Kombonianie: Z MARYJĄ przez Czad…

„Lapya lesi lay” – pozdrawiam Was wszystkich bardzo serdecznie z gorącego Czadu. Gorącego, bo w ostatnich tygodniach temperatura w ciągu dnia nie spadała poniżej 40 stopni w cieniu. Nocą nagrzane mury oddają nagromadzone ciepło, stąd aby się wyspać, trzeba wziąć zimny prysznic, choć o to też trudno, bo i woda nagrzana. W lutym wkroczyliśmy w okres upałów, który będzie trwał aż do czerwca, do pory deszczowej. Ja osobiście dziękuję Panu Bogu za dobre zdrowie, brak malarii i duru brzusznego w ostatnim czasie, a na niedawny atak ameb narzekać nie będę. Pan dał, Pan zabrał, niech Imię Pańskie będzie błogosławione…

Trudne początki maryjne

W sierpniu minie 6 lat od mojego przybycia do Czadu. Wkrótce po przyjeździe zorientowałem się, że kult maryjny jest tu bardzo słabo rozwinięty. Owszem, mówi się o Matce Najświętszej, w parafiach istnieją grupy maryjne np. „Legio Mariae” (Legion Maryi), wiele osób odmawia różaniec, jednak od samego początku miałem przeczucie, że jest to dość powierzchowne. Dlaczego? Otóż dla wielu osób pobożność maryjna to sprawa tych właśnie grup a nie wszystkich wiernych. Co do odmawiania różańca to i tutaj jest problem. Pamiętam dobrze, jak zaraz po moim przyjeździe w 2011 r. ojciec Joao, mój współbrat z Portugalii, poprosił mnie, abym wracając z Doby do Bodo, zabrał jednego z najstarszych katechistów w parafii. Po chwili jazdy naszym jeepem poprosiłem go, abyśmy odmówili różaniec, a on go poprowadził. Mężczyzna był chętny do odmawiania i od razu zaczął od „Bawsi ge dara” (Ojcze nasz), dziesięciu „Lapya Marie” (Zdrowaś Maryjo) i „Mpitije Ala”(Chwała Ojcu). Po skończeniu pierwszego dziesiątka na nowo rozpoczął „Ojcze nasz” i „Zdrowaś Maryjo”… Przerwałem mu wtedy modlitwę i poprosiłem, aby wymieniał tajemnice. Popatrzył na mnie i ze zdziwieniem zapytał, o jakich tajemnicach mówię. Oczywiście, różańcowych. Ten katechista, po dziesiątkach lat pracy w parafii, nawet nie wiedział, jak prawidłowo odmawia się różaniec. Kilka dni po tym wydarzeniu odbyła się formacja w Bodo dla ponad 100 katechistów z naszej parafii. Wyciągam różaniec i pytam: „Kto mi wytłumaczy, jak należy się nim posługiwać”. Brak odpowiedzi. A tajemnice różańcowe? Nic z tego. Oto bolesne „początki maryjne”.

Musimy maryjnie „odbić” Czad

Wkrótce otworzyły mi się oczy, że to „ubóstwo maryjne” jest obecne nie tylko w naszej parafii, ale także w całej diecezji. Niedługo po wspomnianym spotkaniu katechistów pojechałem do Bendone, naszego diecezjalnego centrum formacji dla katechistów. Głosiłem tam katechezy o formach pobożności dla prawie 20 katechistów wydelegowanych niemal z każdej z 12. parafii diecezji Doba. Kiedy zacząłem opowiadać o kulcie maryjnym i modlitwie różańcowej, jeden z uczestników przerwał mi wykład i poprosił o głos. „Ojcze, to o czym mówisz, to coś nowego. Dlaczego tak mocno podkreślasz o Matce Najświętszej i o kulcie do Niej. My tak naprawdę boimy się pokazać, że kochamy Maryję. Jak tylko bierzemy różaniec do ręki, to protestanci zaraz nas wyśmiewają i wypominają, że mamy czcić tylko Boga. Ojcze, oni nam nieustannie powtarzają, że Matka Boża jest jak koperta. Gdy listonosz przynosi list, to się go czyta, a kopertę wyrzuca. Oni się z nas śmieją, że czcimy Maryję” – powiedział. Kiedy skończył, inne słowa posypały się jak echo: „U nas w parafii jest tak samo…”. Ręce mi opadły, smutek serce przeniknął. Powiedziałem jednak sobie: „Do ataku. Musimy maryjnie odbić Czad”. Po tych 6. latach pobytu w Czadzie zrozumiałem, że protestanci, którzy są tu bardzo liczną grupą, zasiali nie tylko obojętność, ale i niechęć do Matki Najświętszej. Niestety, pasterze Kościoła katolickiego nie dostrzegli tego zagrożenia i nie przyszli z „maryjną odsieczą”.

