Śladami oblatów w Jukonie.
Byli pierwszymi katolickimi misjonarzami w kanadyjskim Jukonie. Oblaci przybyli na te tereny w 1861 roku. Pierwszą rzeczą, jakiej musieli się nauczyć, to sztuka przetrwania i życia w trudnych warunkach. Podjęli posługę wśród rdzennej ludności oraz poszukiwaczy złota w miejscowych kopalniach. Oblacka obecność na tych terenach zakończyła się w 2015 roku. Pozostawili po sobie kościoły i kaplice w najbardziej odległych rejonach kanadyjskiej prowincji.
Dziś w Jukonie posługuje zaledwie kilku kapłanów diecezjalnych, którzy przemierzają rozległe terytorium diecezji, aby sprawować sakramenty.
Pojechaliśmy zobaczyć piękno tego zakątka Kanady, chodzić po górach, ale chcieliśmy też zobaczyć ślady wieloletniej obecności i posługi misjonarzy oblatów. Oblaci posługiwali na całym obszarze Jukonu wśród rdzennej ludności, ale także wśród ludzi, którzy poszukiwali złota i podejmowali pracę w kopalniach. Chociaż od tego czasu oblaci opuścili terytorium Jukonu, w każdej wiosce, którą odwiedziliśmy (Whitehorse, Dawson City, Haines Junction, Carmacks, Faro) nadal znajdują się misje i kościoły założone przez nasze Zgromadzenie. A w jednym z miasteczek ludzie nawet pytali, czy misjonarz wróci do nas na stałe…? – relacjonuje o. Paweł Pilarczyk OMI.
W czerwcu br. oblat postanowił spędzić początek wakacji właśnie w tej części Kanady.
Odprawiałem Mszę w niektórych z tych kościołów, myśląc o pionierach oblatach, którzy tworzyli początki Kościoła tutaj… – dodaje misjonarz.
Ostatnim misjonarzom oblatom na tym terenie było z pewnością trudno pozostawić ponad 100. letnie dziedzictwo Zgromadzenia w Jukonie.
Jak mówimy ludziom, jesteśmy misjonarzami. Naszym zadaniem jest przyjść i zbudować Kościół i ostatecznie ruszyć dalej. Byliśmy tu od dawna i zawsze Jukon będzie miał szczególne miejsce w naszych sercach – mówił w 2015 roku o. Jim Bleackley OMI.