Ojciec FELIPE BRAVO CMF – Misjonarz na peryferiach ludzkiego cierpienia
Przez wiele lat dnia 13 sierpnia wpatrywaliśmy się w Męczenników z Barbastro, których bohaterski opór, by zachować wiarę w męczeństwie podczas hiszpańskiej wojny domowej, był wielkim świadectwem odważnego życia i radości płynącej z Ewangelii. Ponad osiemdziesiąt lat temu nasi bracia w drodze do męczeństwa śpiewali radosne pieśni ku czci Chrystusa. Wspominanie tych Męczenników jest dobrą okazją do pogłębienia klaretyńskiej radości i pogody ducha w obliczu prób i udręk. Nasz Założyciel, o. Klaret wiele razy potrafił zachować spokój i radość w sytuacjach cierpienia, które były okazją do bezkrwawego męczeństwa.
Pamiętając o Męczennikach, myślę też o innym sposobie przeżywania naszego powołania misjonarskiego, z którym spotkałem się 10 sierpnia 2016 roku. Kontemplowanie go pomaga mi lepszym rozumieniu tajemnicy chrześcijańskiego męczeństwa, tak ważnej w naszej wierze.
Na zakończenie Kapituły Prowincji Santiago w Hiszpanii bracia zaproponowali mi wizytę u jednego z naszych braci kapłanów, który przebywa na niewyobrażalnych peryferiach ludzkiego cierpienia. Nie mogłem zrozumieć, dlaczego Pan Bóg zaprosił jednego z nas, aby był obecny na marginesie ludzkiej egzystencji.
Zostałem zaproszony do odwiedzenia ojca Felipe Bravo Llorente CMF, spokrewnionego z rodziną ojca Felipe Maroto CMF, który był naszym Przełożonym Generalnym w latach 1934 – 1937. Ojciec Felipe Bravo CMF został wyświęcony w 1989 roku wraz z Javierem Goñi. Na zdjęciu widać jego dwóch współbraci z nowicjatu, odprawiających Mszę prymicyjną z Luisem Ángel de las Heras, który został wyświęcony na biskupa Mondoñedo-Ferrol oraz Javierem Goñi, dyrektorem Fundacji Proclade w Santiago. Utalentowany i oddany misjonarz Felipe16 grudnia 1989 roku został posłany do misji Puertollano, niedaleko Ciudad Real. Misjonarze Klaretyni opuścili piękny kościół w Ciudad Real, aby przenieść się do Puertollano, podejmując misję na peryferiach dla pracujących tam górników.
Dnia 21 grudnia 1991 roku o. Felipe wyjechał wcześnie rano w podróż do Colmenar Viejo, aby uczestniczyć w święceniach ojca Antoniego Bellelli (obecnie profesora historii). Podczas jazdy w gęstej mgle samochód o. Felipe zderzył się z innym samochodem. W tym wypadku o. Felipe poważnie uszkodził przednią część mózgu i stracił przytomność. Kilka godzin później lekarze ogłosili dwie wiadomości: jego życiu nie groziło niebezpieczeństwo, ale było bardzo prawdopodobne, że Felipe zapadnie w stan „śpiączki”. I tak się stało. W pierwszym roku kilka razy był bliski śmierci, ale Pan utrzymywał go przy życiu, aby mógł zrealizować jego tajemnicze plany.
O. Felipe został zabrany do szpitala, gdzie otrzymał specjalistyczną opiekę. Jego matka przez wiele lat odwiedzała go kilka razy w tygodniu, zajmując się nim przez wiele godzin. Jakiś czas później o. Felipe został przeniesiony do związanego z Zgromadzeniem domu opieki Real Deleitew Aranjuez, w którym przez pewien czas kapelanem był klaretyn, duszpastersko opiekujący się mieszkającymi tam starszymi osobami. Matka o. Felipe zmarła kilka lat temu. Od czasu do czasu wolontariusze zabierali go w wózku inwalidzkim na spacer lub do kaplicy, gdzie uczestniczył we Mszy w stule, choć raczej nie był w stanie świadomie sprawować Eucharystii. Ojciec Felipe, jego znajomi, rodzina i klaretyni jego Prowincji przyjęli tę trudną sytuację i starali się przeżywać ją w duchu klaretyńskim.
O. Felipe był w stan „śpiączki” przez prawie 30 lat. Wydaje się, że jasnymi oczami i uśmiechem reagował na obecność gości. Kiedy odwiedziłem go z o. Javierem Goñi i Edgardem Guzmán, o. Felipe zdawał się patrzeć na nas dziecięcymi oczami i reagował radością, gdy Goñi przypominał mu czas spędzony razem. Trudno powiedzieć, czy dostrzegał rzeczy, czy tylko odruchowo reagował na różne impulsy. Jednak kiedy żegnaliśmy się, wydawał się smutny i zareagował zupełnie inaczej niż kiedy przyszliśmy. Oczywiście o. Felipe nie miał pojęcia o tym co działo się na świecie przez te lata. Z powodu ograniczeń neurologicznych nie był też w stanie wyrażać siebie. Ale czułem się bardzo blisko brata, który żył tym co nazywamy peryferiami. Nasze oczy mówiły językiem, który wyrażał serca.
Na zdjęciu można zobaczyć budynek Real Delite, w którym o. Felipe wraz z prawie dwustu innymi osobami był otoczony troską.
To spotkanie pozwoliło mi dostrzec to, co łączy nasze życia oraz głęboki sens komunii między nami. Wysiłek człowieka, zmierzający do osiągnięcia wielkich celów i osobistego rozwoju, tak naprawdę podobny jest do zabawy, w której dzieci próbują nadmuchać jak największe balony, ale jak wiemy, często kończy się to ich pęknięciem. Bitwy naszych „ego” we wspólnotach i społeczeństwie nie mają sensu. Prawdziwe życie polega na życiu w Bożej miłości w zdrowiu i chorobie, życiu i śmierci. W ojcu Felipe zobaczyłem cichego misjonarza, żyjącego na peryferiach, gdzie tylko Boża mądrość zna powód, dla którego znalazł się w takiej sytuacji, a nie na „pierwszej linii” pracy z młodzieżą lub w innych ekscytujących zadaniach. Znany angielski poeta Milton podaje klucz do zrozumienia tego w wierszu „O jego ślepocie”: „Służą mu także ci, którzy po prostu stoją i czekają”.
Męczennicy zachęcają nas do przechodzenia prób i cierpień. Ojciec Felipe oraz współbracia jego Prowincji Santiago, którzy pomagali mu przeżyć tę tajemnicę, dają świadectwo o wspólnie przeżywanym Paschalnym Misterium Chrystusa. Męczennicy pokazują nam, czym jest prawdziwy skarb życia i jaką miłość kryje cierpienie. Zastanówmy się, jak przechodzimy momenty prób i cierpienia?
O. Felipe Bravo zmarł 26 sierpnia 2020 roku w Aranjuez w Hiszpanii. Miał 57 lat.
o. Mathew Vattamattam CMF
Za: www.klaretyni.pl