„Nie lękajcie się. Otwórzcie drzwi Maryi”

Problem ten obejmuje nie tylko parafię Bodo i diecezję Doba, ale cały Kościół w Czadzie. Tak się złożyło, że w ostatnich latach byłem zapraszany do wielu parafii w tym kraju, aby głosić o Maryi. Wszędzie słyszałem podobny refren: „My się boimy modlitwy na różańcu i kultu maryjnego, bo zostaniemy wyśmiani przez protestantów” albo „Matka Boża to koperta, którą się wyrzuca, bo jedynie list jest ważny, czyli Jezus Chrystus”. A oto jeszcze jedna historia. Od roku 2014 przebywam w Ndżamenie, a jednym z moich miejsc duszpasterzowania jest więzienie. Pamiętam dobrze, jak rok temu mówiłem więźniom o Matce Najświętszej i zachęcałem do modlitwy na różańcu. Być może tak ich podbudowałem, że szatan za wszelką cenę chciał zgasić w nich zapał maryjny. W więzieniu jest bardzo liczna grupa protestantów, którzy zaraz po moim odejściu rzucili się z tysiącem argumentów przeciw Maryi i Jej pobożności, mówiąc „Jak Ona (Maryja), która zmarła, może wstawiać się za żyjącymi ? Różaniec to nie modlitwa biblijna” itd. Tydzień później powróciłem tam, aby odprawić Mszę św. Katolicy przynieśli mi na kartce wszystkie argumenty, które „położyły ich na łopatki”. Po Mszy św. poprosiłem, aby przyszli również przeciwnicy Maryi, którzy zasiali niepokój i zniechęcenie. Zapomnieli o tym, że zaatakowali Polaka, który miłość do Najświętszej Panny, jak jego rodacy, wyssał z mlekiem matki. Maryja wszak wpisana jest niejako na zawsze w nasze DNA. Spokojnie, ale stanowczo, argument po argumencie, udowadniałem ważność Jej i Jej kultu. Oczywiście bez historii objawień, Jej cudów i maryjnego zwycięstwa pod Wiedniem w 1683 r. obejść się nie mogło. Najważniejszym moim przesłaniem były słowa: „Nie lękajcie się. Otwórzcie drzwi Maryi”. Na koniec nasi bracia protestanci przyznali się do niewiedzy i poprosili o cotygodniową formację pogłębiającą znajomość historii Kościoła i Matki Najświętszej.  

Aby rodzina Maryją była silna

Do moich spostrzeżeń dołożę jeszcze jedno, choć nie moje. Dwa lata temu do naszego nowicjatu w Sarh przybył jeden współbrat z Republiki Środkowoafrykańskiej. Kraj ten na północy graniczy z Czadem. Po roku pobytu przyszedł do mnie i zapytał: „Ojcze, co się tutaj stało? Co tu się dzieje? Dlaczego brak tu kultu maryjnego? Dlaczego rodziny nie modlą się na różańcu? Dlaczego brakuje sanktuariów maryjnych? U mnie – mówił –  każda diecezja ma swoje sanktuarium i na 15 sierpnia z każdej wioski pielgrzymują, aby wspólnie przeżyć święto Wniebowzięcia”. Trudne to były pytania i nadal takimi pozostają. W roku 1968 przez Europę Zachodnią przeszła fala rewolucji kulturalnej. Niestety, wiele z tych postulatów i przemian ugodziło w pobożność ludową, a zwłaszcza maryjną. Osobiście spotkałem wielu starszych misjonarzy, dla których pobożność maryjna nie ma wielkiego znaczenia. Priorytetem jest i było zaangażowanie społeczne, jak budowa szkół, przychodni, szpitali, banków zbożowych, banków oszczędnościowych i walka o sprawiedliwość społeczną. Trudne to i bolesne, aby to przyznać, ale widzę, że Matka Najświętsza nie znalazła jeszcze przysługującego Jej miejsca w Kościele w Czadzie. Powiedziałbym nawet, że oto stoi u drzwi i kołacze.

Wszystko w Czadzie „postawmy na Maryję!”

