Po wyborach prezydenckich na Białorusi zmienił się kierujący białoruską Cerkwią – pochodzącego z Rosji metropolitę Pawła zastąpił Białorusin – metropolita Beniamin. W niedzielę odwiedził on Grodno, gdzie trwa konflikt pomiędzy “łukaszenkowską” matką przełożoną i “opozycyjnym” biskupem.
Metropolita miński i zasławski Beniamin odwiedził Grodno po raz pierwszy od objęcia funkcji. Wigilię święta Narodzenia Najświętszej Bogarodzicy obchodził w klasztorze żeńskim, którym kieruje ihumenia Gabriela (Hłuchawa). Matka przełożona stała się rozpoznawalna po występie na czwartkowym łukaszenkowskim Forum Kobiet w Mińsku.
Wizyta metropolity mogłaby wydawać się czymś zwyczajnym, gdyby nie ostry konflikt pomiędzy prawosławnymi hierarchami Grodna. Rzecz w tym, że mniszki zbierały podpisy za odsunięciem od funkcji biskupa Artemiusza, który w wielu kazaniach i oświadczeniach krytykował brutalność władz wobec obywateli. Z kolei matka Gabriela w pełni popiera kurs Alaksandra Łukaszenki i jego metody.
Początkowo pojawiła się informacja, że podpisy przeciwko biskupowi zbiera sama przełożona klasztoru. Ale okazało się to nie być prawdą. Jednak faktem jest, że były one zbierane na terenie monastyru i nikt w tym nie przeszkadzał. Zbiórką kierował Andrej Łabanouski, przewodniczący Bractwa Świętego Włodzimierza.
Co zarzucano biskupowi w petycji? Między innymi to, że pod jego wpływem w grodzieńskich cerkwiach rozpowszechniane są “idee nacjonalistyczne, oparte na rusofobii”, świątynie odwiedzają ludzie “z symbolami nazistowskich kolaborantów”, krzewi się język białoruski, śpiewa hymn “Mahutny Boża” (biał. “Boże wszechmogący”) i pozdrawia słowami “Niech żyje Białoruś!”. Biskupa Artemiusza oskarża się także o usuwanie prorosyjskich duchownych i “ignorowanie kozactwa”.
Podczas niedzielnej Świętej Liturgii metropolita nie wspomniał o petycji i biskupie. Jednak bardzo prawdopodobne, że pismo zostało Beniaminowi przekazane. Warto też zauważyć, że sam Artemiusz w święcie nie uczestniczył, choć było to dla jego eparchii (diecezji) bardzo ważne wydarzenie.
Równocześnie, 20 września w internecie pojawiła się petycja “Zająć się sprawą ihumenii Gabrieli”, także zaadresowana do metropolity. Autorzy wypominają w nim słowa, które mniszka powiedziała podczas prezydenckiego Forum Kobiet “Za Białoruś”. Występując na scenie nazywała zwolenników zmian “sekciarzami”, a uczestników protestów “nieokrzesanym tłumem”. Ostrzegała też ludzi, że “patrząc na Zachód” mogą przemienić się w biseksualistów.
Autorzy petycji nie chcą dymisji siostry przełożonej, ale domagają się przeprosin wobec wiernych i obrażonych obywateli.
– Pan nasz Jezus Chrystus uczył przebaczenia. Przebaczamy więc ihumenii Gabrieli, choć ona nas nie przeprosiła – czytamy na końcu petycji, pod którą w ciągu dnia zebrano około stu podpisów.
By zrozumieć sens konfliktu w grodzieńskiej Cerkwi, trzeba wiedzieć, że ihumenia i biskup zwalczają się od lat. Wokół Artemiusza rzeczywiście zgromadziła się pewna grupa probiałoruskich duchownych, którzy stopniowo wprowadzali w życie swoich wspólnot białoruską kulturę cerkiewną. Niektórzy z nich aktywnie uczestniczyli też w protestach i ukrywali w swoich cerkwiach demonstrantów uciekających przed milicyjną brutalnością.
Z kolei matka Gabriela zawsze była prorządowa i prorosyjska. Już podczas swojej pierwszej kadencji Alaksandr Łukaszenka odwiedził jej klasztor wraz z metropolitą Filaretem, o czym świadczą powyższe zdjęcia. W ciągu ostatniej dekady w klasztorze często pojawiali się ludzie w mundurach i futrzanych czapach – przedstawiciele prorosyjskiego tzw. niemeńskiego kozactwa.
Matka przełożona słucha się też prezydenta w kwestiach epidemiologicznych. W monastyrze zignorowano zagrożenie Covid-19 i nie przestrzegano zasad bezpieczeństwa, przez co zarazili się parafianie, mniszki i sama monachinii.
Za: www.deon.pl