Kapucyni na Ukrainie organizują pomoc potrzebującym. Jak stwierdza kustosz Kustodii kapucynów na Ukrainę i Rosję, sytuacja w Kijowie opisywana w mediach jest prawdziwa, lecz niepełna, ponieważ walki dotyczą przede wszystkim prawego brzegu Dniepru. „Przychodzą do nas ludzie z terenów najcięższych walk” – powiedział papieskiej rozgłośni o. Błażej Suska.
Klasztor i parafia, w której posługuje kapucyn, znajdują się z kolei na lewym brzegu. Zakonnicy przyjmują na noc uciekających z terenów, gdzie zagrożenie jest największe. Do budynków parafialnych, przychodzi przed godziną policyjną ok. stu osób, które nocują w piwnicach i dolnym kościele. Tej nocy były w Kijowie cztery ataki rakietowe. „Po bombardowaniu, patrząc od strony klasztoru, u nas, na lewym brzegu, obraz przypomina ten z filmów o Powstaniu Warszawskim…” – stwierdza o. Suska. W ciągu dnia ludzie wracają do swoich domów, organizują zaopatrzenie i niezbędne do życia rzeczy.
Parafianie i wszyscy potrzebujący otrzymują opiekę duszpasterską. Bracia służą rozmowami, prowadzą modlitwy o pokój i udzielają sakramentów. „Podczas naszych nabożeństw jesteśmy w dolnym kościele. Nawet gdy są naloty i rozbrzmiewają alarmy, jesteśmy w zasadzie cały czas w schronie” – opisuje zakonnik. Kapucyni współpracują z siostrami nazaretankami. Choć obecnie nie działa przedszkole, które wcześniej prowadziły, nadal wspomagają one aktywnie duszpasterstwo.
Bracia mają osiem klasztorów na samej Ukrainie i dwa tuż za granicą, na terenie Rosji. Starają się wspólnie koordynować wysiłki w celu zaradzenia najpilniejszym potrzebom, w zależności od miejsca, gdzie znajduje się klasztor. Najtrudniejszą rzeczą, z którą zmagają się zakonnicy w stolicy Ukrainy, jest organizacja wyjazdów dla matek z dziećmi, na zachód kraju oraz do Polski. Dostrzegają w tym jednak działanie Opatrzności. „W tym widać działanie Boga, bo choć mamy wiele trudności, to ostatecznie widoczna jest pomoc z góry” – mówi o. Błażej.
„Mówię ludziom, by chronili się przed wojną w głowach i sercach. Musimy Słowem Bożym «egzorcyzmować» serca od nienawiści i skłaniać się ku pokojowi i miłości, także nieprzyjaciół. Żebyśmy umieli modlić się, też za naszych wrogów. Musimy patrzeć na całą sytuację jak Bóg i być w jedności, dążyć do niej. To trudne, z każdej strony pojawia się pokusa nienawiści. W sercach musimy mieć Boga, nie wystarczą ludzkie wysiłki, rozmowy… Morale wojska jest bardzo wysokie, nie widzę smutku. Wszyscy walczą tak, jak mogą. Najważniejsza jest jednak walka duchowa, w sercach.“
Marek Krzysztofiak SJ – Watykan