Pamiętam dobrze moment, kiedy zrozumiałem tę trudną sytuację duchową Czadu. Wtedy w sercu wypowiedziałem: „Wszystko w Czadzie stawiam na Maryję!”. Sam nie wiem, jak to się dzieje, ale od kilku lat widzę tak zwane „przebudzenie maryjne”, może nawet „powstanie maryjne” w Czadzie. Słaby kult wiernych to nie jest ich problem. Oni nie są świadomi tych skarbów pobożności, nie znają ich. Kiedy na nich patrzę, to przed oczami mam nasze babcie i dziadków, umęczonych pracą, ale o zgiętych kolanach, gotowych na wszelkie duchowe poświęcenie. Czadyjczyków wystarczy jedynie rozbudzić, a resztę już Duch Święty i łaska Boża dopełni.

Z Maryją przez Czad

Zaraz po przybyciu do Bodo w 2011 r. usłyszałem od ojca Joao o planie budowy groty Matki Bożej Fatimskiej. Rok później postanowiliśmy nie tylko wybudować grotę, ale pielgrzymować z Jej figurą po naszych wioskach. W dniu 12 maja 2013 r., w przeddzień rocznicy objawień w Fatimie, zgromadziliśmy ok. 1500 wiernych, aby dokonać aktu konsekracji naszej groty i poświęcenia parafii Niepokalanemu Sercu Maryi. I tak się zaczęło. Później rozpoczęliśmy „odbijanie” byłego sanktuarium maryjnego w diecezji. Kapucyni w latach 70. aż do lat 90. próbowali stworzyć w Bebo sanktuarium diecezjalne, ale po roku 1989 projekt ten podupadł. Jednak od roku 2012 stał się jakby cud maryjny. Na nowo nastąpiło ożywienie, na nowo pielgrzymki… Pamiętam, że w roku 2013 była nas tam garstka. Teraz z każdej parafii w diecezji coraz więcej wiernych przybywa do sanktuarium Pani Wszystkich Narodów, a w przeciągu ostatnich 3 lat wzniesiono tam zaplecze dla pielgrzymów, a także kościół. „Do Częstochowy prowadzisz nas, do Częstochowy przez pola, las”. Moi Drodzy, sądzę, że każdy, kto się choć raz wybrał na ten wspaniały pielgrzymkowy szlak na Jasną Górę Zwycięstwa, odkrył wielkie pielgrzymkowe skarby. Tak bardzo brakuje mi tu takiego pielgrzymkowego narodowego szlaku. Jakże mi brak tego maryjnego serca narodu, gdzie Matka prosi, aby się oddać w Jej matczyną opiekę. A Ona, oczywiście, poprowadzi do Syna, jak to zawsze czyniła.

„Przyjdźcie do Maryi wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście”

Drodzy Miłośnicy Misji, teraz podzielę się z Wami przykładami łask, jakie spływają poprzez szerzenie kultu maryjnego. W grudniu 2015 r. ukończyliśmy budowę groty maryjnej w naszej parafii Zmartwychwstania Pańskiego w Sao, w Ndżamenie, której proboszczem jest ojciec Saturnin, mój współbrat z Beninu. Jeszcze przed rozpoczęciem budowy groty fatimskiej poprosił mnie, abym wraz z jej powstaniem dokonał razem z wiernymi aktu konsekracji Jezusowi przez ręce Maryi. Dwa miesiące później, 21 lutego 2016 r., wspólnie z 44 parafianami rozpoczęliśmy 33 dni przygotowujące do poświęcenia się Jezusowi przez ręce Maryi według reguł podanych przez św. Ludwika Marię Grignon de Montforta. 25 marca oddaliśmy się Chrystusowi poprzez Maryję, odnawiając przyrzeczenia chrzcielne i powtarzając nasze TOTUS TUUS (cały Twój). Dziś widzę, że był to moment przełomowy dla parafii. Kilka tygodni później grupa parafian przyszła do mnie i powiedziała, że nigdy wcześniej tak długo i intensywnie nie modliła się i pragnie kontynuować tę modlitwę. „Ojcze, zasmakowaliśmy modlitwy i co teraz?” – powiedzieli. Zaczynał się właśnie maj, dlatego zachęciłem ich do odmawiania różańca i Litanii Loretańskiej. Potem nadszedł czerwiec, a oni codziennie po Mszy św. przychodzili do groty i dalej się modlili. Powiedziałem więc, aby zaczęli odmawiać litanię do Najświętszego Serca Pana Jezusa. Potem był lipiec, a ja zaproponowałem Litanię do Krwi Chrystusowej… I tak się zaczęło. Teraz dzień w dzień po Mszy św. wierni gromadzą się na modlitwę, nabożeństwa. Bardzo mnie wzruszyła wizytacja kanoniczna administratora diecezjalnego w naszej parafii kilka miesięcy temu. Po Mszy św. jeden parafianin wstał i powiedział: „Drogi księże, wraz z powstaniem groty maryjnej odkryliśmy cudowne skarby pobożności i dziękujemy Bogu i Matce Najświętszej za te łaski”. Na koniec muszę jeszcze wspomnieć, że 13 maja 2016 r., w 99 a rocznicę objawień w Fatimie, rozpoczęliśmy nabożeństwa fatimskie, które odprawiane są każdego 13 dnia miesiąca. Tego jeszcze w Czadzie nie było, tzn. było w Bodo w wioskach, ale w stolicy nikt o czymś takim nie słyszał. Nie wiem, jak to się stało, ale wieść o tym nabożeństwie rozeszła się jak błyskawica po innych parafiach i prawie z każdej parafii przychodzą wierni, aby uczestniczyć we Mszy św., w różańcu i procesji z figurką Pani Fatimskiej. Podczas procesji różańcowej odczytywane są prośby wypisywane na kartkach. Jest ich ogromna ilość. Kiedy słucha się tych próśb, widać trud i ciężar problemów, z jakimi ludzie zmagają się na co dzień. Maryja jest naszą ukochaną Matką. Ona zna nasze serca i pragnie, abyśmy nieustannie do Niej przychodzili i zanosili nasze „smutki, radości i blaski”. Ona zaniesie je przed majestat swego ukochanego Syna.

