Niepełnosprawność nie musi być przeszkodą dla autentycznego życia konsekrowanego – mówi przełożony generalny Zgromadzenia Matki Bożej od Nadziei. Jest to wspólnota benedyktyńska, do której przyjmowani są zarówno mężczyźni zdrowi, jak i z upośledzeniem, fizycznym bądź mentalnym. Zgromadzenie liczy osiem domów rozsianych po całej Francji, do których należy około stu członków. Ci, którzy ze względu na stan zdrowia nie mogą zostać pełnoprawnymi mnichami, uczestniczą w życiu wspólnoty jako oblaci.
Zgromadzenie założył o. Henri-Marie Guilluy, który jako mistrz nowicjatu przekonał się, że istnieją przypadki, kiedy ktoś ze względu na niepełnosprawność nie może zostać przyjęty do zakonu, a przy tym ma powołanie do życia konsekrowanego.
Styl życia, zarówno modlitwa, jak i praca wykonywana przez mnichów jest dostosowana do ich możliwości. Osoby chore są pod stałą kontrolą medyczną. Dotyczy to w szczególności tych, którzy cierpią na zaburzenia mentalne. O. Guy-Marie Fort zapewnia jednak, że życie zakonne pozytywnie wpływa na nasze zdrowie.
„Wiara i nadzieja mają ożywczą moc. I dlatego również konsekracja, poświęcenie się z całego serca Panu pozytywnie wpływa na nasze zdrowie, zarówno psychiczne, jak i fizyczne. W życiu monastycznym najważniejsza jest modlitwa. Nasz założyciel uważał, że ludzie z upośledzeniem mogą być autentycznymi świadkami miłości Jezusa, poświęcając swe życie modlitwie, a także w miarę swych możliwości, innym czynnościom, pracy fizycznej czy studiom. Do naszego zgromadzenia są też powołane osoby w pełni zdrowe. Jest to bardzo ewangeliczne. Osobiście poszedłem drogą tego powołania, ponieważ czułem, że ma to sens, być mnichem, a przy tym pielęgnować ten aspekt braterski, pomagać innym, ale również znajdować wsparcie w innych. Tym bardziej, że nasze role bardzo szybko mogą się odwrócić. Konsekracja w życiu zakonnym rodzi nadzieję, ukazuje nam Królestwo Boże, którym już teraz możemy żyć. Nasze zgromadzenie ma być tego znakiem“ – mówi przełożony generalny Zgromadzenia Matki Bożej od Nadziei.
Vatican News,
Krzysztof Bronk i Jean-Benoît Harel/KAI