W tym roku ponad 12 tys. katechumenów zostało ochrzczonych w Wielką Sobotę we Francji. Skąd tylu katechumenów wsekularyzowanej Francji? Nie wiedzą tego nawet sami Francuzi. „Zaskakujące jest to, że wzrost ten jest zarówno nagły, jak i jednoczesny: w tym samym czasie i w wielu parafiach” – pisze na łamach „Famille Chrétinne” ks. Pierre-Alain Lejeune, proboszcz z Bordeaux.
Badania przeprowadzone niedawno we Wschodniej Anglii pokazały, że sekularyzacja nie była przeszkodą dla osób, które zdecydowały się tam zostać katolikami. Boga najczęściej odnajdują poza Kościołem, a do parafii przychodzą po chrzest, gdzie potem rozpoczynają życie wiarą we wspólnocie. Analiza wywiadów z takimi osobami pokazuje, że proces odnajdywania Boga jest złożony i wielowymiarowy. Podobnie jak sam proces sekularyzacji, który towarzyszy nowoczesności i postępowi.
Od połowy marca jestem w Chile. Kraj pod wieloma względami podobny do Polski. W ciągu ostatnich dwóch dekad liczba Chilijczyków uważających się za katolików spadła z 73% do 45%. Przyczyną są różne przemiany społeczne. Mateusz Mazzini, autor książki Koniec tęczy. Chile po Pinochecie twierdzi, że klasa posiadająca bogaciła się i sekularyzowała już w latach 80. ubiegłego wieku, ale nie zwróciła się przeciw Kościołowi, ponieważ Kościół był zaporą dla komunistów. Po upadku dyktatury, Kościół przestał być już potrzebny.
Na podobieństwa do Polski wskazuje także mediana wieku statystycznego Polaka i Chilijczyka. W Polsce wynosi ona 42 lata, a w Chile 36 lat i jest najwyższą w Ameryce Południowej. Nowoczesności i postępowi towarzyszy nie tylko sekularyzacja, ale także kryzys demograficzny. To też jest z pewnością przyczyna spadku liczby powołań do kapłaństwa, z którymi musi zmierzyć się Kościół w Polsce i Chile.
Przemiany zachodzą dzisiaj w świecie bardzo szybko. Widać to bardzo dobrze na przykładzie Bangladeszu. Z roku na rok spada wskaźnik skrajnego ubóstwa, ale wraz z nim spada także stopa przyrostu naturalnego, który dzisiaj wynosi zaledwie 2,1 dziecka na jedną kobietę. Gdy ludzie stają się bardziej zamożni, zaczynają mieć mniej dzieci. Okazuje się, że nie tylko Zachodowi udało się wydostać z pułapki maltuzjańskiej. Robert Malthus, angielski duchowny i ekonomista twierdził kiedyś, że wzrost dochodów prowadzi do zwiększenia populacji, ale nie prowadzi do wzrostu standardów życia.
Prof. Deirdre McCloskey, amerykańska ekonomistka i autorka książki Burżuazyjna godność. Dlaczego ekonomia nie potrafi wyjaśnić współczesnego świata? twierdzi, że stało się to dzięki liberalizmowi i wynalazczości, która przyśpieszyła znacznie od początku XIX w., a jej tempo nie zmalało. Kiedy pojechałem na moje doświadczenie misyjne, tzw. OTP (ang. Overseas Training Program), do ówczesnego Zairu w 1988 r., pierwszy list z Polski otrzymałem po kilku miesiącach. Kilka lat później w 1995 r. – rok moich święceń kapłańskich – pojawił się Windows 95, a teraz na WhatsAppie rozmawiam z całym światem bez ograniczeń.
Dzisiaj wiele osób sądzi, że to państwu zawdzięczają rozwój gospodarczy, ale McCloskey twierdzi, że mylą się ci, którzy tak myślą. Rolą państwa w XIX w. było nie odgrywanie swojej roli. Dzisiaj państwo interweniuje i próbuje rozwiązywać problemy, których nie rozumie, a do których może i samo się przyczyniło. Niewiele z tego wychodzi. Dzisiaj już niewielu pamięta, że program 500+ nie był programem socjalnym, ale miał poprawić wskaźnik dzietności w Polsce.
Na razie mieszkam w centrum Santiago i na niedzielną mszę św. chodzę do pobliskiego kościoła salezjanów przy stacji metra Republika. Po lewej stronie po wejściu do kościoła wisi na ścianie monitor, na którym można zobaczyć odtwarzane cały czas nagrania z zamieszek studenckich z 2019 r. Iskrą zapalną, która wywołała największe protesty w historii Chile, była podwyżka cen na bilety do metra. Skończyło się na niszczeniu kościołów. Na filmie widać protestujący tłum, który wynosi z kościoła salezjanów duży krzyż. Roztrzaskany na kawałki na ulicy jest później wnoszony do świątyni.
Byłem u salezjanów także w Wielką Sobotę. Była skromna liturgia, na której nie było katechumenów do chrztu. W tym samym czasie na parafii w Lindzie, mojej poprzedniej misji w Zambii, było ich ponad pięćdziesięciu. Żywa liturgia z pewnością trwała do późnych godzin nocnych. Afryka jest inna. Kościół jest młody i się rozwija. W Zambii mediana wieku wynosi 18 lat.
Siedziałem w prezbiterium i zastanawiałem się, co będę robił w Chile, w kraju sekularyzującym się szybciej niż Polska. Przyjechałem do pracy z migrantami z Wenezueli, których żyje tutaj oficjalnie 480 tys., a realnie może nawet o 200 tysięcy więcej. W planach na razie mam tylko codzienną mszę św. Reszta sama przyjcie. Podobnie jak katechumeni we Francji. Należy tylko robić swoje.
Komunikaty SVD – Maj 2024, str. 18-19.