Czad i mała tajemnica fatimska

Z Czadem związana jest pewna zagadka, rzec by można „tajemnica fatimska”. Nie chodzi tu jednak o jedną z trzech tajemnic, ale o wiele różnych fatimskich „zbiegów okoliczności”. W roku 2013 w Bodo powstała grota fatimska. Zaraz po niej, w 2014 r., w Dobie i w  Ndżamenie, w naszym domu prowincjalnym kolejne dwie. Rok później w Ndżamenie w parafii Sao także fatimska, w 2016 r. w Abeche, a w obecnym w Ndżamenie w parafii Dembe. Na ukończeniu jest też grota fatimska w Ndżamenie przy parafii Kabalaye, a kolejne cztery czekają na realizację w Dobie przy katedrze, w Bailli, w Bousso, w Sarh Begou… A 13 lutego br., czyli dość niedawno, w 12. rocznicę śmierci Łucji, widzącej z Fatimy, ojciec Joao, z którym niegdyś pracowałem w Bodo, przyleciał z Portugalii i przywiózł nam „tajemniczy prezent”. W Fatimie otrzymał pojemnik z ziemią z objawień fatimskich z roku 1917. Dostał ją od świeckiej osoby konsekrowanej, której dziadek uczestniczył w objawieniach i zebrał tę ziemię z miejsca objawień. Ziemia z Fatimy z 1917 r. przybyła do Czadu… Jak to zrozumieć? Czyżby Matka Najświętsza przesyłała nam uświęconą ziemię, aby połączyła się z naszą? W setną rocznicę Jej objawień taki prezent – taka „tajemnica”.

 

Święty Jan Paweł II – czadyjska Guadelupe – czadyjskie Totus Tuus

Niedawno, 2 kwietnia br., obchodziliśmy 12. rocznicę narodzin dla nieba Jana Pawła II, naszego świętego rodaka. Odegrał on bardzo ważną rolę, aby rozpalić serca czadyjskie do ukochania Matki Najświętszej. Podczas wizyty w tym kraju w 1990 r. w Ndżamenie, Moundou i Sarh trzy razy dokonał konsekracji Czadu Matce Najświętszej, powierzając Jej ten naród.

 

Moi Drodzy, jakże bym chciał, aby tu, na tej czadyjskiej ziemi, powtórzył się cud z 12 grudnia 1531 r., cud z Guadelupe. Aby tutejszemu „Juanowi Diego” Matka Boża objawiła się, potwierdzając swą miłość do tego ludu, który jeszcze tak bardzo zakorzeniony jest w wierzeniach plemiennych, a Kościół katolicki widzi jako religię niejako narzuconą przez „nasaras” (białych). Aby Czadyjczycy nie lękali się otworzyć drzwi Chrystusowi i z całego serca pokochali Panią Wszystkich Narodów. Aby tak jak i my, Polacy, w 1966 r., również oddali się w „Matczyną niewolę miłości” za Kościół w Czadzie i na całym świecie. Aby każde czadyjskie serce wypowiedziało „Totus Tuus, Maryjo” („Cały Twój, Maryjo”). 

o. Sebastian Chmiel, kombonianin

Za: www.kombonianie.pl

Wpisy powiązane

Kalendarz wydarzeń Roku Jubileuszowego 2025

Karmelici: Spotkanie Rad Generalnych OCARM i OCD w Rzymie

Alojzy Chrószcz OMI: w Kamerunie małe rzeczy potrafią ludziom dawać radość