Kielecki kapucyn od lat posługujący na Ukrainie prosi o wsparcie duchowe i materialne

„Wojna na Ukrainie dziesiątkom milionów ludzi przyniosła wiele łez, traum, zniszczeń i cierpienia, najczęściej niezasłużonego” – pisze w liście do diecezji kapucyn o. Jerzy Zieliński, pochodzący z kieleckiej parafii Chrystusa Króla, od lat posługujący na Ukrainie. Opisując pracę kapucynów na Ukrainie, kapłan prosi wiernych diecezji kieleckiej o wsparcie duchowe i materialne.

Obecnie o. Zieliński pracuje w mieście Dnipro, w jedynej rzymskokatolickiej parafii  św. Józefa w dwumilionowej metropolii. Od ponad 13 lat współpracuje z katolickim Radiem Maryja na Ukrainie, na zaproszenie biskupa diecezji kamieniecko-podolskiej jeździ na spotkania egzorcystów i kapłanów interesujących się modlitwami o uzdrowienie.

„Nasz kapucyński Dom zakonny pełni jednocześnie funkcję Domu parafialnego – z kancelarią parafialną i salkami duszpasterskimi – oraz Centrum pomocy socjalnej.  W okresie trwającej wojny służy również jako miejsce noclegów z wyżywieniem różnym kategoriom ludzi: wolontariuszom, kapelanom, uchodźcom ze wschodniej Ukrainy, najbliższym osobom walczących żołnierzy” – pisze.

„Żyjemy w stresie w dzień i w nocy. Wróg nie zamierza złożyć broni (…),  ciągle atakuje, jak o tym informują środki masowego przekazu. Nieraz alarm można usłyszeć w czasie Mszy św. Nie przerywamy jednak Eucharystii, choć moglibyśmy się schować w piwnicy kościoła” – dodaje. Wyjaśnia, że bp Paweł Gonczaruk zobowiązał wszystkie parafie do nieustannej modlitwy błagalnej i ekspiacyjnej oraz że od 30 do 50 procent parafian jest obecnie za granicami Ukrainy lub w bezpieczniejszych miejscach zachodniej i centralnej Ukrainy, a także o służbie potrzebującym („sprawujemy codziennie Eucharystię, spowiadamy, przygotowujemy do pierwszej Komunii św., do chrztu, bierzmowania i zawarcia sakramentu małżeństwa. Asystujemy we wspólnotach i grupach parafialnych, odbywamy regularnie spotkania dekanalne”).

„Szczególne miejsce zajmuje też służenie w PUNKT-cie Konsultacyjno – Modlitewnym, który można porównać do Domu Ulgi w Cierpieniu (…). Jeśli przychodzi z zagranicy pomoc humanitarna, to nasi wolontariusze z grupy charytatywnej rozdają żywność, ubrania, środki czystości i lekarstwa najbardziej potrzebującym. Wtedy organizowana jest przez nas dodatkowa poranna Msza św., aby mogli na niej być obecni przesiedleńcy i miejscowi ludzie, którzy przychodzą do kościoła, aby otrzymać niezbędną pomoc. Dla nas kapłanów chyba najbardziej wzruszające są rozmowy i słuchanie spowiedzi żołnierzy z frontu, którzy tymczasowo przebywają w różnych szpitalach Dnipra” – relacjonuje kapucyn.

W swym liście nawiązuje do „bestialstwa rosyjskiego agresora”, pisze o odczuwanym napięciu duchowo-emocjonalnym, o rozmowach z rannymi w szpitalach, o korzystaniu z kursów psychologicznych, aby pomagać wojskowym w warunkach wojny.

Ojciec Zieliński donosi także o zakupie w Nowomoskowsku prywatnego domu, zaadaptowanego na kaplicę i niewielką część duszpasterską oraz o pogorszeniu stanu  kościoła pw. św. Wojciecha.

„Potrzebujemy pilnie wyremontować dach kościoła. Biorąc pod uwagę bardzo trudną sytuację na Ukrainie, zwracamy się z wielką prośbą do kapłanów i ludzi dobrej woli, szczególnie z diecezji kieleckiej, skąd pochodzę i z czego jestem dumny, o wsparcie duchowe i materialne. Każda nawet najmniejsza ofiara będzie wielkim darem dla naszej wspólnoty zakonnej, a szczególnie mieszkańców Nowomoskowska” – pisze.  

„Proście codziennie Boga o ustanie wojny oraz o siły i zdrowie dla tych, których to okrucieństwo dotknęło. Prosimy, nie zapominajcie o nas. Pragnę z całego serca podziękować Biskupowi Kieleckiemu za wielkie wsparcie i nieustanną pomoc, która odczuwamy żyjąc na ziemi uwikłanej przez wojnę” – dodaje.

Ofiary na rzecz pomocy remontu dachu kościoła św. Wojciecha w Nowomoskowsku można wpłacać na nr konta: PKO 40 1240 1372 1111 0010 6117 7623.

dziar/KAI

Wpisy powiązane

Bracia mniejsi: Europejskie Spotkanie Profesów Czasowych w Asyżu

Salezjanie w Hiszpanii: Zaangażowanie na rzecz uznania umiejętności młodych ludzi

Misjonarka z Północnego Kiwu: nie wiemy co będzie jutro