Od kilku lat pielęgnuję w sobie pragnienie wyruszenia na nasze misje prowadzone w Gabonie. Dlatego też moja praca magisterska, którą niedawno obroniłem, dotyczyła misji kapucyńskich. Nasz minister prowincjalny br. Łukasz Woźniak zaproponował mi skorzystanie z możliwości wylotu na około miesiąc, aby na własnej skórze doświadczyć i samemu zobaczyć czy mi się tutaj spodoba. Ponadto jest to okazja, żeby przyjrzeć się w praktyce jak żyją bracia i z jakimi problemami trzeba się w tym miejscu zmierzyć.
Nie sposób wyrazić w kilku słowach jak niezwykłym przeżyciem jest pierwszy raz znaleźć się na afrykańskim kontynencie. Myślę, że dzięki Opatrzności Bożej zaraz po przylocie, mogłem uczestniczyć w wydarzeniu jubileuszu 60-lecia powstania parafii w Ntoum. Była to wielka uroczystość, w której podziwiałem piękno odmiennej kultury, otwartość tutejszych mieszkańców, ich prostotę i radość, a jednocześnie ujmujące za serce przeżywanie Liturgii Świętej.
Pierwszego lipca z samego rana wyleciałem z Warszawy z przesiadką w Paryżu i przyleciałem późnym wieczorem do Libreville, stolicy Gabonu. Stamtąd odebrał mnie z lotniska i zabrał do klasztoru w Melen br. Sebastian Piasek. Następnego dnia pierwszy raz miałem możliwość koncelebrować Mszę Świętą w języku francuskim.Dwa dni później, bracia zawieźli mnie do Ntoum. Miałem tam zaszczyt i radość przebywać w tym ważnym czasie razem z braćmi i mieszkańcami, aby wspólnie przeżywać jubileusz. Jestem przekonany, że wymagał on solidnej organizacji, za co warto pochwalić braci, a także docenić ich współpracę z mieszkańcami. Wspólnota braci misjonarzy w naszym domu w Ntoum składa się z br. Piotra Wrotniaka – delegata Gabonu oraz br. Bertranda z Kamerunu. Ponadto mieszka z nimi postulant br. Fidèle. Szczególnie z tej okazji przybył także kleryk br. Christian, Gabończyk, który formuje się pod okiem naszych braci. Ponadto pojawili się także bracia z innych naszych klasztorów misyjnych, a więc br. Sławomir Siczek posługujący w Essasa, br. Sebastian Piasek z Melen, a także br. Daniel Stelmaszek z Cocobeach, gdzie mamy jedyny klasztor położony nad samym Oceanem Atlantyckim.
Przygotowania do jubileuszu trwały długi czas przed rozpoczęciem. Jak zdążyłem się doinformować, mieszkańcy pół roku odkładali fundusze, aby móc później cieszyć się w samo święto wspólnym obiadem dla wszystkich. Wiele osób było zaangażowanych w sporządzanie posiłków. Większość z nich było regionalnych, właściwych dla afrykańskiej kuchni. Oprócz typowego dla nas jedzenia jak kurczak, można tutaj zjeść między innymi antylopę, krokodyla, czy węża. Jest wiele innych potraw nieznanych nam, które nie są wyrazem wielkiego bogactwa, ale odpowiadającego możliwościom kulinarnym w Gabonie. Dwa dni przed rozpoczęciem najważniejszego dnia, odbywały się w kościele konferencje dotyczące historii powstania kościoła oraz kształtowania się go przez te lata. Niestety nie mogłem jeszcze w tym uczestniczyć. Dzień przed, na sam wieczór został zaplanowany koncert chórów, trwający do późna w nocy. Kościół rzeczywiście przepełniony był ludźmi, a wszyscy znakomicie się czuli w atmosferze śpiewów i tańca ku czci naszego jedynego Boga. Zdumiewające było widzieć ich entuzjazm i radość. Mieli oni swój dobrze przygotowany repertuar muzyczny i czas na ich wykonanie. Każdy z chórów artystycznych miał swój strój ewidentnie przygotowany na tę okazję jubileuszu. Oni mają tutaj taki zwyczaj, że kupują jeden materiał i sami szyją stroje z różnymi wzorami, a często także symbolami religijnymi. Mieszkańcy Ntoum nie mają kina, czy teatru. Odnoszę wrażenie, że Kościół dla nich jest takim miejscem, gdzie mogą chwalić Boga i tworzyć te miejsce jako źródło duchowego wzrostu. Jest to jednocześnie w dużym stopniu źródło kultury i sztuki, które sami tworzą jako społeczność.
Uroczysta Eucharystia rozpoczęła się około 10:00. Wstępnie miał jej przewodniczyć biskup, jednak z powodu jakiejś dolegliwości nie mógł się pojawić. Zamiast niego zagościł u nas jego zastępca ks. Grzegorz Bielaszka z nuncjatury apostolskiej. Z mojego krótkiego spotkania z nim, mogę otwarcie wyznać, że jest bardzo przyjacielsko nastawiony do nas braci kapucynów i bardzo miło było go poznać.
