśl” «czego ty właściwie chcesz? Mszę św. odprawiłeś w bazylice, u Groty byłeś, więc możesz wracać, ale to tak zimno w duszy wtedy było)»”. Ten pobyt w Lourdes, to osobiste spotkanie syna z Matką.
Warto dodać, że w Pamiętniku święty prawie co roku odnotowuje datę 11 lutego. Zawsze w tym dniu dzieje się coś szczególnego, lub święty czyni coś dla powiększenia chwały Niepokalanej.
Sam święty uczynił datę 11 lutego bardzo ważną dla Rycerstwa Niepokalanej. W tym dniu głosił konferencje do braci i pisał artykuły o tym jak lepiej czcić Niepokalaną. W przedwojennym „Rycerzy Niepokalanej” często można zauważyć nie tylko artykuły opisujące objawienie się Matki Bożej w Lourdes, ale również bieżące wiadomości oraz opisy cudów. O samej wizjonerce, św. Bernadettcie pisze ponad 20 razy i ukazuje ja jako przykład do naśladowania dla współczesnego chrześcijanina. Niech ten dzień będzie dla każdego rycerza Niepokalanej dniem odnowienia swego całkowitego oddania się Maryi i bezgranicznej służby dla Niej.
Teresa M. Michałek