„To, czego potrzebujemy naprawdę, to nowy rozmach ewangelizacyjny. Jesteśmy wezwani, aby być ludem, który żyje i dzieli się radością Ewangelii – powiedział Ojciec Święty Centrum Światowej Rady Kościołów w Genewie.
Na wstępie papież nawiązał do symbolicznego znaczenia liczby siedemdziesiąt. Podkreślił, że wyraża ona okres czasu wypełnionego, będącego znakiem Bożego błogosławieństwa a także wskazuje na konieczność bezgranicznego przebaczania, będącego wyrazem miłości. Franciszek przypomniał wkład osób, które przyczyniły się do obalenia murów nieufności i podjęcia drogi ku pojednaniu chrześcijan, ku widzialnemu ukazaniu tego braterstwa, które już jednoczy wierzących.
Ojciec Święty wskazał, że liczba siedemdziesiąt przypomina także o posłaniu chrześcijan do wszystkich narodów Ziemi oraz o ich powołaniu misyjnym. Zaznaczył, że do jego realizacji konieczna jest jedność wyznawców Chrystusa. Jednocześnie papież wyraził zatroskanie wypływające z wrażenia, że ekumenizm i misja nie są już tak ściśle ze sobą powiązane, jak pierwotnie.
Podkreślił, że głoszenie Ewangelii aż po krańce ziemi należy do istoty bycia chrześcijanami i konieczności uświadomienia sobie, że Kościół Chrystusowy rośnie przez przyciąganie.
Papież przestrzegł przed postrzeganiem misji jako realizacji ludzkich pomysłów, strategii czy programów. „Nie wierzy się w Jezusa Chrystusa poprzez pozyskiwanie poparcia, a Ludu Bożego nie można sprowadzić do rangi organizacji pozarządowej” – stwierdził Franciszek.
Dodał zarazem: „Nie bylibyśmy wierni powierzonej nam misji, gdybyśmy sprowadzili ten skarb do wartości czysto immanentnego humanizmu, dostosowanego do chwilowej mody. I bylibyśmy złymi stróżami, gdybyśmy tylko chcieli go zachować, grzebiąc go w ziemi z obawy, że zostaniemy sprowokowani wyzwaniami świata (por. Mt 25,25)”.
Ojciec Święty podkreślił znaczenie nowej energii ewangelizacyjnej: „To, czego potrzebujemy naprawdę, to nowy rozmach ewangelizacyjny. Jesteśmy wezwani, aby być ludem, który żyje i dzieli się radością Ewangelii, który chwali Pana i służy braciom, z duszą, która płonie pragnieniem ukazywania niezwykłych horyzontów dobroci i piękna tym, którzy jeszcze nie mieli łaski prawdziwego poznania Jezusa”.
Franciszek wyraził przekonanie, że wzrost energii misyjnej doprowadzi do większej jedności między chrześcijanami, do nowej „wiosny ekumenicznej”.
Papież podkreślił znaczenie swej osobistej obecności na jubileuszu 70.lecia Światowej Rady Kościołów. „Pragnąłem osobiście uczestniczyć w obchodach tej rocznicy Rady, także po to, aby potwierdzić zaangażowanie Kościoła katolickiego w sprawę ekumeniczną i zachęcać do współpracy z Kościołami członkowskimi oraz z partnerami ekumenicznymi” – stwierdził Ojciec Święty.
Następnie Franciszek zastanowił nad mottem obranym na ten dzień: pielgrzymować – modlić się – razem pracować.
Zachęcił do wspierania siebie nawzajem, by trwać w zjednoczeniu z Chrystusem oraz wychodzeniu ku „peryferiom egzystencjalnym”, by „razem zanieść cierpiącej ludzkości uzdrawiającą łaskę Ewangelii”. Podkreślił, że modlitwa jest tlenem ekumenizmu. Bez niej nie może być mowy o wzrastaniu w jedności. Przypomniał o znaczeniu wielu form wspólnego działania.
