Lwów: w ciągu roku mogą sprawować zaledwie około 390 nabożeństw. Oblaci wciąż nie odzyskali swojej świątyni

W 1962 roku zabytkowy kościół pw. św. Marii Magdaleny we Lwowie został odebrany wiernym i przekazany Politechnice Lwowskiej. Przepiękne wyposażenie świątyni zostało rozgrabione, baptysterium z freskami Jana Henryka Rosena zamieniono na toaletę. Do dziś funkcjonuje tutaj sala organowa, kościół podnajmuje wspólnota katolicka, która może w ciągu roku sprawować zaledwie około 390 nabożeństw.

Rozmowa z proboszczem parafii – o. Dawidem Omiecińskim OMI

P. Gomulak OMI: W niedzielę Trójcy Przenajświętszej dwoje dzieci przyjęło I komunię świętą. Zapytam prowokacyjnie: to dużo czy mało?

D. Omieciński OMI: To wielka radość dla naszej parafii. Cieszy to z wielu powodów. Po pierwsze cała uroczystość odbyła się podczas ukraińskojęzycznej Mszy świętej, co oznacza rozwój młodszej części parafii i pozwala patrzeć w przyszłość. Po drugie z wiadomych przyczyn raduje fakt, że w ogóle można było przygotować dzieci do tak ważnego momentu w ich życiu. I innym, o których będzie jeszcze mowa.

Na pewno na nasze warunki, to mało. Jednak stawiamy na jakość, a nie na ilość. Zazwyczaj do pierwszej komunii świętej przystępowało około dziesięcioro dzieci (na Wielkanoc dwoje dorosłych przyjęło I komunię świętą). Ze względu na dojrzałość rodziców i poczucie odpowiedzialności s. Tadei, która przygotowuje dzieci, czworo z nich nie było gotowych w tym roku przystąpić do sakramentów spowiedzi i komunii świętej. Dlatego te dzieci przystąpią do I komunii świętej w przyszłym roku. I będzie ich już przynajmniej dwa razy więcej.

Jak wygląda duszpasterstwo w parafii?

Proboszczem parafii św. Marii Magdaleny we Lwowie jestem od września 2019 roku, a więc stosunkowo niedawno. Duszpasterstwo w parafii jest bardzo zróżnicowane i nie należy do najprostszych. Większość parafian to Polacy od pokoleń związani ze Lwowem. Z drugiej strony to rozwijająca się część ukraińska parafii. Czuję się trochę jak św. Paweł: dla Żydów Żydem, dla Greków Grekiem… Z jednej strony należy podtrzymywać tradycyjne duszpasterstwo parafialne, szczególnie dla starszej części parafii, która niestety doznała wielu krzywd historycznych. Z drugiej strony to Ukraińcy, często rodziny mieszane (katolicy obrządku wschodniego i łacińskiego, albo prawosławni), które stanowią młodszą część parafii. Można powiedzieć, że głównym celem jest odzyskanie kościoła, który wciąż od 1962 roku pozostaje w rękach władz miasta, a my jesteśmy jedynie podnajemcą (o tym za chwilę). Według mojej oceny w pracy duszpasterskiej w tej lwowskiej parafii jako oblaci realizujemy swój charyzmat: misje trudne, wyjście do ubogich i młodych.

