„Kończą się wakacje. Jak zawsze o tej porze roku, niektórzy księża porzucają stan kapłański. W naszej – poznańskiej archidiecezji – 4 duchownych odeszło z kapłaństwa. Biorąc pod uwagę to, że w Polsce jest 41 diecezji, ta suma jest o wiele większa” – napisał na platformie X ks. Daniel Wachowiak. Po chwili dopisał: „Jednak już pięciu”. Jeśli dobrze pamiętam, to w ubiegłym roku też było pięciu.
Gdzie jest problem? „Przypatrzcie się bracia powołaniu waszemu” (1 Kor 1,26) – od tych słów abp. Adrian Galbas rozpoczął homilię skierowaną do księży z diecezji katowickiej. Z pewnością tego brakowało księżom, którzy odeszli. Do tego służą rekolekcje, dni skupienia, regularna spowiedź i codzienny rachunek sumienia, a także spotkania księży, na których jest okazja do wspólnej refleksji i dzielenia się doświadczeniem.
Wczoraj wróciłem z Santiago. Byłem na trzydniowym spotkaniu dla wszystkich współbraci z prowincji chilijskiej. Jednym z omawianych tematów były śluby zakonne. Refleksja dotycząca ślubu ubóstwa obracała się wokół transparentności i dzielenia się tym, co posiadamy, gdyż wszystko co mamy – jak mówili współbracia – nie jest nasze, a pochodzi od naszych dobroczyńców. Poczułem w pewnym momencie, że posiadanie rzeczy materialnych i zapewniona egzystencja (wyżywienie, mieszkanie, ubezpieczenie etc.) jest obciążeniem w pracy misyjnej, ponieważ ludzie świeccy muszą martwić się o to każdego dnia.
Podczas dzielenia się w grupach powiedziałem, że dobra materialne nie są złe same w sobie. Są one darem, który należy pomnożyć. W życiu misjonarza służą do pracy misyjnej. Misjonarz nie otrzymuje ich po to, aby je rozdawać, ale po to, aby je pomnażać. Jest tu zasadnicza różnica. Myślę, że brakuje w Ameryce Południowej refleksji na temat teologii tworzenia. Bogactwo jest tu chyba postrzegane jako zło, które posiadamy kosztem innych. Abp Santiago Fernando Chomali w felietonie pt. Chile za kolejne 50 lat narzeka, że wszystko dzisiaj w Chile jest na sprzedaż. Nie może się z tym pogodzić, że „wszystko jest kupowane, wszystko jest sprzedawane, nawet tak istotne aspekty ludzkiej egzystencji, jak opieka zdrowotna, mieszkanie i edukacja”.
Na początku sierpnia przeniosłem się z Santiago do werbistowskej parafii w Iquique, gdzie spędzę następnych kilka miesięcy. Trafiłem na parafialne warsztaty z katolickiej nauki społecznej prowadzone przez chilijskiego franciszkanina. Wspominam o tym, ponieważ znowu widzę, że encyklika Leona XIII Rerum novarum pojawia się jak początek KNS-s, a punktem wyjścia do teologicznej analizy są otaczające nas nierówności ekonomiczne.
Kilka lat temu argentyński filozof Gabriel Zanotti razem z Mario Šilarem wydali książkę Economia para sacerdotes(Instituto Acton, 2016), czyli w tłumaczeniu z hiszpańskiego „ekonomia dla księży”. Pierwszy rozdział nosi tytuł La escasez. Niedobór – piszą autorzy – jest naturalnym stanem ludzkości i nie jest on zły. Tak świat wygląda po wyjściu z raju. Człowiek stworzony na obraz i podobieństwo Boga Stwórcy musi w nim użyć swojej inteligencji i swoich rąk, aby uzyskać produkt odpowiadający jego potrzebom kulturowym. I to jest punkt wyjścia dla katolickiej nauki społecznej.
Wróćmy do felietonu abp. Chomali. Materializm i konsumpcjonizm nie mają charakteru ekonomicznego. Papież Jan Paweł II interpretował zjawisko konsumpcjonizmu jako błąd mentalny, który nie jest ściśle związany z konkretnym systemem ekonomicznym. Problem leży w kulturze, która często jest oderwana od moralności. W ekonomii nie ma podziału na dobra konsumpcyjne i dobra kapitałowe. Podziały te zachodzą w umyśle działającego człowieka. Narzekamy na konsumpcjonizm i winimy za to ekonomię, a problem polega na porzuceniu ascezy, która niegdyś prowadziła nas do cnoty umiarkowania. Jestem w Chile dopiero od pół roku. Na razie obserwuję. W Kościele powszechnym panował dobry zwyczaj postu w piątki. Nie widzę tego w kościele w Chile.
Prócz ascezy do właściwej moralnej oceny otaczającego nas świata potrzebna jest jeszcze odpowiednia wiedza ekonomiczna. Jej brak u księży prowadzi do daleko idących uproszczeń i widzenia siebie i innych jedynie jako ofiary panującej wokół nas niesprawiedliwości. Na razie obserwuję. Muszę opracować dla siebie jakiś plan duszpasterski w nowych warunkach na następnych kilka lat w Chile. Zobaczyć słabe punkty w lokalnym Kościele i wnieść coś nowego, świeżego z zewnątrz. To też zadanie misjonarza i tego spodziewam się od tych, którzy przyjeżdżają do Polski.
Komunikaty SVD 7/2024, str. 19-20.
Zdjęcie: Spowiedź w czasie skupienia dla imigrantów z Peru w Iquique, Chile. Fot. Jacek Gniadek SVD