Ojciec Święty wiele miejsca poświęcił diakonii – posłudze wobec potrzebujących. „Wiarygodność Ewangelii jest poddawana próbie przez sposób, w jaki chrześcijanie reagują na wołanie tych, którzy w każdym zakątku ziemi niesprawiedliwie są ofiarami tragicznego narastania wykluczenia” – powiedział papież, wskazując iż „program chrześcijański to serce, które widzi”. Papież podkreślił również konieczność współpracy w niesieniu pomocy chrześcijanom prześladowanym za wiarę oraz osobom ubogim.
„Jeśli służba jest możliwa, to dlaczego nie zaprojektować jej i nie wypełnić razem, poczynając od doświadczenia bardziej intensywnego braterstwa w wypełnianiu konkretnej miłości?” – zapytał Franciszek.
Kończąc swoje przemówienie papież zachęcił: „Pomagajmy sobie w wędrowaniu, modlitwie i wspólnej pracy, aby z Bożą pomocą jedność była coraz pełniejsza i by świat uwierzył”.
KAI/ml
Za: www.deon.pl
HOMILIA PAPIEŻA FRANCISZKA WYGŁOSZONA PODCZAS SPOTKANIA W CENTRUM ŚWIATOWEJ RADY KOŚCIOŁÓW W GENEWIE
Drodzy bracia i siostry,
Wysłuchaliśmy słów apostoła Pawła do Galatów, którzy doświadczali udręk i zmagań wewnętrznych. Były tam bowiem grupy, które toczyły ze sobą spory i oskarżały się nawzajem. Właśnie w tym kontekście Apostoł, aż dwa razy w kilku wersetach, zaprasza do „postępowania według Ducha” (Ga 5, 16.25).
Postępować. Człowiek jest istotą w drodze. Przez całe życie jest wezwany do wyruszania w drogę, nieustannie wychodząc z miejsca, w którym się znajduje: od chwili, kiedy wychodzi z łona matki i kiedy przechodzi z jednego okresu życia w drugi; od chwili opuszczenia domu swoich rodziców, aż po opuszczenie tej ziemskiej egzystencji. Droga jest metaforą, która odsłania sens ludzkiego życia – życia, które nie wystarcza samo sobie, ale zawsze poszukuje czegoś dalej. Serce zachęca nas, aby iść, aby osiągnąć cel.
Ale postępowanie to dyscyplina, trud, potrzebna jest codzienna cierpliwość i nieustanny trening. Trzeba rezygnować z wielu dróg, aby wybrać tę, która prowadzi do celu i ożywiać pamięć, aby jej nie stracić. Cel i pamięć. Postępowanie wymaga pokory, by powracać do własnych kroków, i troski o swoich towarzyszy podróży, bo tylko razem idzie się dobrze. Krótko mówiąc, postępowanie wymaga ciągłego nawracania się. Dlatego tak wielu z niego rezygnuje, woląc zacisze domowe, gdzie można wygodnie dbać o swoje sprawy, bez narażania się na ryzyka podróży. Ale w ten sposób chwytamy się kurczowo ulotnych zabezpieczeń, które nie dają tego pokoju i radości, do których dąży serce, a które można znaleźć tylko wówczas, gdy wychodzimy ze swoich ograniczeń.
Bóg wzywa nas do tego, od samego początku. Już od Abrahama zażądano, aby opuścił swoją ojczyznę, by wyruszył w drogę, biorąc ze sobą jedynie w ufność w Bogu (por. Rdz 12, 1). Podobnie Mojżesz, Piotr i Paweł oraz wszyscy przyjaciele Pana żyli w drodze. Ale przede wszystkim Jezus dał nam tego przykład. Dla nas wyszedł ze swego Boskiego stanu (por. Flp 2, 6-7) i zstąpił między nas, aby wędrować, On który jest Drogą (por. J 14, 6). On, Pan i Nauczyciel, stał się pielgrzymem i gościem pośród nas. Wróciwszy do Ojca, dał nam dar swego Ducha, abyśmy również mieli siłę, by iść w Jego kierunku, aby wypełniać to, o co prosi Paweł: postępować według Ducha.
