Jerzy Kotowski OMI: Kościół w Turkmenistanie jak tylko może pomaga matkom

Narodziny dziecka są tu wyjątkowym świętem i znakiem Bożego błogosławieństwa.

Piszę te słowa o dzieciach w szczególnym miejscu: w Aszchabadzie, stolicy Turkmernistanu. Sąsiadujemy tutaj z przedszkolem, w którym około 80 lat temu była baza dla „polskich sierot”. Temat znany: tysiące polskich dzieci za pozwoleniem Stalina wyszły ze Związku Sowieckiego u boku armii generała Andersa. Jedną z ich wychowawczyń była wtedy Hanka Ordonówna. Do dzisiaj niektóre z nich żyją rozrzucone po całym świecie. Trzynastoletni chłopiec ma na imię Szatlyk (to znaczy „radość”). Przyjechał do stolicy znad brzegów Amudarii. W domu pasie jedenaście owieczek i kilka krów. Pytam, czy tęskni za domem.

Tęsknię za owieczkami, kiedy ich nie widzę – odpowiada. – Każdej z nich dałem imię. Kiedy je wołam, przybiegają do mnie. Kiedyś zgubiła mi się jedna krowa. Zacząłem jej szukać. Dwa szakale już szły za nią. Bardzo się przestraszyłem… Co tu robić? Zacząłem się modlić. Szakale odeszły.

(zdj. J. Kotowski OMI)

Dzieci w Turkmenistanie, podobnie jak w innych krajach, są wielką wartością. Dlatego liczne rodziny nie są czymś wyjątkowym w tym kraju. Wiosną, kiedy dni są cieplejsze, często można spotkać w parku rodziców z kilkorgiem bawiących się radośnie dzieci. Maluchy swoim zachowaniem mówią, że są najszczęśliwszą grupą społeczną. Nawet czas epidemii nie zakłócił zbytnio oglądania takich widoków. Wieczorem, gdy tylko żar przestaje lać się z nieba, parki zaczynają tętnić życiem. Częsty widok na ulicy to pięknie udekorowany samochód. W pierwszej chwili obca osoba ma wrażenie, że jest to ślubny orszak. Bajkowy samochód jest udekorowany jednak znacznie bardziej bogato, niż limuzyny przewożące młode pary. A w tym wypadku jest to samochód, który jedzie do szpitala, by przywieźć do domu noworodka ze szczęśliwą mamą. Narodziny dziecka są tu wyjątkowym świętem i znakiem Bożego błogosławieństwa. Zawożąc Najświętszy Sakrament parafiance, która leżała w szpitalu, spotykaliśmy kobiety, które z heroizmem walczyły o uratowanie poczętych dzieci. Powikłania w czasie ciąży są zwykle dużym stresem dla matek. Nierzadko przyjście na świat dziecka jest okupione walką i bólem. To właśnie w takich okolicznościach poznaje się, jak wielką wartością jest życie. Dla Europejczyka gromadki biegających dzieci mogą być egzotyką. Otwartość na dzieci w rodzinach wynika nie tyle z komfortu życia – często ludzie ci zmagają się z wieloma trudnościami. Niektóre rodziny przeżywają poważne kryzysy.

(zdj. J. Kotowski OMI)

Spotkałem kobietę, która nosi swojego 18-letniego, niepełnosprawnego syna na rękach. Porzucił ją mąż. Nie mają gdzie mieszkać. Kobieta poszukuje dachu nad głową i pracy. Nie ma za co kupić wózka inwalidzkiego dla syna. Kościół stara się im pomóc, ale ile takich matek może skorzystać z naszej pomocy? Czy też z pomocy innych instytucji? Na bazarach wszystko drożeje. Matki przychodzą tu każdego dnia, by coś włożyć do swych toreb i siatek dla swoich rodzin. Kobiety, żyjące na brzegu turkmeńskiej pustyni, czerpią siły z powołania do macierzyństwa. Potrafią zmierzyć się z surowością świata, w którym żyją. One służą życiu, inwestują w rodzinę, w dzieci. A to najlepsza ze wszystkich inwestycji. Warto się dla niej poświęcić. Uroczystość Zesłania Ducha Świętego uświadamia nam, misjonarzom, jak bardzo potrzebne jest tchnienie Ducha Bożego, aby w ludziach uwikłanych w codzienne trudności, mógł zagościć pokój i aby mogła w nich rozkwitnąć Boża radość.

o. Jerzy Kotowski OMI – misjonarz w Turkmenistanie.

Tekst pochodzi z “Misyjnych Dróg”

(misyjne.pl)

Za: www.oblaci.pl

Wpisy powiązane

Kalendarz wydarzeń Roku Jubileuszowego 2025

Karmelici: Spotkanie Rad Generalnych OCARM i OCD w Rzymie

Alojzy Chrószcz OMI: w Kamerunie małe rzeczy potrafią ludziom dawać radość