„W czasie tych lat wojny siostry mogły zginąć wielokrotnie, Bóg jednak chciał, by było jasne, że zostały zabite za wiarę” – podkreśla ocalona. W swym świadectwie wskazuje, że islamiści znali dobrze ich rozkład dnia i zaatakowali dokładnie w czasie, kiedy misjonarki po porannej Eucharystii i modlitwie poszły do codziennych posług i zajęte były podopiecznymi. Wspomina, że ich kapelan każdego dnia powtarzał: „Bądźmy gotowi na męczeństwo”. Wciąż nie wiadomo, czy ks. Thom żyje. Został on wywleczony z kaplicy chwilę po tym, jak udało mu się spożyć konsekrowane hostie. Od chwili ataku nie ma o nim żadnych wieści.
Siostra Sally świadczy też o tym, że ich muzułmańscy podopieczni wstawiali się u oprawców za misjonarkami, prosząc by je oszczędzili. „Jedyną odpowiedzią na te słowa były serie z karabinów” – opowiada. Ona sama schroniła się w chłodni i choć terroryści tam zajrzeli, to cudem jej nie znaleźli. Gdy na miejsce tragedii dotarła policja, ocalona chciała pozostać ze swymi podopiecznymi. Nie pozwolono jej na to w obawie, że oprawcy wrócą, by dokończyć swe dzieło. Misjonarka podkreśla w swym świadectwie, że modli się wraz z całym zgromadzeniem sióstr Matki Teresy, by „krew męczennic była ziarnem pokoju dla Bliskiego Wschodu i powstrzymała działania Państwa Islamskiego”. Wskazuje też, że w grupie ich dwunastu zamordowanych współpracowników było pięciu chrześcijan etiopskich. Siostra Rio, która spisała jej świadectwo, podkreśla, że ocalała jedna misjonarka po to, by móc zaświadczyć o męczeństwie.
Warto zauważyć, że świadectwo ocalonej misjonarki upowszechniono w ostatnich dniach wśród amerykańskich polityków. Wczoraj Departament Stanu USA masakry popełniane przez dżihadystów z Państwa Islamskiego na mniejszościach w Iraku i Syrii – chrześcijanach, jazydach i szyitach – uznał za ludobójstwo.
bz/ rv