Jako takie najważniejsze cele wyznaczyłem sobie: duszpasterstwo rodzin; młodzieży, szczególnie starszej; być jak najbliżej każdego w kontakcie indywidualnym oraz oczywiście odzyskanie kościoła. Potencjał jest ogromny, są młode rodziny z dziećmi, młodzież szkolna, studenci i młodzież pracująca, małżeństwa i osoby w starszym wieku oraz osoby samotne. Staramy się pomagać najuboższym parafianom: na przykład w operacji, leczeniu czy nawet w opłaceniu usług komunalnych. Tu na Ukrainie, nawet we Lwowie, ludzie są głodni Boga, przez lata Go wyrywano i to nieraz skutecznie. Ta pustka czy ten głód Boga jest olbrzymi. Staramy się na niego odpowiedzieć. Są katechezy dla dorosłych, młodzieży, dzieci. Od 2019 roku staramy się prowadzić cykl kazań katechizmowych w czasie niedzielnych Mszy świętych. To są takie główne cele. Szczególnie ważnym jest przekazanie sensu Kościoła Katolickiego, czyli powszechnego. Przez różne niesprawiedliwości historyczne, często jest niewłaściwe rozumienie Kościoła Katolickiego (specjalnie “katolickiego” piszę z wielkiej litery). Na Wschodzie mocne jest błędne przekonanie o “Kościele polskim”, albo “ukraińskim”, do tego jeszcze dochodzą pewne trudności w relacjach z powodów historycznym. Staramy się przekazać, że Kościół Katolicki to Kościół powszechny: dla każdego, dla każdej kultury, języka i narodu, to wspólnota ochrzczonych, gdzie nie ma już “ani Żyda, ani poganina…”.

Cieszy fakt, iż głód Boga jest i można na niego odpowiedzieć, że przychodzą nowi ludzie, powstają we Lwowie nowe parafie. Jednak są i wielkie trudności. Ta najnowsza pandemia i ograniczenia zmusiły nas do transmisji Mszy świętych i indywidualnego szukania ludzi. To wyzwanie, na które trzeba odpowiedzieć. Jednak jeszcze większą trudnością jest to, że do dziś nie oddano kościoła parafialnego, który wciąż jest własnością miasta Lwowa. Od lat borykamy się z trudnościami w odzyskaniu świątyni na wyłączną służbę Bożą.

Podobnie jak prowadzona przez oblatów parafia w Kijowie, wciąż borykacie się z trudnościami w odzyskaniu świątyni…

Od czasu odebrania wiernym kościoła w 1962 roku, rzymskokatolicka wspólnota czyni nieustanne kroki w celu jego zwrócenia, jednak władze ukraińskie sukcesywnie odmawiają przekazania kościoła wiernym.

Kościół pełnił funkcje sakralne do października 1962 r., kiedy to władze ukraińskie odebrały go wiernym i przekazały Politechnice Lwowskiej początkowo na salę taneczną, jako klub młodzieżowy, a następnie salę organową. Bogate zabytkowe wyposażenie kościoła (m.in. ołtarze boczne, ambonę, obrazy, rzeźby, konfesjonały, klęczniki, ławki) przejęte zostały przez miejscowe władze i częściowo zniszczone, a pozostałości rozproszono po muzeach. Baptysterium z freskami Jana Henryka Rosena zamieniono na toaletę, a cenne freski zamalowano. Wieże kościelne pozbawiono krzyży, natomiast znajdującą się na przykościelnym placu kapliczkę (figurę) Matki Bożej z 1580 r. zdewastowano. Jedyną pozostałością po dawnej świetności kościoła są: stiukowy ołtarz główny ze scenami z życia św. Marii Magdaleny z 1634 roku (projekt W. Kielara), nowy ołtarz alabastrowy z 1926 roku (projekt Janiny Reichert-Toth) oraz wspomniane organy i epitafia ze zniszczonymi elementami dekoracyjnymi.

Od roku 2001 w kościele św. Marii Magdaleny są odprawiane nabożeństwa, jednak z olbrzymim utrudnieniem dla wiernych. Centralne przejście do ołtarza zostało zastawione ławkami, których ukraińska dyrekcja zakazała przesuwać, twierdząc, że niszczy to posadzkę. Dawniejsze centralne wejście do kościoła zostało zamurowane. Wspólnocie zakazano korzystać z kościelnych organów.

Od 1991 roku nieustannie kolejni proboszczowie czynią starania u władz miasta, obwodu i Ukrainy, o zwrot świątyni na cele kultu religijnego. Prośby wspólnoty kierowane do ukraińskiej dyrekcji i pracowników Domu Muzyki Organowej i Kameralnej o zwrot lub korzystanie na równoprawnych warunkach ze swojej prawowitej własności, do dnia dzisiejszego nie zostały uwzględnione.