Według Ducha: jeśli każdy człowiek jest istotą w drodze, a zamykając się w sobie, zaprzecza swemu powołaniu, to tym bardziej chrześcijanin. Ponieważ, jak podkreśla Paweł, życie chrześcijańskie niesie ze sobą alternatywę, której nie da się pogodzić: z jednej strony postępować według Ducha, podążając ścieżką zainaugurowaną przez chrzest; z drugiej strony „spełniać pożądania ciała” (Ga 15, 16). Co oznacza to wyrażenie? Oznacza próbę samorealizacji poprzez kroczenie drogą posiadania, logikę egoizmu, zgodnie z którą człowiek próbuje zapewnić sobie tu i teraz wszystko, co mu odpowiada. Nie pozwala ulegle prowadzić się Bogu, tam gdzie On wskazuje, ale idzie swoim kursem. Na własne oczy widzimy konsekwencje tej tragicznej drogi: człowiek żądny rzeczy, traci z pola widzenia towarzyszy podróży; wtedy na drogach świata panuje wielka obojętność. Kierując się swymi instynktami, człowiek staje się niewolnikiem niepohamowanego konsumpcjonizmu: wówczas zostaje uciszony głos Boga; wtedy inni, zwłaszcza jeśli nie mogą chodzić na własnych nogach, jak maleństwa i osoby starsze, stają się irytującymi odpadami; wówczas stworzenie nie ma już innego sensu, jak tylko zaspokajanie produkcji, zależnie od potrzeb.
Drodzy bracia i siostry, dzisiaj bardziej niż kiedykolwiek te słowa Apostoła Pawła są dla nas wyzwaniem: postępować według Ducha, to odrzucać światowość. Jest to wybór logiki służby i postępowania w przebaczaniu. To zstąpienie w historię krokiem Boga: nie dudniącym krokiem wiarołomstwa, lecz tym, któremu rytm nadaje „jeden nakaz: Będziesz miłował bliźniego swego jak siebie samego” (w. 14). Droga Ducha jest bowiem naznaczona kamieniami milowymi, wymienianymi przez Pawła: „miłość, radość, pokój, cierpliwość, uprzejmość, dobroć, wierność, łagodność, opanowanie” (w. 22).
Razem jesteśmy wezwani, aby tak postępować: droga wiedzie przez nieustanne nawrócenie, przez odnowę naszej mentalności, aby dostosowała się do stylu Ducha Świętego. Na przestrzeni dziejów często dochodziło do podziałów między chrześcijanami, ponieważ do korzeni, w życie wspólnot, przeniknęła mentalność światowa: najpierw pielęgnowano własne interesy, a następnie Jezusa Chrystusa. W takich sytuacjach nieprzyjaciel Boga i człowieka z łatwością nas rozdzielał, ponieważ kierunek, w którym podążaliśmy, był określony przez ciało, a nie przez Ducha. Nawet pewne usiłowania w dawnych czasach, aby położyć kres tym podziałom, zawiodły, ponieważ inspirowane były głównie logiką światową. Jednak ruch ekumeniczny, do którego tak wielki wkład wniosła Światowa Rada Kościołów, zrodził się dzięki łasce Ducha Świętego (por. SOBÓR POWSZECHNY WATKAŃSKI II, Unitatis redintegratio, 1). Ekumenizm wprawił nas w ruch zgodnie z wolą Jezusa i będzie mógł się rozwijać, jeśli podążając pod kierunkiem Ducha odrzuci wszelkie zamknięcia autoreferencyjne.
