Składają Tobie życzenia liczni wierzący różnych wyznań, którym ukazałaś siłę i uniwersalną wartość modlitwy, zanoszonej z pokorą za świat, który cierpi. Na koniec składają ci życzenia liczni mężczyźni i kobiety, którzy dzięki Tobie poznali niezgłębione wymiary własnego człowieczeństwa, ich serce się rozszerzyło, ich dusza odetchnęła.
Własnego życia, otrzymanego od Pana, nie zatrzymałaś dla siebie. Z dnia na dzień uczyłaś się oddawać je w Boże ręce, aby On je uczynił swoim – uczynił je darem dla Kościoła i świata. Mniej należąc do siebie, bardziej należałaś do Niego, kiedy więcej oddawałaś się Jemu, więcej On czynił Ciebie uczestnikiem Jego życia, Jego relacji z Ojcem i Jego ofiary za ludzi.
Dziękuję Tereso, za dar Twojego życia, które wypalało się dla nas! Dziękuję, że dalej nam towarzyszysz swoją nauką i pomagasz w rozeznawaniu. Dobrze wiesz, jak łatwo pomylić się w życiu duchowym, ulec fałszywym złudzeniom. Dziękuję za „uwalnianie nas od złudzeń”, prowadzenie nas po zagmatwanych ścieżkach, na których nieustannie przychodzi nam poruszać się, a które zamykają nas na innych.
Dziękuję Tobie, gdyż nieustanie na nowo budzisz w nas nadzieję! Niekiedy jak Nikodem mówimy: „Jakże się może człowiek narodzić będąc starcem?” Jak jest możliwe, że Pan nas przemieni, odnowi? Ty nigdy nie traciłaś nadziei i uczysz nas, byśmy i my jej nie tracili, ponieważ Bóg nie pozostawi w połowie drogi tych, którzy są gotowi dojść do mety, do źródła wody żywej: „Męstwa doda nam niezawodna pewność, że jeśli tylko będziemy walczyły dzielnie, nie uciekając z placu boju, zwycięstwo niechybnie będzie nasze, a wraz ze zwycięstwem i udział w łupach, który choćby nam mały przypadł, zawsze nas hojnie wzbogaci. Nie bójcie się, siostry, by Pan wam dał umrzeć na tej drodze z pragnienia, bo owszem, wzywa was, abyście przyszły i piły z Jego zdroju. Mówiłam wam to już wyżej, ale chciałabym po wiele razy powtarzać to samo, bo są dusze, które przed czasem tracą odwagę i upadają na duchu, nie doświadczywszy jeszcze na sobie nieskończonej dobroci Pana, i znają ją tylko przez wiarę. Bez wątpienia niewypowiedziana to korzyść i pomoc do wytrwania, komu dano doznać na samym sobie, jaką miłość okazuje Pan duszom idącym tą drogą” (Droga doskonałości 23,5).
Dziękuję na koniec, że nauczyłaś nas śmiać się z siebie samych, nie brania siebie zbytnio na serio! Dziękuję za Twój dobry humor, który nam przywraca właściwe miejsce pomiędzy naszą małością i nędzą a niezmierzoną wielkością Boga! Z Tobą na wieki wyśpiewujemy nieskończone zmiłowania Boże.
Za: www.karmel.pl