Decyzją samorządowych władz ukraińskich w postaci Rady Miasta Lwowa z dnia 11 marca 2010 r. kościół św. Marii Magdaleny, znajdujący się przy ul. Stepana Bandery 8 (przed wojną Leona Sapiehy), został na kolejne 20 lat przekazany do dyspozycji sali muzyki organowej i kameralnej we Lwowie, na zasadach nieodpłatnego wynajmu. Władze miasta podjęły tą decyzję pomimo, że przed sądem toczyła się sprawa dotycząca kościoła św. Marii Magdaleny.

Dnia 20 marca 2012 roku odbyło się spotkanie z merem Lwowa Andrijem Sadowym, który przekonywał wiernych, aby zrezygnowali z domagania się zwrotu kościoła, bowiem jego zdaniem “nie przyniesie to nic dobrego ani miastu, ani katolikom obrządku łacińskiego”. Nie odpowiedział on także na pytanie, dlaczego kościół mimo wieloletnich prób jego odzyskania przez prawowitych wiernych, w 2010 roku nie został im zwrócony, a przekazany ponownie Sali Muzyki Organowej i Kameralnej na kolejne 20 lat. Andrij Sadowy jako argument przeciwko zwrotowi kościoła przywołał twierdzenia, jakoby na terenie Polski nie obowiązywały przepisy pozwalające zwracać kościoły na rzecz Ukraińców czy Niemców, co jest niezgodne z prawdą, poza tym wyraził niezadowolenie z faktu, że polscy samorządowcy zaczynają apelować w sprawie zwrotu kościoła pw. św. Marii Magdaleny. Mer Lwowa Andrij Sadowy zasiada w Polsko-Ukraińskiej Kapitule Pojednania. I do dziś odbywają się spotkania, pisane są listy, ale bez rezultatu.

Nabożeństwa odbywają się według ustalonego na rok wcześniej grafiku. To znaczy w dzień powszedni od 7.20 do 9.30 i w niedzielę od 8.20 do 13.30 oraz około 40 dni na święta i uroczystości z innymi godzinami nabożeństw. W ostatnim roku Dyrekcja Sali organowej próbowała zmniejszyć godziny nabożeństw, bo jak sami podali mamy ok. 390 nabożeństw w ciągu roku. Używając matematyki, sami podali liczbę, która świadczy, że jest ich za mało, to minimum na codzienną jedną Mszę świętą i w niedzielę na trzy Msze święte, a potrzeby są przynajmniej dwa razy większe.

Według umowy proboszcz ma dostęp do zakrystii zawsze przez całą dobę i może wprowadzić do 15 osób. Zakrystia pełni funkcję również salki katechetycznej i biura parafialnego, chociaż wszystkie księgi i archiwum przechowuje się w innym bezpiecznym miejscu.

Marzenia proboszcza?

Marzeniem jest oczywiście odzyskanie kościoła. Zwracamy się o tę łaskę do Boga i modlimy się o odzyskanie kościoła, również zapraszamy i prosimy o modlitwę. Jest takie pragnienie, aby odpowiedzieć na wszystkie potrzeby wiernych, bez przeszkód odprawiać nabożeństwa, mieć miejsce na spotkania grup parafialnych i prowadzenie katechez, spotkań formacyjnych. Po prostu, aby parafia rozwijała się i jak najwięcej ludzi spotkało Boga i już tu na ziemi rozpoczęli życie nieba, przystępując do sakramentów i żyjąc we wspólnocie Kościoła Świętego, którego głową jest Chrystus, Syn Boży i nasz Zbawiciel.

Za: oblaci.pl

Wpisy powiązane

VIII Zebranie pallotyńskiej Regii w Rio de Janeiro

Orędownicy dla młodych

Ks. Leszek Kryża SChr: Jeździmy na Ukrainę by pokazać, że zgodnie z apelami Papieża Franciszka – nie zapominamy o wojnie