Ale – można by argumentować – postępowanie w ten sposób to praca ze stratą, ponieważ nie są właściwie chronione interesy własnych wspólnot, często ściśle powiązanych z przynależnością etniczną czy z ustalonymi orientacjami, czy są one bardziej „konserwatywne” czy też „postępowe”. Tak, trzeba postanowić być bardziej Jezusa niż Apollosa czy Kefasa (por. 1 Kor 1, 12), bardziej Chrystusa, niż „Żydem, lub Grekiem” (por. Ga 3,28), bardziej Pana, niż prawicy czy lewicy; wybrać w imię Ewangelii brata zamiast siebie oznacza często w oczach świata pracę ze stratą. Nie lękajmy się pracować ze stratą. Ekumenizm jest „wielkim przedsięwzięciem ze stratą”. Ale idzie o stratę ewangeliczną, zgodnie z linią wytyczoną przez Jezusa: „Kto chce zachować swoje życie, straci je, a kto straci swe życie z mego powodu, ten je zachowa” (Łk 9,24). Ocalić to, co swoje, jest postępowaniem według ciała; zatracenie siebie naśladując Jezusa jest postępowaniem według Ducha. Tylko w ten sposób przynosi się owoc w winnicy Pańskiej. Jak naucza sam Jezus, nie ci, którzy sobie gromadzą przynoszą owoc w winnicy Pańskiej, lecz ci, którzy służąc, kierują się logiką Boga, który stale obdarza i daje siebie (por. Mt 21, 33-42). Jest to logika Paschy, jedyna, która przynosi owoc.
Patrząc na naszą wędrówkę, możemy dostrzec siebie w niektórych sytuacjach wspólnoty Galatów tamtej epoki: jakże trudno uśmierzyć niechęć i dbać o komunię, jakże ciężko wydostać się ze sporów i wzajemnego odrzucenia, umacnianych przez wieki! Jeszcze trudniejsze jest stawianie oporu podstępnej pokusie: być z innymi, podążać razem, ale z zamiarem zaspokojenia jakiegoś partykularnego interesu. Nie jest to logika Apostoła, lecz Judasza, który chodził z Jezusem, ale dla własnych korzyści. Odpowiedź na nasze chwiejne kroki jest zawsze taka sama: postępowanie według Ducha, oczyszczając serca ze zła, obierając ze świętym uporem drogę Ewangelii i odrzucając światowe skróty.
Po wielu latach zaangażowania ekumenicznego, w tę siedemdziesiątą rocznicę Rady, prosimy Ducha, aby ożywił nasz krok. Zbyt łatwo zatrzymuje się on przed utrzymującymi się rozbieżnościami; zbyt często zatrzymuje się na starcie, wyczerpany pesymizmem. Niech dystanse nie będą wymówką, już teraz można postępować według Ducha: modlić się, ewangelizować, wspólnie służyć, to jest możliwe od dnia dzisiejszego i jest miłe Bogu! Postępować razem, modlić się razem, pracować razem: to jest nasza główna droga dnia dzisiejszego.
Ta droga ma precyzyjny cel: jedność. Droga przeciwna, droga podziału prowadzi do wojen i zniszczenia. Wystarczy poczytać historię. Pan żąda od nas, abyśmy nieustannie obierali drogę komunii, która prowadzi do pokoju. Podział bowiem „otwarcie sprzeciwia się woli Chrystusa i jest zgorszeniem dla świata, a nadto przynosi szkodę najświętszej sprawie głoszenia Ewangelii wszelkiemu stworzeniu” (Unitatis redintegratio, 1). Pan prosi nas o jedność; świat rozszarpany przez nazbyt wiele podziałów, dotykających przede wszystkim najsłabszych, błaga o jedność.
Drodzy bracia i siostry, chciałem tu przyjechać jako pielgrzym w poszukiwaniu jedności i pokoju. Dziękuję Bogu, ponieważ znalazłem was tutaj, bracia i siostry już w drodze. Postępowanie razem dla nas chrześcijan nie jest strategią, by lepiej uwydatnić nasze znaczenie, ale aktem posłuszeństwa wobec Pana i miłości w odniesieniu do świata. Posłuszeństwa Bogu i miłości świata, prawdziwej miłości, która zbawia. Prośmy Ojca, abyśmy postępowali razem z większą energią na drogach Ducha. Niech Krzyż wyznacza kierunek wędrówki, bo tam, w Jezusie, są już obalone mury podziałów i pokonana jest wszelka wrogość (por. Ef 2,14): tam zrozumiemy, że mimo wszystkich naszych słabości, nic nas nigdy nie odłączy od Jego miłości (por. Rz 8, 35-39).
RV
Za: Radio Maryja