Jubileusz dla Gabończyków nie był czymś formalnym, czymś co należy po prostu przeżyć i iść dalej. Widać było, że Kościół dla nich jest prawdziwym domem. Nawet więcej niż domem, gdyż oni sami okazali się najpiękniejszym Kościołem rozumianym jako wspólnota ludzi. Tematem spotkania było «La force de la communauté». Oznacza to nic innego jak «siła wspólnoty». Podczas jubileuszu mieli oni swój okrzyk, w którym pierwszą część wykrzykiwał przez mikrofon ten który akurat przemawiał, a więc «la force», a wszyscy ludzie z wielkim entuzjazmem i wiarą odpowiadali: « de communauté». Gdy słyszało się te okrzyki, można było sobie mocno wziąć do serca, jak ważna dla nich jest jedność, wspólnota, Kościół. Sama Liturgia trwała bardzo długo, było wiele śpiewów, tańców, gry na intrumentach. Wszystko to było czymś, co ubogacało Luturgię. Wcale jej nie spychało na bok, ale koncentrowało na Bogu, na chwaleniu Go na prawdziwym i autentycznym czczeniu Tego, w którego się wierzy. Ciekawa była procesja z darami, gdyż trwała dłużej niż jak to bywa u nas w Europie. Długa kolejka ludzi, którzy przynosili rozmaite dary, takie jak różnego typu jedzenie, picie, owoce itp. Wraz z br. Danielem odbieraliśmy te dary i przekazywaliśmy ministrantom, którzy zanosili je w odpowiednie miejsce. Wszystko uprzednio błogosławiliśmy znakiem krzyża. Pod koniec Liturgii Świętej było roznadnie dyplomów regionalnym katechistom jako wyraz wdzięczności za ich wieloletnią posługę. Podziękowania skierował także proboszcz parafii i gwardian klasztoru br. Piotr Wrotniak. Przed błogosławieństwem zabrał głos przewodniczący Liturgii z nuncjatury apostolskiej ks. Grzegorz Bielaszka, który również wyraził wdzięczność i szacunek dla uczestniczących w Liturgii, doceniając jednocześnie piękno jubileuszu parafii. Zaskakującym było dla mnie, kiedy postanowił powiedzieć parę słów o mnie, jako przygotowującym się do misji. To było bardzo miłe i niespodziewane. Z pewnością wartościowe z tego względu, że poprosił ludność, aby się za mnie modliła, z czego się cieszę i za co mu dziękuję. Mam nadzieję, że Bóg poprowadzi to w odpowiedni sposób, a ja pozwolę Mu się prowadzić.
Po zakończeniu Mszy Świętej, oczywiście po długim dziękczynieniu i uwielbieniu Boga wśród śpiewów, przeszliśmy na ogród klasztorny, gdzie przygotowane były stoły i krzesła, aby zasiąść do obiadu. Tutaj widać jak ludzie lubią świętować, nigdzie się nie śpieszą, cieszą się po prostu sobą nawzajem i nie patrzą na zegarek. Po zjedzeniu obiadu, poszliśmy z braćmi do reszty ludzi, żeby z nimi porozmawiać, zapoznać się i wspólnie bawić w ten uroczysty dzień. Wielu chciało zrobić z nami zdjęcie, na co chętnie przystawaliśmy. Było tam dużo radości i chęci do dialogu. Grała muzyka, zaczęły się tańce na ogrodzie, a atmosfera była coraz piękniejsza. Było ciepło, jednak obecnie w Gabonie mamy porę suchą, a więc nie ma uciążliwych upałów, jak to jest zwyczajnie w innych miesiącach w porze deszczowej. Świętowanie jubileuszu zakończyło się późnym wieczorem. Dużo osób zostało do samego końca. Był obecny także były premier Gabonu, obecna pani minister edukacji Gabonu, która jest parafianką Ntoum. Co ciekawe, w ostatnim czasie wydała rozporządzenie, że rok szkolny dla uczniów będzie rozpoczynał się we wrześniu, a nie jak to było od lata w październiku. Byli także obecni na uroczystości ludzie z telewizji i prasy. Jeszcze tego samego wieczoru można było obejrzeć w gabońskiej telewizji relację z uroczystości, a także wywiad z byłym premierem, a także br. Piotrem Wrotniakiem.
Bardzo się cieszę, że mogłem uczestniczyć w tym dniu z braćmi i ludźmi w jubileuszu. Ntoum jest niezwykłe i piękne. To właśnie tutaj posługiwał br. Paweł Truszkowski wiele lat i budował ten kościół. Ludzie go rzeczywiście kochali i wciąż go pamiętają. W zakrystii sam zbudował katakumby, choć pewnie jeszcze wtedy nie wiedział, że jako pierwszy zostanie w nich położony. Zmarł nagle na malarię, co dla wszystkich było wielkim szokiem i smutną wiadomością. Niedawno przeżywaliśmy kolejną rocznicę jego śmierci. Po prawej stronie kościoła widnieje zdjęcie z wizerunkiem śp. br. Pawła, aby każdy wiedział, że jest on tutaj kimś bardzo znaczącym. Dziękuję Bogu, że mogę teraz widzieć dzieło, które jest tworzone przez braci, a także, któremu poświęcił się nasz współbrat, który odszedł do Domu Ojca. Mam nadzieję, że w przyszłości nasza misja w Gabonie nadal będzie się rozwijać, będzie przybywać nowych misjonarzy nie tylko z Polski, ale także z powołań regionalnych. Z pewnością wyobrażenie Afryki – Gabonu – Misji nie da się do końca zrozumieć, jeśli samemu się tego nie przeżyje i nie zobaczy. Zachęcam do modlitwy za misję i misjonarzy.
Mateusz Kamecki OFMCap
Za: www.kapucyni.pl